Artykuł jest bardzo stronniczy i ukazuje "mistrza kung-fu" w świetle glorii. Pomijając fakt, iż użyte pojęcie "mistrz kung-fu" wnosi do artykułu to samo, jakby napadnięty był gwiazdą porno, tudzież sprzedawcą bakłażanów.
Nasz mistrz kung-fu, cztery razy widział jak ostrze noża przecinało powietrze, zanim zdecydował się interweniować. Gdzieś podział się cios, który ugodził mistrza w udo....
Jumbo chyba prorok z Ciebie. 8O
zacytuję tu AdamaD i siebie 8)
Posted: 23 Aug 2004 16:52
Post subject:
AdamD wrote:
Quote:
powalił napastnika na ziemię, ale wcześniej został ranny w udo.
Przy czwartym ciosie chwyciłem go za nadgarstek i rzuciłem przez stół na podłogę. To wszystko trwało nie więcej niż pięć sekund - relacjonuje mistrz kung-fu.
Mnie w całej tej opowieści zastanowiło tylko, JAK to się stało, że Łoziński został ranny w udo podczas rzucania gościem trzymanym za nadgarstek (śmiem domniemywać że nadgarstek ręki z nożem) przez stół? Może mam problemy z wyobraźnią po prostu.
Pozdrawiam,
AdamD
Kinkong wrote:
Nie z wyobraźnią nie masz problemu -po prostu Łozinski nakłamał do Gazety - zeby zrobić z siebie bohatera.
bar mieści się przy Bonifraterskiej 10 i czasem tam na kawę wpadam.Więc jak opowiadała włascicielka baru sytuacja wyglądała tak:
siedziało w barze na sali kilka osób:przy jednym stoliku ten co został zaatakowany nożem,przy drugim wlasicielka z córką a przy trzecim Łoziński - którego określiła jako znajomy dziennikarz z towarzystwem,za barem stała kelnerka a na zapleczu był kucharz.wszedł do baru ten klient od noża i zapytał czy może pooglądać fotografie ,które są wywieszone na ścianach.Właścicielka się zgodziła i zaczął chodzić i oglądać - w pewnym momencie stanąl za plecami tego co siedział samotnie,wyjął nóż i zaczął robic zamach, w tym momencie kelnerka się rozdarła tak że gość w momencie uderzenia się obrócił i zasłonił reką.
Ten z nożem próbowął go jeszcze dźgnąć,ale się ... wywalił na glebę i to na brzuch,przewracając stolik.Wtedy Łozinski, jeden co z nim siedział i kucharz co przybioegł z zaplecza skoczyli mu na plecy i go przytrzymali na glebie.Łozinski tak zdolnie ze dostał kosą w noge zanim mu zabrali.
zadzwonili po policje i wszystko....
Kto jest z wwy może tam wpaść na piwo (Bonifraterska ,od skrzyżowania z Konwiktorską) i sam się spytać jak to wyglądało.
No ale Łozinski legendę ładną se stworzył...[i]