Przypomnijmy, że Jackson zmarł nieoczekiwanie w czwartek (25 czerwca), na skutek zatrzymania akcji serca. Cały świat opłakuje jego śmierć, ale niektórzy popadli w tak wielką rozpacz, że sami postanowili zakończyć swe życie.
"Wiem, że rośnie liczba osób, które odebrały sobie życie. To poważna sytuacja, ale Michael Jackson nigdy by tego nie chciał. Chciał, by jego fani żyli" - mówi Gary Taylor, szef i założyciel serwisu MJJcommunity.com. Jak twierdzi, że wie o 12 fanach - śmiertelnych ofiarach żałoby po "królu popu".
Zaniepokojony tymi doniesieniami jest wielebny Jesse Jackson, przyjaciel "Jacko", który nagrał nawet przesłanie do fanów, przestrzegając przed "samozniszczeniem" w związku z żałobą.
"Nasze serca są smutne, czujemy wielki ból, ale trzeba cieszyć się życiem Michaela. On był szczęśliwy śpiewając We Are The World. Czasem upadamy, ale potem wstajemy - to właściwa droga. By uczcić imię Michaela żyjmy jak bracia i siostry, a nie umierajmy jak głupcy" - powiedział Jesse Jackson.
Tysiące fanów Jacksona planują spotkanie 13 lipca w hali O2 Arena w Londynie - tego dnia, w tym właśnie miejscu, miał się odbyć pierwszy z serii zaplanowanych 50 koncertów.
źródło: interia.pl