oboz zaczal sie w czwartek 10 czerwca, a skonczyl w niedziele 13 lipca. miejsce: campus uniwersytecki w lansing. w sumie: cztery dni = 28 godzin treningu.
oboz w michigan jest wydarzeniem o tyle wyjatkowym, ze zostal wspomniany w testamencie profesora jako miejsce spotkania board of directors IMAF. tak bylo i tym razem. tylko gabi roloff nie byla obecna. pozostali masters of tapi - tapi stawili sie w komplecie. do tego wielu instruktorow i uczniow z calych stanow.
organizajca imprezy byla bardzo dobra. warunki treningowe i zakwaterowanie dosyc spartanskie, ale bez zadnych zastrzezen co do podstawowych warunkow mieszkaniowych i treningowych. duzym plusem byla stolowka studencka, wliczona w koszta obozu. jedzenie dobre i duzo, czyli praktycznie bez ograniczen.
dzien pierwszy to wyjazd z chicago wczesnym rankiem i jazda w deszczu przez ok 5 godzin. rejestracja u Terry'ego (T. Wareham-glowny organizator tego i 17-stu innych obozow IMAF) i w godzine pozniej pierwszy trening z guro Gauss'em. podstawowe tapi - tapi z malymi "pieprzykami" na rozruszanie (np.:#1#2#5#12 drill z ciekawym disarm przy #5). guro Gauss tlumaczyl na czym polega "drive" i kontrola przeciwnika, w jaki sposob Profesor przemieszczal partnerow w trapi tapi do dowolnie wybranego punktu na sali treningowej, a czasem i poza nia. niektore techniki guro Gauss demonstrowal na mnie i daje to do myslenia. sila, szybkosc i technika uderzen w polaczeniu z praca nog i... okazuje sie, ze poruszam sie niezupelnie w tym kierunku, w jakim bym chcial.
dzien drugi (piatek), to rozgrzewka z guro Zawilinskim. podstawowe uderzenia, techniki pustych rak, decadena, itp itd. wiekszosc rzeczy nie tak znowu nowych, ale guro Zawilinski przedstawil je w sposob pozwalajacy na lepsze zrozumienie. po lanczu guro Smith, Gauss i Shea prowadza trening na zmiane. ilosc materialu jest trudna do zapamietamia (staram sie to wszystko jakos poukladac juz od tygodnia). empty hands, joint locks, tapi tapi (na lewa i prawa reke), pressure points (specjalnosc guro Smitha), groun fighting i jeszcze mnostwo innych ciekawych i nowych, lub nie nowych, ale przedstawionych z innej strony technik. warte wspomnienia sa dzwignie na palce, ktore Profesor zawdziecza wspolpracy z grandmaster Wally Jay (small circle JJ). wielu ludzi sadzi, ze po zalozeniu dzwigni na palec wskazujacy beda w stanie go poswiecic (tzn. pozwola go zlamac) i pozniej jednak facetowi dokopia. ...nic bardziej blednego tzn. pewnie sa i tacy, ale jest ich baaaardzo niewielu. po kolacji czas na Jima Ladis'a i retrospekcje materialu przerobionego, plus curricullum MA, czyli wymagania egzaminacyjne. przed snem proba systematyzaji nowych technik, niestety zakonczona niepowodzeniem (zasnalem).
dzien trzeci (sobota), zaczyna sie dokladnie tak samo jak poprzedni. wstajemy na sniadanie ok 7 am. trening z guro Zawilinskim rozpoczyna sie o 9. znow wiekszosc tego co robimy, to podstawy i po raz kolejny zadaje sobie pytanie, czemu przedtem robilem tyle rzeczy, ktorych tak na prawde do konca nie rozumialem? po lanczu trening z Dr. Shea i abanico plus join locks z uzyciem patyka. ciekawie jest obserwowac guro Shea, ktorego wymiary (ok 5'5'' i 130 lb) zmusily do opanowania technik w sposob perfekcyjny. guro Gauss lub Ladis to "big boys" i czasem sila nadrabiaja to, co Dr. Randi Shea pokazuje z czysto technicznej strony. perfekcyjnie opanowane sprowadzanie przeciwnika do parteru i wiekszosc technik wykonana w niskich pozycjach, gdzie mozna latwiej wspomoc sie "z biodra" w wykonaniu technik.
po poludniu - egzamin. nie bylem, nie widzialem, nie wiem. zdali wszyscy i wszyscy byli zadowoleni. poziom zdajacych byl rozny. no comments.
trening z guro Ladisem j.w.
dzien czwarty (niedziela) i znow guro Zawilinski m.in. "shadow stick fighting" i dla mnie osobiscie wielka przyjemnosc trenowania z guro Rolandem Rivera. Roland to czlowiek - czolg i jednoczesnie porusza sie z niewiarygodna precyzja i szybkoscia. mam nadzieje, ze jeszcze kiedys bede mial przyjemnosc sie od niego uczyc. po rozgrzewce guro Smith robi to, czego "tygrysy nie lubia najbardzie" tzn. pokazuje nowe wersje form (kata), ktore Dr. Shea mial od lat zanotowane i wyrysowane pod dyktando Profesora. tu objawia sie shotokan na ktorym formy sa oparte i aplikacje "realne" technik w nich zawartych. potem zamkniecie obozu, rozdanie dyplomow i pozegnanie. po lanczu wyjezdzam na I-496 w kierunku zachodzacego slonca (i chicago)
pozdro
summer camp IMAF, lansing, michigan
Rozpoczęty przez , Ponad rok temu
1 odpowiedź w tym temacie
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Obrona przed nożem?
- Ponad rok temu
-
Remy Presas i jego Modern Arnis
- Ponad rok temu
-
sparingi
- Ponad rok temu
-
Wywiad z Antonio Tatang Ilustrisimo!
- Ponad rok temu
-
do punishera
- Ponad rok temu
-
Warszawa ?? co proponujecie i co jest dostepne ???
- Ponad rok temu
-
Sayoc i bat
- Ponad rok temu
-
Doce Pares - cykliczny staż w Wawie, 3 lipca 2004
- Ponad rok temu
-
dlaczego nic tu się nie dzieje?
- Ponad rok temu
-
pytanie dyletanta
- Ponad rok temu