Ja zaczalem trenowac karate jak mialem 8 lat i juz wtedy mi sie ono nie podobalo 8) , ale ojciec mnie zmuszal. Moim zdaniem, podstawa to to, zeby ten malec sam wybral sekcje w ktorej chce trenowac. Zabierz go do kilku a on sam zdecyduje.
niby racja, ale chyba nie do końca. fajnie jak dzieciak sam będzie chciał się ruszać i uczęszczac na treningi. gorsza sprawa, jak będzie typem misia kanapowo/komputerowego. taki model to w przyszłości murowane płaskostopie, krzywy kręgosłup i problemy z osobowością.
wiem po sobie, że gdyby ojciec słuchał mojego "nie chcę", "bolą mnie ręce", jestem zmęczony" to pewnie dzisiaj miał bym 100 kg nadwagi (a tak mam tylko 15 ;-) ) ) góno bym umiał (nie mówię o SW a o grach zespołowych, pływaniu, nartach).
reasumując - do pewnego momentu taki maluch jest za młody i za mało wie, żeby mógł do końca sam decydować o tym co chce robić, a czego nie. to zbyt poważna sprawa dla jego przyszłości. trzeba go nauczyć sportu aż sam zaskoczy - później się zobaczy.
co do SW - moim zdaniem zacząć trzeba możliwie szybko tyle, że nie od razu killerstwo. takie maluchy muszą oswajać się z salą/dojo i przy okazji łapać podstawy, poruszanie się, wyrabiać gibkość, elastyczność (a w zasadzie starać się jej nie stracić),koordynację a to wszystko w grach i zabawach. oczywiście dorośli muszą dorabiać do tego pewną otoczkę tak, aby było to coś ekstra, a nie żmudna praca bo dzieciaki się znudzą.
myslę, że najwazniejszy jest trener, który będzie umiał zająć takie bajtle i tak zorganizować czas, aby przez zabawę rozwijały siebie. dzieci uczą się w sposób naturalny więc trzeba to wykorzystać i wiedze przemycać.