To mój tekst, taki ogólny o capo. Napisałem go na stronkę naszego klubu. Napiszcie co o nim sądzicie hehehe. Jestem otwarty na konstruktywną krytykę .
Capoeira - najgroźniejszy z tańców, najpiękniejsza z walk
Capoeira czyli [kapuera] wywodzi się z Brazylii, a zaczęła powstawać w tym kraju już w XVI wieku, kiedy to handel niewolnikami stawał się coraz powszechniejszy w całej Ameryce. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi, że owa sztuka powstała z połączenia afrykańskich tańców (m.in. taniec zebr plemienia Bantu – N’golo), rytuałów indiańskich i tradycji obu kultur. Powodem ukształtowania się capoeiry był ucisk przez białych Europejczyków rdzennych Indian oraz niewolników sprowadzanych z Afryki. Ci ostatni bronili się przed wykorzystywaniem ich do ciężkiej pracy, uciekali swoim panom, zbierali się w większe społeczności (quilombos – największe liczyło około 40 tys. mieszkańców w latach swojego rozkwitu) i stawiali opór złym białym ludziom z Północy. Wybiedzeni niewolnicy nie mogli liczyć na broń lepszą niż własne ręce, nogi, kamienie czy drewniane pałki. Nawet maczeta była pewnym luksusem. Stąd najlepsze co mogli robić to chować się w gęstych lasach i tam ćwiczyć swoje ciało by nie dać się łatwo pojmać i znowu zagnać do ciężkiej pracy.
Capoeira powstawała w skupiskach niewolników w dżungli, w fawelach (brazylijskich slumsach), pod przykrywką tańca w obozach pracy i np. w więzieniach. Podstawy pod jej powstanie dały tańce wojenne rodem z Afryki, połączenie ich z mentalnością Latynosów dało właśnie ową sztukę.
Celowo tak nazywam capoeirę (sztuką) póki co, ponieważ tak naprawdę bardzo trudno jest w słowach wytłumaczyć co to w ogóle jest. To coś jedynego w swoim rodzaju i niepowtarzalnego, choć podobno w Ameryce Łacińskiej w niektórych krajach istnieją podobne tańce o takiej samej genezie, jednak zwykle ich tradycja obumiera w przeciwieństwie do ich brazylijskiego odpowiednika. Capoeira to połączenie tańca, sztuki walki, akrobatyki i różnorodnych elementów kultury afro-brazylijskiej. W tej sztuce wyodrębniamy różne style/odmiany, w części z nich nie występują niektóre elementy. Np. Sambę można nazwać tańcem, oraz dodać że są tam również silne wpływy kultury latynoskiej. Maculele, gdzie obydwoje gracze/tancerze używają drewnianych pałek można by zdefiniować podobnie, choć czasami występuje tam też akrobatyka. W Angoli z kolei nie uświadczymy ani krzty ewolucji powietrznych, nie nazwiemy jej nawet tańcem a tym bardziej walką. To gra nasycona, czasami trudnymi do zrozumienia, rytuałami, gestami, obyczajami oraz wieloma skomplikowanymi ruchami. Regional – najbardziej widowiskowa odmiana capoeiry, dlatego najczęściej pokazywana szerszej publiczności. Łączy w sobie szybki rytm, gro różnorodnych technik, akrobatykę, walkę i pseudo-rywalizację między graczami. Pseudo, bo capoeiristas to tak naprawdę jedna wielka rodzina, choć i jak w rodzinie zdarzają się konflikty, tak też jest między rywalizującymi grupami – klubami. Mimo wszystko po grze zawsze podaje się sobie ręce i odchodzi w zgodzie.
Capoeira nie jest agresywna, chociaż bywa groźną bronią w rękach i nogach doświadczonego adepta tej sztuki walki. To sztuka dla wszystkich, ponieważ jej różnorodność sprawia, że każdy może w niej znaleźć coś dla siebie. Czy to będzie fitness, odskocznia od stresów codzienności, sposób spędzania czasu zamiast oglądania TV, sztuka walki, taniec, ciekawe sztuczki i triki, miejsce gdzie można poznać ciekawych ludzi, sport – forma ruchu dla samego ruchu, filozofia życia, jedna z możliwości bycia oryginalnym... czy np. środek do poznania kultury latynoskiej. Sam znam wiele osób trenujących z czasami całkiem odmiennych powodów, a tak jak powiedział jeden z najsłynniejszych Mestres (mistrzów): „Capoeira jest dla wszystkich, dzieci, starców, kobiet i mężczyzn z wyjątkiem tych, którzy nie chcą jej ćwiczyć”. I w rzeczywistości tak jest w Brazylii. Od 4 letnich szkrabów po bardzo zaawansowanych wiekowo ludzi, od kobiet w ciąży po muskularnych, potężnych mężczyzn, capoeirę uprawiają wszyscy (w sensie grup społecznych, wiekowych itp.). Sam spotkałem się z wieloma przypadkami ludzi trenujących, np. inwalida o kulach, który ledwo mógł się poruszać poza rodą (krąg ludzi śpiewających i grających na instrumentach wewnątrz, którego dwóch graczy gra), gdy wchodził zostawiając jedną kulę na zewnątrz to zamieniał się w prawdziwego szatana w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Grał na równi z innymi w niektórych rzeczach nawet przewyższając talentem kolegów, to było piękne zobaczyć jak wiele radości mu to dawało, zresztą sam jego obraz zachowam chyba na zawsze w pamięci i kiedy będę zmęczony po paru godzinach treningu to sobie przypomnę tę postać. Kolejnym przykładem była gra dwóch kobiet w ciąży, można zgadywać, że były w około 7 miesiącu stanu błogosławionego. Oczywiście nie robiły akrobacji, ale całkiem żwawo poruszały się w rodzie i samo to, że tam były to coś świadczy. Jako ostatni przykład podam dobrze znanego w świecie capoeiry Nestora Capoeiry, to sędziwy człowiek około 80 letni, autor paru książek o tej sztuce. Był w Polsce w 2003 roku na ceremonii nadawania sznurów w naszej grupie. Sam tego nie widziałem, ale znajomi opowiadali jak stanął na rękach przy drabinkach i 25 razy wycisnął swój ciężar ciała robiąc pompki w staniu na rękach. Ciekawe ile osób powiedzmy w wieku 20 lat może się pochwalić taką kondycją? M.in. to sprawia, że chciałbym już zawsze żyć capoeirą i ją trenować tak długo jak będzie mi dane. I niech nikt nie waży się więcej powiedzieć, że on nie może, nie potrafi, skoro inni mając dużo gorsze warunki i to robią.
Dobrego capoeiristę można poznać po czystości jego stroju (abady – spodnie, camisa – koszulka), a to dzięki temu, że tradycyjnym kolorem ubioru jest biały, który towarzyszy wszelkim ważniejszym ceremoniom i okazjom. Praktycznie, poza paroma wyjątkami, ziemi powinno się dotykać jedynie dłońmi, stopami i głową, zatem wszelkie zabrudzenia np. na kolanach świadczą o błędach jakie robi adept. Z kolei dobrą rodę poznaje się po Axe czyli energii/klimacie jaki panuje podczas gry. Gdy jest duże Axe to cały krąg ludzi aż promieniuje energią a gracze wewnątrz jej wyprawiają rzeczy, które przyprawiają o zawrót głowy. Człowiek grający wewnątrz jest odcięty kręgiem ludzi od świata, to jest wspaniałe uczucie, rodzaj transu, kiedy balansując ciałem, płynnie porusza się jednocześnie unikając ciosów i samemu je wymierzając. To sprawia, że po treningu, jest się wyluzowanym, mimo zmęczenia. Człowiek czuje ulgę, bo się odstresowuje bawiąc jednocześnie, gdyż nie myśli o kłopotach życia codziennego. Capoeira świetnie rozwija gibkość, rozciągnięcie, kondycję, siłę i szybkość ciała. Capoeiriści to nie są ludzie postury kulturystów, wyglądają przeciętnie, a to dlatego, że ich mięśnie nie są zbite, ale mocno porozciągane (kto widział jak niektórzy potrafią się powyginać ten rozumie), stawy mocne i odporne na wyginanie (osoba, która potrafi przez minutę chodzić na rękach, musi mieć silne stawy, chociażby nadgarstków, bo to przecież nienaturalna pozycja dla człowieka), kręgosłup giętki i mocno umięśniony, wytrzymałe nogi (wszystkie wykopy rozbudowują tkankę mięśniową i hartują), łatwość w uczeniu się nowych ruchów – lepsza koordynację ruchową, wyczulony zmysł równowagi, wreszcie kondycję, którą zapewnia regularny trening. Po czym jeszcze można poznać adepta tej sztuki walki? Chociażby po tym, że większość ludzi trenująca powiedzmy co najmniej 2 lata wzwyż staje się maniakami capoeiry oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Interesują się Brazylią, najchętniej by tam pojechali na parę miesięcy, starają uczyć się języka portugalskiego (brazylijski to odmiana wymienionego, tak jak amerykański i angielski), czytają i dowiadują się jak najwięcej o capoeirze, starają się poznawać innych ludzi trenujących oraz obyczaje i różnice w stylach panujące w odrębnych grupach, ćwiczą kiedy mają na to okazję, stosują filozofię capoeiry w życiu.
Nieodłącznym elementem capoeiry jest muzyka. Tworzą ją wszyscy, jedni klaszczą do rytmu inni grają na instrumentach, wszyscy śpiewają tradycyjne piosenki po portugalsku, ludzie pokrzykują i ruszają się przy tym wszystkim w rodzie. Oprócz tamburyna, bębna, grzechotki, dzwonków i tarki jest charakterystyczny instrument: berimbau. Składa się on z pojedynczej struny napiętej na kij z zamontowanym pudłem rezonansowym w kształcie pustej kuli z odciętą górą. A gra się na nim patyczkiem i kamieniem, na przemian uderzając strunę powodując jej drganie i tłumiąc te drgania kamieniem. Osoba grająca na berimbale jest najważniejszą w rodzie, rozpoczyna i kończy grę, dyktuje rytm przez co też styl gry, może przerwać graczom rywalizację, także od tej osoby „wchodzi się do rody”.
Capoeira w Polsce pojawiła się około roku 1993 roku, a importował ją tu Adam Faba, założyciel pierwszego klubu capoeiry w naszym kraju. Obecnie przewodzi on Grupo Magia w Polsce a posiada obecnie drugi stopień instruktorski (ogólnie siódmy na 10-12 poziomów wtajemniczenia w zależności od grupy). Drugą z największych i najstarszych grup w Polsce jest Artes das Gerais. W naszym kraju obecnie jest jeden na stałe nauczający mistrz, Mestre Jorge Luiz z grupy Beribazu. Grup w Polsce jest kilkanaście a poszczególnych klubów kilkadziesiąt w około 30 miastach. Np. we Wrocławiu jest obecnie 6 formalnie działających grup z czego 5 zrzeszonych (należących do jakiejś grupy). Można ocenić, że szacunkowo capoeirę w Polsce ćwiczy kilka tysięcy ludzi, mimo to całkiem często można się z nią spotkać w mediach, gdyż jest bardzo oryginalna i uważa się ją za modną. Jej popularność i rozpoznawalność rośnie bardzo szybko, tak samo szybko rośnie ilość osób trenujących.
Ogólnie rzecz biorąc capoeira to coś: bardzo oryginalnego, rozwijającego umiejętności muzyczne i wokalne, gibkość, rozciągnięcie, siłę, koordynację ruchową, ćwiczącego kondycję, zwiększającego pewność siebie, pogłębiającego otwartość na ludzi i inne kultury, pozwalającego odstresować się i poznać nowych ludzi, poznać w podstawowym stopniu język portugalski, to coś co może być bardzo groźne zarazem coś pięknego w swojej płynności ruchów, z pewnością to coś wartego polecenia wszystkim, bez wyjątku, bo w końcu capoeira jest dla wszystkich. Naprawdę bardzo polecam tę formę ruchu i spędzania wolnego czasu, jeśli ktoś takowy posiada to na pewno nie pożałuje jak się przejdzie na trening, nawet jak nie ma czasu (co zwykle jest tylko pozorne, bo wystarczy zrezygnować, z rzeczy mniej produktywnych, jak oglądanie telewizji). Pozdrawiam i zapraszam do trenowania.
Queijo alias Seroslav
Copyright $ero$lav