Witam uprzejmie
Na temat sparingu jeszce słów kilka, zamiast makiety noza + kask, spróbuj gąbke...długości noża... gąbke taką jak używają przy sparingach w Combat Kalaki i innych stylach.
Używam makiety noża owiniętej gąbką i powtarzam, że nie zrobiłbym sparingu bez zabezpieczeń głowy. Sparingi zadaniowe, lecz w tych gdzie nie ma ataków na głowę i okolice owszem bez kasku, lecz te w których wszystkie chwyty dozwolone - NIE.
Widzisz, problem z naszym dojściem do zrozumienia drugiej strony polega na tym, że u Ciebie w tym co trenujesz jest inna metodyka trenowania niż w Kalis Ilustrisimo u mnie. Mimo iż to i to jest nóż, to metoda trenowania u Ciebie i u mnie wyglądać może zupełnie inaczej. Nie ma co drążyć tego tematu. Ty to robisz ze względu na zainteresowania kulturą, ja ze względu na własne i bliskich mi osób bezpieczeństwo w krytycznej sytuacji, bym zrobił coś, żeby nie było gorzej, niż jakbym nie zrobił nic. To zupełnie dwa odmienne punkty widzenia.
Jeszcze raz powiem, ludzie trenują dla zawodów, dla zabicia czasu, inni przychodzą do sekcji, by sparować z innymi i się sprawdzać (w końcu odejdą sami, kiedy zobaczą, że już nie ma nikogo, kto pokonałby ich i pójdą do innej sekcji szukać osób, z którymi mogą powalczyć), znam takich, co przychodzą by zapomnieć, że ich dziewczyna kantem puściła, znam takich, co robią to dla zapoznania się z ludźmi, by potem iść na piwo, znam takich co robią to dla ruchu i dla swojego zdrowia, organizmu, kondycji, inni dla czystego sportu, tak jak i Ty dla poznania kultury, i takich jak ja co szukają najbardziej odpowiadającego im 'czegoś', co spełni ich cel, moim jest samoobrona.
Nóż jest póki co tym, co sprawia, że czuję, że ten cel realizuje, bo mogę to robić bez problemu na swoje możliwości. Dla innego będzie to broń palna, która ma większą skuteczność - chociaż równie trudno jest ją użyć, jak i wyciągnąć nóż, kiedy ktoś niespodziewanie Cię zaatakuje, nie zdążysz, musisz użyć tego, co masz pod ręką, lub samych rąk, zrobić sobie miejsce i zyskać czas, by wyciągnąć nóż. Nie chodzisz z nożem wyciągniętym, ani nikt Cię nie atakuje idąc z kilometra z pianą na mordzie z nożem w ręku. Jak ktoś będzie chciał zrobić krzywdę, zrobi to tak, żebyś dowiedział się po fakcie.
Co do trenowania, to mnie troche zaskoczyłeś... bo jak możesz powiedzieć że jesteś dobry skoro wymigujesz się przed przystąpieniem do zawodów. Trenowanie dla siebie jest dobre, jednak brak sparingu z bardzo dobryymi zawodnikami może dać ci złudne poczucie bezpieczeństwa. A chyba oto chodzi abyś w przypadku ataku na ulicy umiał się obronić.
Nie zgadzam się. Nie wymiguję się, ja stanowczo mówię NIE zawodom, wybacz, lecz nie są one wymierne i nie świadczą o umiejętnościach. Niedawno odbyła się walka w Szczecinie Mariusza L. skończyła się jego porażką. A Mariuszowi raczej nikt nie przyznał brązowego pasa w BJJ za ładne oczy, czy to świadczy o jego braku umiejętności? Czy na zawodach, gdzie przyznaje się punkty za trafienie przeciwnika, świadczy to o umiejętności drugiego? Jeden może mieć świetny timing, wyprzedzi przeciwnika, trafi, ma punkt, lecz w ogólnej konfrontacji wcale może nie iść tak samo. Na każdego znajdzie się sposób.
Pewnie, że jest to jakieś doświadczenie, sprawdzenie, gdzie się kuleje, lecz ilu muszę pokonać przeciwników na arenie, by dać sobie radę z jednym prostym człowiekiem na ulicy, który wbije mi nóż w plecy, czy jest to wymierne, czy zagwarantujesz mi, że jak wygram zawody, to dam sobie radę na ulicy?
Trenuję, robię to nie oszukując siebie i wiem, że na pewno nie cofam się i nie jestem gorszy od samego siebie z przed dnia, to mnie wystarcza. Dam sobie na ulicy radę na tyle i na takim poziomie, ile włożyłem w to pracy na własnych treningach.
Hmm a odnośnie twoich słów, cytuje: "Poza tym nad skutecznością Kalis Ilustrisimo mógł się przekonać Sayoc i paru innych poważanych w sztukach walk zawodników, instruktorów". Zapytam trenera ktory uczy mnie Sayoc... jakbys mógł podać konkrety, to ułatwiło by mi to znacznie.
Kenjiro sprostował moją wypowiedź.
PS. Myślę, że powinniśmy dostosować się do Twoich słów, że to nie miejsce i czas na rozmowę. W sumie to wymiana poglądów i poznanie 'świata' z innego punktu widzenia, lecz zakończmy to :-) Masz wiele racji ze swojego punktu widzenia, lecz z mojego punktu one nie są racjami, co nie oznacza, że ich nie szanuję, bo szanuję. Nie ma co przekonywać drugiej strony do swoich racji, to nie ma sensu. Pozdrawiam.
Z poważaniem
Mateusz Kiczela