jesli bede mial zadanie zterroryzowac lub zabic (mysle ze czesto wlasnie o to chodzi ze napastnik zabic nie chce) i nie bede sie wahal, to w stu procentach (no powiedzmy w 99) jestem w stanie doprowadzic czlowieka do wyjscia z samochodu, polozenia go i zkajdankowania bez zagrozenia dla mnie.
Chyba optymistycznie zakladasz, a nawet jesli masz racje, to nie dowodzi niczego - bo to ze Ty nie robisz bledow nie znaczy, ze nikt ich nie robi - a doswiadczenie Pawla dowodzi ze jest wrecz przeciwnie i potrzeba pewnej wiedzy by nie popelniac bledow.
Znasz tylko jedna strone medalu - wiesz jak trudne i ryzykowne jest podjecie obrony, ale nic nie wiesz o tym, na jakie trudnosci moze sie natknac osoba ktora Ci grozi.
Przy okazji warto tez zauwazyc, ze w swoim doswiadczeniu Pawel mial maksymalnie trudna dla siebie sytuacje: jego przeciwnik WIEDZIAL, ze nastapi proba odebrania mu broni. Nie przezywal rozterki "strzelac czy nie?" - nie musial sie wahac i podejmowac decyzji, orientowac co sie dzieje, przetrawic w zaskoczonym umysle nowej informacji - mial TYLKO ZDAZYC z reakcja.
Jeszcze jedna uwaga do tych 99%... Mysle, ze nawet jesli czlowiek wie, ze czegos nie nalezy robic, mozna probowac go do tego sklonic mimo wszystko. Np bezpieczniej jest grozic bronia z dystansu, kazac sie polozyc i dopiero podchodzic do ludka. Pomijamy, ze to nie zawsze jest mozliwe... Jestes pewien, ze gdybys tak komus zagrozil a ta osoba wpadla by w jakis szok, np zaczela sie trzasc ze strachu, prosic Cie ze lzami w oczach zebys jej nie robil krzywdy... i w tym szoku nie wykonywala Twoich polecen... nie podszedl bys blizej - np. zeby ja uderzyc, popchnac czy kopnac, zeby w koncu sie ocknela i zrobila to, co kazesz... To taki przyklad sklecony na biezaco... Jestes pewien, ze w kazdej mozliwej sytuacji bylbys w stanie zachowac sie tak, by ktos komu grozisz bronia nie mogl Ci zagrozic?