Bokenem w glowe
Napisano Ponad rok temu
Glowe to jednak bede oszczedzal, bo jeszcze mi sie przyda.
Napisano Ponad rok temu
"Miszcz Marian wzmacniał od rana głowę. jakoś co i rusz głupawe myśli przychodziły mu do łba ostanio. Myśli różniaste były a to:
"po jaka cholera mam wstawać codziennie o 3.30 i walić mistyczne 166666 razy 30 kilowym żeliwnym bokkenem w pień dębu za starym pgr-em, skoro można sie po ludzku wysikać i pójść dalej spać....?"
a to:
" po co przebranym w spódnice z drewnianym kijkiem tłóc sie z innymi przygłupami w spódnicach zamiast szczypać kelnerke Marceline z baru "Pawik" po życi przy 6 piwie....?"
Miszcz uznał te głupawe, bezsensowne pytania za głupawe i bezsensowne zwłaszcza że szczerze nie potrafił znaleść na nie żadnej sensownej odpowiedzi....
jak zawsze poddał sie wielogodzinnej medytacji i przez te wszystkie oczyszczenia, nirrwany, oświecenia i takie tam doszedł do tego że trzeba jak nic fizycznie wzmocnić łeb...
na pierwszy rzut poszedł atak bokkenem - wezwał ucznia i kazał sie ciąć z siły całej . pierwszemu z atakujących zupełnie niechcąco i nawet z tycim poczuciem winy wyrwał ze stawu obie łapy....
nastepni atakowali z nieco mniejszym zapałem jednakże Marian rozłupał sprzęt drewniany łbem swoim bezproblemowo i nie pozostała na jego wąskim czole ani rysa jedna.
Wściekł sie miszcz i kopniakami przegnał uczniów w te i wewte.... bo i myśli nadal przychodził yi to straszniejsze jeszcze:
" a czy to aby działa na ulicy?"
przerażony tym miszcz dorwał garść gwoździ 4 calowych i wbił je po kolei serią uderzeń głowy aż po łebki w betonową ścianę dojo. jakby pomogło, odeszły heretyckie myśli jakby dalej - jakoś jeno jedna nie dawała spokoju:
" po co durniu wbijasz garść gwoździ 4 calowych po kolei serią uderzeń głowy aż po łebki w betonową ścianę dojo? "
Jednakże to była tylko jedna myśl i miszcz z łatwościa ją zignorował.
gdy ostatni gwóźdż był wbity wpadł Marian na pomysł iście zbawienny. od dawna planował przebicie drzwi z dojo na dziedziniec tak by z łatwością rzucać uczniami dalej i nie słyszeć już odrażającego "plask" albo "pluuu" o ściane a chwilę później : "sru" lub "duup" o podłogę (zależnie od formy, wersji techniki i wilgotności powietrza)
Dopadł tak więc Marian do ściany jął zbijać tynki cierpliwie. to szybkimi jakoby delikatnymi uderzeniemi jako ten dzieńcioł w koronie piastowskiej brzozy (odbijanie tynków i pustaków) to potężnie i wolniej jak młot kowalski (cegła dziurawka i zdrojony beton)
kiedy udeżywszy raz ostatni padł bez ducha ostatnia natrętna myśl odpłynęła. miszcz pozostał miszczem cokolwiek to znaczy....."
Napisano Ponad rok temu
temat jest tego godny:
"Miszcz Marian wzmacniał od rana głowę. jakoś co i rusz głupawe myśli przychodziły mu do łba ostanio. Myśli różniaste były a to:
"po jaka cholera mam wstawać codziennie o 3.30 i walić mistyczne 166666 razy 30 kilowym żeliwnym bokkenem w pień dębu za starym pgr-em, skoro można sie po ludzku wysikać i pójść dalej spać....?"
a to:
" po co przebranym w spódnice z drewnianym kijkiem tłóc sie z innymi przygłupami w spódnicach zamiast szczypać kelnerke Marceline z baru "Pawik" po życi przy 6 piwie....?"
Miszcz uznał te głupawe, bezsensowne pytania za głupawe i bezsensowne zwłaszcza że szczerze nie potrafił znaleść na nie żadnej sensownej odpowiedzi....
jak zawsze poddał sie wielogodzinnej medytacji i przez te wszystkie oczyszczenia, nirrwany, oświecenia i takie tam doszedł do tego że trzeba jak nic fizycznie wzmocnić łeb...
na pierwszy rzut poszedł atak bokkenem - wezwał ucznia i kazał sie ciąć z siły całej . pierwszemu z atakujących zupełnie niechcąco i nawet z tycim poczuciem winy wyrwał ze stawu obie łapy....
nastepni atakowali z nieco mniejszym zapałem jednakże Marian rozłupał sprzęt drewniany łbem swoim bezproblemowo i nie pozostała na jego wąskim czole ani rysa jedna.
Wściekł sie miszcz i kopniakami przegnał uczniów w te i wewte.... bo i myśli nadal przychodził yi to straszniejsze jeszcze:
" a czy to aby działa na ulicy?"
przerażony tym miszcz dorwał garść gwoździ 4 calowych i wbił je po kolei serią uderzeń głowy aż po łebki w betonową ścianę dojo. jakby pomogło, odeszły heretyckie myśli jakby dalej - jakoś jeno jedna nie dawała spokoju:
" po co durniu wbijasz garść gwoździ 4 calowych po kolei serią uderzeń głowy aż po łebki w betonową ścianę dojo? "
Jednakże to była tylko jedna myśl i miszcz z łatwościa ją zignorował.
gdy ostatni gwóźdż był wbity wpadł Marian na pomysł iście zbawienny. od dawna planował przebicie drzwi z dojo na dziedziniec tak by z łatwością rzucać uczniami dalej i nie słyszeć już odrażającego "plask" albo "pluuu" o ściane a chwilę później : "sru" lub "duup" o podłogę (zależnie od formy, wersji techniki i wilgotności powietrza)
Dopadł tak więc Marian do ściany jął zbijać tynki cierpliwie. to szybkimi jakoby delikatnymi uderzeniemi jako ten dzieńcioł w koronie piastowskiej brzozy (odbijanie tynków i pustaków) to potężnie i wolniej jak młot kowalski (cegła dziurawka i zdrojony beton)
kiedy udeżywszy raz ostatni padł bez ducha ostatnia natrętna myśl odpłynęła. miszcz pozostał miszczem cokolwiek to znaczy....."
Posikam sie ze smiechu!
Napisano Ponad rok temu
A to mój ulubiony fragment
po co przebranym w spódnice z drewnianym kijkiem tłóc sie z innymi przygłupami w spódnicach zamiast szczypać kelnerke Marceline z baru "Pawik" po życi przy 6 piwie....?"
Sam się czesto nad tym zastanawiam 8)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Czy was to nie irytuje?
- Ponad rok temu
-
Staż Aikido dla dzieci
- Ponad rok temu
-
joke
- Ponad rok temu
-
Nowy numer Budojo
- Ponad rok temu
-
Krótka relacja ze stażu EFE I 22-23.11.2003
- Ponad rok temu
-
"... by się nie spinać"
- Ponad rok temu
-
staż - szok
- Ponad rok temu
-
Staz w BUDOJO
- Ponad rok temu
-
czy nie jest za późno?
- Ponad rok temu
-
wyrywane palce poczatkujacym ;)
- Ponad rok temu