No wlasnie (wiem, ze teraz moge rozpetac burze ), jest pewien problem, ktory mnie od jakiegos czasu frapuje. Czy ktos wie, u kogo p. Szymankiewicz uczyl sie kenjutsu?
Nie, no chyba nie chcesz podważyć autorytetu sifa Sz.?
Jak wiadomo, każdy prawdziwy Grand Master, po mistrzowskim opanowaniu swojego stylu, jest w stanie już w stosunkowo krótkim czasie i przy minimum nauki bespośredniej, biegle opanowywać kolejne style walki... Wszak wiadomo, że poszczególne style walki są jak różne ścieżki zbiegające się u szczytu góry... Dzięki temu, po latach wytrwałej nauki z książek, ćwiczeń z kolegami i parokrotnych owocnych spotkaniach z Wielkimi Mistrzami Spadkobiercami Yip Mana, sifu Sz. osiągnął pełnię mistrzostwa w stylu Wingczun pozwalającą mu na opanowanie stylu Baguazhang (i prawdopodnie też stylu Taijiquan) podczas tygodniowego kursu dla cudzoziemców na pekińskim AWF-ie. Nie powinno to dziwić, nie można przecież do mistrza przykładać tej samej miary co do np. takiego Tomasza, który już trzeci rok się kręci w kólko - znaczy się chodzi po okręgu udając że ćwiczy Bagua - w Pekinie, jak za przeproszeniem jakaś kupa w przeręblu (sorry Tomek, co złego to nie ja :-) ) i nie wiadomo czy już załapał o co chodzi z tą Baguą :-) Dlatego tym bardziej zrozumiałym jest, że swoje mistrzostwo w kenjutsu sifu (sensei) Sz. osiągnął drogą intuicyjnej absorpcji materiałów poligraficznych i audiowizualnych na temat kenjutsu wspartej własną inwencją mistrzowską. Że też takie oczywiste rzeczy tu trzeba tłumaczyć
Wosiu