Rzuty i podhaczenia vs. kolana, łokcie i twarde czoło
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Możesz dyskutować w temacie ulicy o czym tylko zapragniesz -
kosy vs widły, cep vs nunchako, dynamit vs plastki, AK 47 vs M16 czy nokia 3210 jako kubotan... Ale jedno pytanie - czy to ma sens.
Nie ma. EOT.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jedno pytanie: na ulicy hasają sami fachowcy od muay-thai i judocy, tak?
Albo ogólnie w większości dobrzy zawodnicy?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Co do technik: używa się 100% - kopanie na głowę nie z tego powodu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tak wiec sytuacja starcia z takim czlowiekiem nie jest calkowiecie nieprawdopodobna. Trudno bowiem na 100% zalozyc, ze kardy kto choc "liznal" MA nigdy juz nikogo nie zaatakuje na ulicy, czy w knajpie
Napisano Ponad rok temu
2) Ja pisałem o fachowcach.
3) Dyskoteki - człowieku - to powszechnie znana sprawa - że na dyskotekach są bójki... Idziesz - tam możesz spotkać różnych osobników (ale nie fachowców) -raczej cienkich bolków - siła w ilości.
4) Klincz i dobra w nim praca nie jest łatwa. Z drugiej strony jak dobrze rzucasz, wycinasz, obalasz ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]) - to przeciwnik może sobie kombinować.
Podtrzymuję to co napisałem - to nierealne.
5) Bardziej realne są sytuacje:
- wymuszenie i rabunek,
- pobicie.
A różne dyskoteki, zwłaszcza wiejskie, remizy - to kuszenie losu - ot tyle.
Napisano Ponad rok temu
A różne dyskoteki, zwłaszcza wiejskie, remizy - to kuszenie losu - ot tyle.
Szczera prawda - kolega ostatnio w obronie wlasnej wybil pacjentowi 2 zeby i podbil oko przed klubem. Sam ma pizde pod okiem i duzego siniaka po pale ochroniarza :-)
Idac do klubu podejmujesz ryzyko. Niestety wszedzie znajda sie idioci, a tam jest ich nad wyraz duzo
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Co do tego jednego się zgadzamy. :wink:
Teraz co do klinczu. Często w nim walczę - czasem nawet godzinę non stop. Przeciwnik zwykle (zwykle nie leszcz tylko trener) ma ogromny problem żeby mnie podciąć (obalenie)- bo trzeba mieć wprawę i dużo szczęścia. Natomiast w klinczu jest możliwe takie skrócenie dystansu, że już NIC nie wchodzi (ani kolanka, ani łokcie, ewentualnie pozostaje "główka"). Wtedy obalenie na ziemię - to nie problem - przynajmniej jak dla mnie. Z rzutem gorzej - ale judocy to judocy - poradzą sobie. Mam za to taki patent, że przechodzę szybko do duszenia lub ściągam głowę przeciwnika (lock) -i do parteru. Czyli patrząc z tej strony judocy mają całkiem spory arsenał.
Kolejna kwestia: bardzo ciężko jest coś czysto włożyć jak obaj zawodnicy są dobrzy. 90% przepychania, 10% technik. Więc nie ma że krocze, że łokcie etc.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Wolna mata w Gdyni
- Ponad rok temu
-
Kopnięcie boczne w kolano, a złamanie
- Ponad rok temu
-
Ochraniacze i szczypta realizmu na treningu
- Ponad rok temu
-
Podręczniki samoobrony
- Ponad rok temu
-
MA w Krakowie dla "dziadków"
- Ponad rok temu
-
Profilaktyczny trening silowy dla adeptow MA.
- Ponad rok temu
-
Budokai
- Ponad rok temu
-
Jak zalozyc klub street boxingu/fightingu - poradnik
- Ponad rok temu
-
Marketing w Dojo
- Ponad rok temu
-
Mały problem
- Ponad rok temu