Nie wiem dlaczego koniecznie musicie sie kłócić co jest lepsze formy czy sanshou? wszystko przecież jest dla ludzi.
My na treningach uczymy sie form tradycyjnych i sportowych ręcznych i z bronią (uwielbiam szabelkę) równiez Tai chi jak i sanshou.
Jest na forum trochę ludzi uprawiających różne systemy tradycyjnego kung-fu/tradycyjnego wushu. Dla nich to co piszę poniżej będzie powtarzaniem w kółko tego samego i zupełnie oczywistego. Ale cóż...
Hmm. Ludziom zajmującym się tradycyjnym kung-fu/tradycyjnym wushu raczej nawet nie przyszłoby do głowy kłócić się na temat co jest lepsze, formy czy san shou. Moim zdaniem to raczej osoby zajmujące się sportowym wushu nie bardzo są w stanie załapać o czym mówią "tradycjonaliści".
Wygląda na to, że z punktu widzenia "sportowca" są "formy sportowe", "formy tradycyjne" i "san shou". No bo tak jest na zawodach. Ktoś może ćwiczyć tylko formy sportowe, ktoś inny specjalizować się w wykonaniu "form tradycyjnych", a ktoś jeszcze ćwiczyć tylko san shou. No jeszcze można ćwiczyć to w różnych konfiguracjach, albo nawet wszystko razem. Np. w Chinach najczęstszy model w sportowym wushu (jingsai wushu) to same formy sportowe (ze specjalizacją na changquan, nanquan lub taijiquan) lub samo san shou. Jedni tłuką taolu, a nie walczą, inni walczą, a nie ćwiczą form (lub robili je tylko trochę, w początkowej fazie wyszkolenia, zanim skoncentrowali się na san shou). W odróżnieniu od Polski nie ma tam jeszcze na normalnych mistrzostwach konkurencji "form tradycyjnych". Chociaż komisje "tradycyjnego wushu" w ostatnich latach powstały i w Chińskim Związku Wushu i w Międzynarodowej Federacji Wushu. I odbyły się już jakiś czas temu I Mistrzostwa Chin w Tradycyjnym Wushu.
Zdaje się, że "sportowcy" zupełnie nie rozumieją dlaczego "tradycjonaliści" - ci którzy uprawiają tradycyjne/klasyczne systemy kung-fu/wushu się śmieją, gdy taki "sportowiec" stwierdza, że on też jak najbardziej ćwiczy "formy tradycyjne". Tradycjonalista się śmieje, a czasem obrzuca sportowca epitetami, z powodu ignorancji tego drugiego na temat tradycyjnego kung-fu/wushu. Wielu tradycjonalistów zdaje sobie sprawę z charakteru sportowego wushu, bo i wielu z nich bierze udzial w zawodach. Natomiast zbyt wielu sportowców nie zdaje sobie sprawy z charakteru i istoty tradycyjnego wushu. Stąd wypowiedzi typu: ja też znam tradycyjne formy, ja też nauczyłem się kilku tradycyjnych form itp. Jednak z punktu widzenia tradycjonalisty, wiedza kogoś takiego o tradycyjnym wushu jest w dalszym ciągu zerowa.
Dla kogoś poważnie zajmującego się tradycyjnym wushu, to że ktoś nauczył się ruchów (a nawet ich zastosowania) paru form zaczerpniętych z tradycyjnego systemu (a tym bardziej z różnych systemów) w najmniejszym stopniu nie świadczy o znajomości tradycyjnego wushu, ani tak naprawdę o znajomości tych form!
Systemy tradycyjnego wushu bardzo różnią się między sobą. Dla uproszczenia wywodu nie mówmy tutaj o tych, w których nie ćwiczy się form (oprócz yiquanu do takich systemow należą m.in. ziranmen, ziquan - przynajmniej w jednej z odmian, jedna z odmian wing chunu, parę systemów z prowinji Sichuan i jeszcze coś by się znalazło). Pomówmy tylko o tych systemach, w których ćwiczone są formy. Każdy taki system jest sztuką walki. Dziś różne osoby mogą uczyć się danego systemu z różnych powodów - jedni chcą rozwinąć umiejętność walki, dla innych schodzi to na dalszy plan, jednak tradycjonalista nie uzna systemu za tradycyjny, gdy ten element - podporządkowanie treningu rozowojowi umiejętności walki zostanie wyeliminowany. Formy są dla niego jedną z metod treningowych służących temu celowi. Każdy tradycyjny system to nie tylko formy i jakieś inne ćwiczenia, ale specyficzny system koncepcji teoretycznych w połączeniu z metodami treningowymi. Na metody treningowe składają się m.in ćwiczenia podstawowe (jibengong), ćwiczenia średniozaawansowane (zhongji gongfa), ćwiczenia zaawansowane (gaoji gongfa), ćwiczenia uzupełniającee (fuzhu gongfa), formy (taolu), formy z partnerem (duilian taolu) i inne ćwiczenia z partnerem, wszelkie tui shou/ta shou/chi sao, wprowadzające do san shou, różne formy sparingu, prowadzące do umiejętności wolnej walki - san shou itd. Wszystko to jest powiązane ściśle z koncepcjami teoretycznymi, tzw. zasadą pięści - quanli. Przy czym adept poznaje stopniowo system, stopniowo poznaje kolejne metody treningowe (w tym formy), bardziej zaawansowane koncepcje teoretyczne (lub coraz bardziej zbliża się do rozumienia tychże koncepcji) i rozwija umiejętności. Wszystko to się z sobą wiąże i stanowi długi proces. Formy nie są tu po to, by je pokazywać na zawodach i otrzymywać za to punkty, ale stanowią jedną z metod treningowych służących rozwojowi umiejętności walki, coraz lepszemu opanowaniu zasad, koncepcji i metod, które te formy ilustrują. Teoria łączy się z praktyką, ti (dosłownie: ciało - sformułowanie to dotyczy zwykle treningu form) z yong (użyciem). Trening san shou pozwala w praktyce sprawdzić metody i koncepcje i lepiej je zrozumieć. Innymi słowy rozumienie tego co się robi ćwicząc formę uzależnione jest od praktyki san shou! Ktoś, kto nie ćwiczy walki, po prostu nie będzie rozumial formy w takim stopniu. Przy czym absolutnie nie mówię tu o ćwiczeniu form, "sportowych", czy "tradycyjnych" a oprócz tego treningu sportowym san shou. Nie, mówię tu o tradycyjnych systemach, gdzie to wszystko jest z sobą powiązane w pewien spójny sposób i formy nie są oderwane od walki, ani walka od form. Wszystko to jest powiązane tym samym quanli. Przy czym oczywiście w róznych systemach wygląda to bardzo różnie. Wywodzą się one z różnych części Chin, z różnych środowisk (żołnierze, powstańcy, ochroniarze, gwardziści palacowi, ludzie poza prawem - jianghu, w pewnym stopniu również mnisi itd.), ludzi o różnych poglądach, doświadczeniach i wiedzy. Naprawdę trzeba wiele wysilku, treningu i studiów, żeby w minimalnym stopniu zbliżyć się do rozumienia jednego konkretnego tradycyjnego systemu.
Niestety, nawet pomijając sportowców, niektórzy z tych, którzy twierdzą, że nauczają tradycyjnego systemu, naprawdę poznali go powierzchownie - trochę jiben gong, trochę form z zastosowaniem ruchów (albo i bez), trochę "technik". I co gorsze nie zdają sobie często nawet z tego sprawy. Widząc tylko, że czegoś w tym brakuje, starają się łatać dziury przy pomocy np. sportowego san shou, z jego zasadami i metodami treningu. I tak formy i walka stają się zupełnie odrębnymi sprawami.
Tak się stało, że od lat 50. obraz wushu określany był przez wymogi polityki. Stąd popularyzacja zdrowotnych form taijiquan i sportowo-pokazowych form wushu, podczas gdy przedstawiciele tradycyjnych systemów mieli ograniczone możliwości dzialania, a w okresie "10 lat zamętu" (czyli tzw. rewolucji kulturalnej) byli po prostu prześladowani. Pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że propaganda przez długi czas starała się wmówić, że wushu nie miało nigdy nic wspólnego z walką! Czyli, że trening wszystkich tych form, czy to Choy Lee Fut, czy Modliszki, czy Wing Chun nigdy nie słuzył doskonaleniu umiejętności walki
Dlaczego? Oczywiste jest, że uprawianie autentycznych sztuk walki w tak wielkiej różnorodności, przez wiele niezależnych środowisk, w tym tajne sprzysiężenia, dla władz nie było wygodne. Stąd próba skanalizowania 'walki' w jeden nurt sportowego sanda, nad ktorym łatwiej centralnie zapanować, i jednoczesne mniej lub bardziej otwarte rzucanie kłód pod nogi przedstawicielom tradycyjnych systemów, w połączeniu z praniem mózgów ogółu haslami, że wszystkie te tradycyjne formy (czy to ze styli wymienionych wyżej, czy wszelkich innych) nigdy nie służyły nauce walki, a tylko były walko-podobną formą kultury fizycznej i rozrywki. To zmieniało się stopniowo. Jeszcze w latach 80. w Chinach w czasopismach o sztukach walki, tak były one przedstawiane! Gdy w 1989 roku po raz pierwszy pojechałem do Chin, pojawiały się już w tychże pismach polemiki z takim poglądem, i nawet zaczęły przeważać. Dzisiaj już nikt nie próbuje publicznie wciskać takich kitów. Wprawdzie popierane jest głównie sportowe wushu, z formami i walką nie mającymi z sobą wzajemnie nic wspólnego, ale przynajmniej uprawianie tradycyjnych systemów jest możliwe, a specjalistyczna prasa stara się je jak najdokładniej opisywać i objaśniać.
A to co się tu zdarza czytać (np. "formy esencją wushu", "poznałem kilka tradycyjnych form"), dziwnie przypomina mi hasła wspomnianej wyżej propagandy i sposób myślenia przez nią ukształtowany. Daje do myślenia.
Podsumowując. Jeśli ktoś chce uprawiać sportowe san shou, o.k. Formy sportowe, fajnie. Formy tradycyjne (formy zaczerpnięte z tradycyjnych systemów) - hmm, no niech przynajmniej ktoś taki zdaje sobie sprawę, że to tylko bardzo powierzchowna znajomość tych form, w oderwaniu od calości systemu koncepcji i metod, i niech nie twierdzi, że uprawia i zna tradycyjne wushu. Bo to mają za złe takim ludziom ci, którzy zajmują się tradycyjnym wushu, i nie ma to zupelnie nic wspólnego z tym, czy lepsze są formy, czy san shou, bo taki problem w tradycyjnym wushu nawet nie ma za bardzo szansy powstać.
No to na tyle. Za dużo uwagi poświęciłem formom. Bo przecież w moim jedynie słusznym systemie form nie ma i być nie może. Ale to już zupełnie inna kwestia.