No dobra zanim wszyscy zgłupieją do reszty, a niektórzy zbombelkuja z ciekawości do cna napisze wam jak było:
Wpierw wieść gminna, a tajemnicza i szeptana z ust do ust podawana obiegła co bardziej wtajemniczonych i zaprzyjaźnionych z redakcja budojo  8)  aikidoków. Tez wszyscy reagowali ze to jakiś bullshit  

  nam wciskają ale redakcja jest stateczna i niekiedy godna zaufania więc sprawy zlekceważyć nie mozna było. Zwłaszcza, że zaliczyć się do grona wybrańców (śmierci  
 
   
  ) nie było łatwo i w sumie na karowej na macie pojawiło się może z 25 – 30 aikidoków – śmietanka śmietanki  :wink:  warszawskiego aikido. Jak zawsze był czas na wspominki i żarciki często mało wyszukane  
 
   
  ale zawsze śmieszne bo gros z nas znało się od hola i ho ho a już dawno nie było okazji poćwiczyć razem na Karowej zwłaszcza. Trening miał się rozpocząć o 17.00 ale nikt chyba nie liczył ze tak się uda- zwłaszcza znając zwyczaje gwiazd Hollywood :roll:  . I nie omyliliśmy się wszelako. Po 327 strzałach znikąd równych 267 momentom i ok. 50 minutom nadjechał konwój trzech limuzyn. Najpierw wysiadł jakiś gostek opitolony na łyso w żółtym szlafroku i czerwonych lamówkach i już się bałem  :shocked!:  przestraszony  ze to rzeczony Stefan jako żywo opisany przez Szczepana ale ku mej uldze i pozostałych jak mniemam także to na szczęście nie był on 

 . Potem wysiadło trzech gości z których każdy wyglądał jak szafa gdańska trzydrzwiowa  :paker:   :paker:   :paker:  większość wywoskowana ciemna politura (my nie rasiści) Potem wytoczyły się z następnej limo 3 czy cztery skośnookie laski :dupa:  

   i to w takim typie że niektórzy chcieli raczej z nimi iść poćwiczyć do sauny (hello Pancer) niż ze Stefem na macie. No i finally wytoczył się ON- wielki jak góry o twarzy nieco zmęczonej ciężka pracą po godzinach 

   8)   

  z plerezka nabrylantynowną ala naturall  :?  lecz nie związana w słynny ku :wink:  cyk. Całe to towarzycho wtoczyło się na sale obok salki do judo gdzie spragnieni boskiego Nico wojowie czekali w bojowym szyku. przestraszony   przestraszony   Gdy Wielki SS przebierał się a świta przygotowywała do wkroczenia całkowicie demokratycznie przez wskazanie palcem redakcja budojo wybrała Seagalowi trzech uke. Mieli miny jakby im kto w kieszeń nasikał. przestraszony   

   :shocked!:  Po krótkiej acz wzruszającej ceremonii pożegnania i odzywkach w stylu 
fajne z was były herbatniki tylko po co się maczaliście wybrańcy usiedli z boczku a reszta przezornie odsunęła się od zadżumionych.  

  Po wielkim entrance i przedstawieniu kto zacz Seagal walnął dłuższa mówkę nt. ewolucji aikido, które wraz z O-senseiem zmieniało się i kiedyś kładło większy nacisk na to co niektórzy zwą skutecznością.  

  W części technicznej seagal zaprezentował kilka znanych patentów z filmu the Path beond... typu przechwyt łapiącej munetori ręki za kciuk z dojściem do sankyo i przejściem do nikkyo, irimi z godan tsuki, irimi nagę z duszeniem na biodrze, przechwytywanie ręki po tsuki kiedy atakujący wycofuje pieść, kokyu nage. Trzeba przyznać że nie lenił się często podchodził do wszystkich par i dawał dodatkowe instrukcje 

  . Generalnie zwracał uwagę na zbyt obszerne ruchy i na zbyt widoczne zejścia z linii ataku 

  . W pewnym momencie usadził wszystkich mówiąc 
Wiele osób robi wiele bardzo głupich rzeczy, gdzie jest ten 5 dan?? Tu wszyscy spojrzeli na Romka coby lepiej zapamiętać jego postać zanim zagaśnie w rękach Stefana, :wink:   

   ale na szczęście do tego nie doszło. Oprócz urwanego rękawa gi i paru trafień w ryło ( w tym moje) 

   :?   wielkich szkód w substancji ludzkiej nie ponieśliśmy 
Na zakończenie treningu trwającego ok. 1h 20 min była sesja pytań i odpowiedzi. Ludziska pytali o jego nauczycieli, o sposoby neutralizowania ataku uderzenia hakiem, o jego opinie na temat bjj . Ja zapytałem jak widzi funkcję randori w świetle tego co widzieliśmy na filmie z jego dojo ( i of course naszych vortalowych dyskusji). 
Widać było ze po sztywnym początku lody zostały przełamane a Steaven S częściej się uśmiechał. Potem nastąpiła długa sesja fotograficzna z SS w roli białego niedźwiedzia. Musze przyznać ze był wyjątkowo cierpliwy i wyrozumiały w tym aspekcie czego się raczej nie spodziewałem. To pewnie kolejna zasługa Redakcji budojo!!!  poklon   poklon   poklon  A potem łowcy autografów i dedykacji mieli używanie. Całość skończyła się w wersji oficjalnej ok. 20.00 a część rozrywkowa dla niektórych była kontynuowana w knajpie 7 grzechów. :drinking:  A teraz mam nadzieję ze Jeżyk i reszta wrzucą trochę zdjątek na vortal