Napisano Ponad rok temu
Re: Jak normalni ludzie mogą sie nauczyć fiflaka
Ja uważam się za nie mającego jakiś większych predyzpozycji gimnastycznych, nie ćwiczę capo,...a akrobatykę troszkę męczę sam u siebie na ogródku. Umiałem parę podstawowych ruchów, robiłem mostek ze stania, potrafiłem wstać z powrotem, więc uznałem że jest czas nauczyc się fiflaka. Sporo szukałem jakiś porad i filmików, które niewiele pomagały. Wogóle nie wiedziałem jak się za to zabrać. Strach był wręcz nie do pokonania. I chyba tylko o to tu się rozchodzi. W końcu na jakiejs stronce trafiłem na tekst o tym jak nauczyc się fiflaka w pół godziny. W zasadzie nie zawierał niczego nowego, czego bym wczesniej już nie przeczytał. Ale sam tytuł, mówiący o robieniu tego po zaledwie półgodzinnych ćwiczeniach tak mnie zmobilizował...że zrobiłem nawet nie po 30 minutach:)Jak się zabrałem??...wpierw lekka rozgrzewka, zrobiłem mostek itp. Wziąłem materac z łóżka, złożyłem na pół i ułożyłem na trawniku. Zacząłem od przyzwyczajenia się do ruchu do tyłu. Z tym wiąże się spory strach że po prostu nie widzimy w kierunku w którym się mamy wykonac trik. Stojąc plecami do materaca, zacząłem się na niego przewracać, potem przewracałem się na plecy i wstawałem z niego sprężynką, po paru razach zacząłem wpierw rękoma dotykać ziemię/materaca, potem plecami i znów sprężynką wracałem..i tak z 10 minut robiłem. Następnie na materac zacząłem szybko robić przejscie ze stania do mostka. bardzo szybko. Jak tylko się da. Po chwili zacząłem tak robić z kucków. Robiąc ten mostek zacząłem także pomagać sobie głową kładąc ją na materac i po paru minutach ten ruch wydawał mi się na tyle bezpieczny, że bez problemu zacząłem go robić coraz energiczniej, wybijając się coraz to mocniej nogami od ziemi. Pare razy spadłem z powrotem, aż w końcu nogi przeleciały nade mną na drugą stronę. Oczywiście pomagałem sobie głową, ale to nic nie bolało...Po około kilkunastu próbach..głowa już nie była potrzebna i wychodził ładny fiflak na samych rączkach. ufffff.....