Relacja z seminarium Ryu-te z Taiką Oyata
Napisano Ponad rok temu
Przedatawiam relacje z letniego seminarium Ryu-te w Kanzas City napisany przez naszą koleżankę już ponad pół roku w Stanach zgłębiającą tajniki Ryu-te.
Poniewaz niebawem sie tu zarejestruje poczekam z podpisaniem gdyż nie mam pojęcia czy bedzie sie poslugiwac nickiem czy nie.
Tekst miał sie ukazać w jakims piśmie, lecz z braku materiału zdjęcieowego - nie mógł. Dlatego też uznałem, że tu jest najlepsze grono odbiorców.
Pozdrawiam i czekam na refleksje
"Letnie seminarium z mistrzem Taika Oyata jest wydarzeniem rokrocznym . Jest to takze jedno z dwu seminariow, ktore maja maja miejsce kazdego roku w Kansas City, obecnym miejscu zamieszkania mistrza, po jego emigracji z Okinawy.
Przygotowujac sie do udzialu w seminarium, probowalam oczywiscie dowiedziec sie, jaki ma ono chrakter, w jaki sposob przebiegaj teningi i jakiego rodzaju techniki bede miala okazje poznac.Wyniki mojego sledztwa mozna by nazwac w najlepszym razie mizernymi. Studenci, ktorzy wczesniej juz uczestniczyli w tych seminariach, zgodnie krecili glowami twierdzac, ze Mistrz jest zupelnie nieprzewidywalny w tym, co zdecyduje sie zaprezentowac i jedyne czego mozna byc w Kansas City zupelnie pewnym, to piekielne upaly i ani kropli deszczu. Ta informacja mogla mnie rzecz jasna tylko jeszcze bardziej zaintrygowac i rozbudzic moja ciekawosc, choc wyobrazam sobie, ze dokladnie przeciwne uczucia targaly studentami, ktorych zamiarem bylo przystapienie do egzaminu przed Mistrzem Oyata. Sama mialam okazje obserwowac studentow, przygotowujacych sie wlasnie do egzaminow na czarne pasy, pod okiem renshi Piotra Ciecwierza, w jego dojo w miescie Bethesda, w poblizu Waszyngtonu. Kazdy kto trenuje, moze sobie wyobrazic jak trudne sa przygotowania do egzaminu, kiedy nie znamy jego wymagan. I tak dla przykladu, studenci pracowali w pocie czola nad detalami poszczegolnych, zaawansowanych kata, nie wiedzac czy ktorekolwiek kata bedzie wogole wymagane na egzaminie! Moze zreszta na tym wlasie polegala madrosc i doswiadczenie Mistrza, ze w tak prosty sposob zmuszal do pracy nad kazdym z elementow.
W ten sposob, mniej lub bardziej pelni obaw, ale na pewno po czubki uszow wypelneni oczekiwaniami, wyladowalismy w Kansas City w czwartek 11.07.2002 r. Wszyscy uczestnicy seminarium zostali zakwaterowani w hotelu Hilton, w poblizu lotniska i tam rowniez, w uporzadkowanych specjalnie do tego celu, salach konferencyjnych, odbywaly sie treningi. Jak sie wkrotce okazalo, w ciagu najblizszych 3 dni, mielismy tego hotelu wogole nie opuszczac, tak bardzo napiety byl plan treningow kazdego dnia.
Ten, kto widzial pierwsze minuty filmu "Wejscie Smoka", moze sobie dokladnie wyobrazic atmosfere tego pierwszego dnia. Juz na lotnisku, a potem w hotelu, wszedzie widzialo sie przybywajacych, z roznych czesci USA, mistrzow karate, a ich rozny kolor skory i nierzadko rozny akcent, nadawaly wydarzeniu miedzynarodowy charakter. Co chyba najwazniejsze, to bardzo wyrazne poczucie wspolnoty i niemal rodzinnej atmosfery wsrod tych kilkuset osob, w roznym wieku, wykonujacych rozne zawody, ktorych losy polaczyla wspolna pasja i milosc do sztuk walk, a takze w duzym stopniu do Mistrza Taiki, traktowanego przez wszystkich z synowskim niemal oddaniem i szacunkiem.
Zaraz po serdecznych powitaniach, ktore w przypadku tak wielu osob musialy zajac ladnych pare godzin, uczestnikow obiegla mrozaca krew w zylach wiadomosc, o zmianach, jakie Mistrz Taika Oyata wprowadzil w zaawansowanej formie nihanchi shodan - pierwszym i podstawowym kata systemu. Wszystko wyjasnilo sie juz po 18.00, kiedy rozpoczal sie pierwszy trening. Rzeczywiscie, rozpoczelismy od wspolnego treningu kata, a w nihanchi shodan kilka technik uleglo zmianie. Potem Mistrz pozostawil nas na dobre dwie godziny, kazac powtarzac tylko te wybrane techniki, plynnie i we wlasciwym rytmie. W tym czasie sam udal sie do sasiedniej sali, gdzie trenowali tylko czlonkowie Oyata Shin Shu Ho, czyli najblizsi, osobisci uczniowie Taiki. Oni poznawali oczywiscie techniki bardziej zaawansowane, ale dla osob nie nalezacych do stowarzyszenia, drzwi sali byly szczelnie zamkniete.
Kiedy Mistrz Taika, po dwoch godzinach, powrocil do naszej sali, rekoma juz ledwo moglismy poruszac, natomiast techniki, ktore nam zadano wlasciwie wykonywaly sie same. Dopiero wtedy Taika wezwal swojego osobistego ucznia renshi Ciecwierza i na nim zaprezentowal praktyczne wykorzystanie technik, ktore wlasnie poznalismy. Byl to pokaz w duzym stopniu polaczony z wykladem, co zajelo kolejne dwie godziny treningu. Ten jednak czas minal wyjatkowo szybko. Wszyscy nie mogli wyjsc z podziwu nad iloscia i roznorodnoscia interpretacji tych, zaledwie kilku ruchow, ktorych sie nauczylismy. Co za tym idzie, nie moglismy nadziwic sie ogromowi wiedzy Mistrza, ktory potrafil nam udowodnic jakie kazdy, najdrobniejszy nawet ruch ciala posiada ogromne znaczenie dla samoobrony. W ten sposob o godz. 22.00 zostalismy pozostawieni sami sobie, przygnieceni nieco ogromem informacji na temat kilku ruchow, ktore wczesniej wydawalo nam sie, ze mamy opanowane do perfekcji. Dopiero teraz okazalo sie, jak ulotne bylo to wrazenie i wiele osob, juz z wlasnej inicjatywy, ponownie rozpoczelo prace nad poznanymi technikami. Inni, ... co tu duzo mowic, poswiecili wieczor na korzystanie z licznych form wypoczynku, oferowanych przez hotel.
Kolejny dzien byl pierwszym wlasciwym dniem seminarium. O godz 9.00 nalezalo ustawic sie w dlugim ogonku, w celu zarejestrowania sie i potwierdzenia swojej przynaleznosci do organizcji, co bylo warunkiem koniecznym dla udzialu w dalszych treningach. Znow nastapil podzial na czlonkow Oyata Shin Shu Ho [za zamknietymi drzwiami] i reszte trenujacych. Tego dnia, mielismy okazje poznac rowniez nowe interpretacje innych technik pochodzacych z kata, trenowac kata w ich najbardziej podstawowej formie, jak rowniez wyprobowac wiele dzwigni i technik, wykorzystujacych nacisi na punkty witalne, w treningach z partnerem.
Co wazne tego dnia rozpoczely sie takze egzaminy na czarne pasy. Przebieg egzaminu mogly poznac tylko osoby zdajace, wiec moge przedstawic jedynie relacje jednego z uczestnikow.
EGZAMINY
Jak dowiedzialam sie z tej relacji, forma egzaminu byla kompletnym zaskoczeniem dla jego uczestnikow. Nie byly wymagane zadne z kata, ani kihon, wczesniej tak skrupulatnie dopracowywane na treningach. Do egzaminu przystepowano w odgornie ustalonych grupach, okolo 5 osobowych, skladajacych sie z osob nalezacych do zupelnie roznych dojo. Mistrz, kazdej z grup zadawal zupelnie nowa technike, o srednioazaawansowanym stopniu trudnosci i warunkiem pozytywnego zaliczenia testu, bylo poprawne wykonanie tej techniki, przez kazdego z czlonkow grupy. Co wiecej, nalezalo te technike wykonac nie tylko perfekcyjnie, ale tez w jednym czasie i synchronicznie. Te wymagania egzaminacyjne, tylko pozornie moga wydawac sie proste. Najlepszym dowodem na to jest fakt, ze zadna z egzaminowanych grup, nie zdala testu za pierwszym razem. Wiele z nich nie zdalo rowniez za drugim!
Kolejne proby odbywaly sie z kilkugodzinnymi przerwami, w trakcie ktorych uczestnicy, caly czas trenowali, we wlasnych grupach, co jakis czas odwiedzani i poprawiani przez mistrza.
Jak zgodnie przyznali zdajacy, panuje powszechne przekonanie, ze mistrz Taika Oyata ma ogromne zaufanie do nauczycieli, uczacych w jego organizacji. Dlatego tez wierzy, ze osoby skierowane przez nich jako gotowe do przystapienia do egzaminu na stopien mistrzowski, sa rzeczywiscie merytorycznie, bardzo dobrze przygotowane. Dlatego nie musza po raz kolejny prezentowac technik, ktore doskonale znaja. W zamian za to, mistrz chce zobaczyc jak osoby te adaptuja sie z nowa technika i innymi ludzmi.
Na koniec, mistrz Taika poinformowal wszystkich, ktorzy pozytywnie zaliczyli test, ze wykonali oni te technike wystarczajaco dobrze zeby zdac egzamin, ale tylko w 75% poprawnie. Biorac pod uwage, ze czlowiek ma 4 konczyny, 75% to tak jakby stracil jedna z nich. Tak wiec w realnej walce, zdaniem mistrza, lepiej byloby stracic jedna konczyne, niz wykonac te technike tak, jak zdajacy. To podsumowanie najlepiej oddaje ogromne i nieco ekscentryczne poczucie humoru mistrza, co oczywiscie ani na moment nie zmacilo ogromnej radosci wszystkich, ktorzy od tej pory byli uprawnieni do zalozenia czarnego pasa lub poslugiwania sie kolejnym z tytulow mistrzowskich.
W tym samym czasie, uczestnicy seminarium nie przystepujacy do egzaminu, mieli rowniez pelne rece roboty, choc z pewnoscia w duzo mniej stresujacej atmosferze.
Po krotkiej przerwie na obiad, rozpoczela sie druga tego dnia, czesc seminarium, skoncentrowana tym razem wylacznie na kata. Kolejno pracowalismy nad kazdym z kata, kazdy w miare swojej wiedzy, umiejetnosci i stopnia zaawansowania. Wszystko pod bacznym okiem mistrza Oyaty, ktory niekiedy przerywal trening, aby zaprezentowac nam praktyczne znaczenie technik, z ktorymi jego zdaniem mielismy szczegolne problemy. Trzeba przyznac, ze prezentacje te byly wybitnie realistyczne i przemawiajace do wyobrazni tak, ze bardzo szybko zapadalo nam w pamiec to, co jeszcze chwile temu wydawalo sie trudne, czy niejasne.
Sobota, czyli kolejny i ostatni dzien seminarium, byl zwienczeniem tych 3 dni wytezonej pracy. Tego dnia rowniez, trening rozpoczal sie o 9.00 rano i byl to pierwszy trening, wspolny dla wszystkich uczestnikow seminarium, z czlonkami Oyata Shin Shu Ho wlacznie. Tym razem trening, choc obejmowal rowniez kata i cwiczenia z partnerem, skoncentrowany byl glownie na wspolnym wykonywaniu kihonu. Mistrz prezentowal technikki nowe, jak rowniez te, nad ktorymi juz mielismy okazje pracowac, tym razem je rozbudowujac, lub nieco utrudniajac, a wszyscy uczestnicy powtarzali je po wielekroc, w rownym tempie, probujac osiagnac perfekcje ruchow. Obecnosc mistrz, a takze wielu mistrzowskich stopni [czlonkow Oyata Shin Shu Ho], dodawala energii i zapalu do dalszych wysilkow i z latwoscia dalo sie zauwazyc, ze niezaleznie od indywidualnych mozliwosci, kazdy dal z siebie na tym treningu swoje 100%.
Dalsza czesc, byla szczegolnie atrakcyjna dla uczestnikow. Skladala sie ona z pokazow praktycznego zastosowania technik, wykonywanych przez mistrza. Pokaz przeplatany byl krotkimi wykladami, zdradzajacymi niuanse ruchow i poczynan mistrza. Czasem zas, wrecz przeciwnie, nie chcial on zupelnie wyjasniac tego co prezentowal, co mialo nas zachecic do samodzielnych poszukiwan rozwiazan , ktore czynia dana technike niezawodna.
W ten sposob, zupelnie niepostrzezenie, uplynelo ostatnich kilka godzin seminarium, a takze jego czesc praktyczna. Teraz nadszedl czas na jego [niemniej atrakcyjna] czesc nieoficjalna. O godz. 19.00 wszyscy uczestnicy, nagle odmienieni poprzez swoje wieczorowe stroje, pojawili sie na uroczystej kolacji, w jednej z sal bankietowych. Tu, po kolejnych podziekowaniach, nastapila chwila, ktorej kilkanascie osob z pewnosci nigdy nie zapomni, a wiec odczytanie nazwisk i wreczenie dyplomow dla osob, ktore pozytywnie zaliczyly egzamin, majacy miejsce dzien wczesniej. Na koniec przyszedl czas na wysmienite jedzenie, gratulacje dla swiezo upieczonych czarnych pasow i wyzszych stopni, wymiane wrazen z innymi uczestnikami seminarium i pozegnania z przyjaciolmi, nie na dlugo jednak, bo wszyscy z gory juz zapowiadali swoja obecnosc na kolejnym seminarium w Kansas City, aby znow byc czescia wielkiego wydarzenia i wspanialej atmosfery, ktora ma tam miejsce."
Podpis - niebawem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Uderzenia na punkty atemi - bolesne ale nie zagrazajace zyciu zaczyna sie dosc wczesnie gdyz kazda technika ma poprzez trakie punkty przechodzic - uderzeniem lub uciskiem. W zasadzie po opanowaniu jako takiej koordynacji w naszych technikach juz staramy sie o tym mowic i jakos tam co prostsze techniki z tym wykonywac.
Techniki Kyusho niebezpieczne dla zycia to w zasadzie dopiero po czarnym pasie i tez stopniowo.
Kobudo jest w programie przy 2 i 1 Kyu kata z Bo, a pozniej z Sai, Tu jest podobna sprawa jak z kumite nie jest to cos odrebnego i nie powiazanego z tym co sie robi bez broni. Techniki z bronia sa rozwinieciem - przedluzeniem reki, czyli trzeba juz dobrze sie poruszac w materiale sredniozaawansowanym - kata i techniki do 3 Kyu.
Tak to mniejwiecej wyglada.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Witam
Zaraz po serdecznych powitaniach, ktore w przypadku tak wielu osob musialy zajac ladnych pare godzin, uczestnikow obiegla mrozaca krew w zylach wiadomosc, o zmianach, jakie Mistrz Taika Oyata wprowadzil w zaawansowanej formie nihanchi shodan - pierwszym i podstawowym kata systemu. Wszystko wyjasnilo sie juz po
Podpis - niebawem
Hmm ... ciekawe.
Co się zmieniło a Naihanchi Shodan? Które techniki?
Dziwne ... "standaryzacja" jakaś ...
Czy to kata sie jakoś szczególnie różni/różniło od tego co jest w Shorin-ryu np.?
Może można gdzieś na sieci znaleść jakiś filmik/zdjęcia z Naihanchi z Ryu-te?
Sorki za tyle pytań
Pozdr.
Napisano Ponad rok temu
Naihanchi Shodan w podstawowej wersji jest zbliżone do tego Shorin choc chyba ma wiecej detali. Im bardziej zaczynabyc zaawansowane tym dalej odchodzi. Zmiana o ktorej byla mowa dotyczyla kata dosc zaawansowanego, ktorego uczyli sie podchodzacy do egzaminu. KAta caly czas sie zmienia i to jest jego cecha zasadnicza, bo wowczas jedno kata dostarcza wiedzy za kilka. Gorzej jak zmiana dość duza przychodzi w dniu egzaminu - wtedy jest panika.
W sieci nie ma takiego filmiku - tylko na zywca cobaczyc mozna.
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Hmm ... ciekawe.
Co się zmieniło a Naihanchi Shodan? Które techniki?
Dziwne ... "standaryzacja" jakaś ...
Czy to kata sie jakoś szczególnie różni/różniło od tego co jest w Shorin-ryu np.?
Pozdr.
Cześć. No więc co do Naihanchi Shodan to w ryu te jest tak , zresztą chyba nie tylko z tym kata, że są różne wersje, zależne od stopnia zaawansowania.
Podstawowa jest podobna do tej z shorin-ryu ale inna. Ja widziałem tylko wersje motobu ryu shorin ryu i różnice są takie mniej więcej, że jak Louis napisał detale są inne. Wersja shorin ryu jest bardziej podobna do tekki które znałem wcześniej. To znaczy sposób wykonania i tempo. Tu w ryu te w innych miejscach są zwolnienia i przyspieszenia. Nie wszędzie oczywiście. Ciężko o tym pisać, najlepiej zobaczyć. Ogólnie róchy są troszkę inne. Co innego znaczą. Tekki tak naprawde za dużego sensu nie miało w interpretacji shotokanowej. Tu to zupełnie inna muzyka. W ogóle sposób treningu i podejścia do kata jest w ryu te inny niż gdzie indziej.
Nie wiem co jeszcze napisać mógłbym. Może to że werja w ryu te jest pozbawiona ozdobnych ruchów. Występują one tu w wersji do zastosowania od razu. Brak długiego prowadzenia rąk. wszystko krótkie i z sensem.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Egzaminy
- Ponad rok temu
-
pierwszy egzamin
- Ponad rok temu
-
Ciekawe tematy
- Ponad rok temu
-
www shotokana
- Ponad rok temu
-
Wartość kata
- Ponad rok temu
-
Słów kilka do shihana
- Ponad rok temu
-
Pasy, paski, paseczki...
- Ponad rok temu
-
Ale jestem pazerny
- Ponad rok temu
-
Okinawskie style w Poznaniu
- Ponad rok temu
-
Seminaria Koryu Uchinadi 2002 - relacja
- Ponad rok temu