No to po kolei:
Domino, ja mam jakies 80 form lekko liczac.. co ja qrwa mam zrobic ??!!! Dobrze, ze chociaz brode mam jak trza
Jaka tam jak trza... jak trza, to jest dluga, rzadka i siwa, a nie jakies geste rude brodziszcze :twisted:
(przepraszam, nie moglem sie powstrzymac, rozumiecie, sam sie podlozyl )
OK, to teraz powaznie:
Co do YMAA, to nie wiem - nie znam nikogo, kto by tam ćwiczył, więc się nie będę wypowiadał na ten temat.
Ja znam
I to jest tak: nie przyrownujmy YMAA do Taoistycznego Taiji, bo rozumiem Zwirka, ze mu sie noz otwiera
Mozna sie czepiac do Yanga, ze uczy czegos, co jest wariacja na temat Yang Taiji. Tyle, ze on sam mowi, ze wprowadzil zmiany do tego, co poznal od swojego nauczyciela, malo tego, ze jego Taiji jest wypadkowa jego wlasnych doswiadczen. Ale jednak jakas jakosc to trzyma w przeciwienstwie od omawianej szkoly.A tak na marginesie... to szybciej o ból kręgosłupa mogą przyprawić siatki z zakupami albo plecak z książkami, ewentualnie krzywe siedzenie przy komputerze, a nie ćwiczenie taiji - nawet tego taoistycznego. Tam przynajmniej jest powód bóli, bo jest ruch (mówię, oczywiście, o pierwszych iluś treningach - to coś tak normalnego jak zakwasy, po prostu organizm musi się przyzwyczaić).
Blad, blad, blad.
Zakwasy to jedno, a nadmierne obciazenie stawow - to zupelnie inna bajka. Dziwne, ze pisze to czlowiek cwiczacy 8O I niestety - cwiczenie Taoistycznego Taiji obciaza kolana i kregoslup. Dlatego, ze pozycje, jakie sa tam propagowane sa zwyczajnie i po prostu nienaturalne - powykrecane, pokraczne i majace najmniej wspolnego ze zdrowiem.
Dlaczego wysota upierasz sie przy tym, ze kazdy ruch jest dla czlowieka zbawienny? Jezeli jest robiony zle, to moze przyniesc wiecej szkody niz pozytku.Nie myl tylko pojęcia zachowania tradycji z przestarzałością. Zresztą akurat taiji podlega ciągłej ewolucji, skąd biorą się m.in. wariacje na temat typu "taoistyczne taiji". Proces ten jest nieunikniony, ale zauważ, że skoro przez ileśtam set lat taiji było ćwiczone i nauczane w tej formie co było, to musiało to być akceptowane i efektywne. Sęk w tym, że może polscy tzw. "instruktorzy" byli źle edukowani albo mają kiepskie podejście do przekazywania wiedzy. Ciekawe ilu z nich ma papiery uprawniające do prowadzenia zajęć tego typu (szczególnie z dziećmi - oczywiście chodzi nie tylko o taiji, bo w Polsce raczej niewiele dzieci je uprawia).
Wysota, my tu nie mowimy o tradycyjnosci, tylko o DEGENERACJI. To nie jest postep, tylko cofanie sie w rozwoju
Dobra, wyjasnijmy sobie:
Taoistyczne Taiji dziala na zasadzie piramidy finansowej. Glownym celem tej organizacji jest zbudowanie sieci kwater - miejsc cwiczen rozsianych po calym swiecie, gdzie cwiczacy moglby sobie jezdzic i mieszkac/cwiczyc. A dodatkowo ladnej centrali w Kanadzie (bodaj). Realizowane jest to nastepujaco: kazdy adept, ktory przychodzi po okresie jakiegos pol roku sam zostaje instruktorem i uczy dalej rozwijajac organizacje. I tu dochodzimy do clou problemu. Nawet zakladajac, ze na samym poczatku tejze piramidki stalby swietnie wykwalifikowany instruktor, ktory ograniczalby uczenie do zdrowotnej wersji systemu, to po przejsciu trzech schodkow w dol mamy totalna kaszane
Wyobraz sobie, ze uczysz w ten sposob Modliszki. Na bazie jednej formy, beng bu, dajmy na to (bo po cholere wiecej :wink: ). Uczysz grupke 20 osob przez pol roku olewajac zastosowania, cwiczenia przygotowujace ji ben gong (albo zastepujac/dodajac inne elementy). Rzecz jasna nie wprowadzasz walki, bo po cholere weryfikowac. Albo, ograniczasz walke do pierwszego stopnia. I te 20 osob po pol roku uczy - kazda kolejna dwudziestke, wedlug tego samego systemu. I tak dalej i tak dalej...
Oczywiscie "po drodze" gubia sie i degeneruja pozycje, cale fragmenty formy, ale wszyscy posilkuja sie jakimis wlasnymi teoriami w mysl zasady, ze jak sa instruktorami, to musza wytlumaczyc.
Na jakim etapie jest to jeszcze Modliszka?
Ja nie mowie, ze robienie z Taiji systemu cwiczen zdrowotnych jest czyms zlym. Wprost przeciwnie, uwazam, ze pewne elementy Taiji i w ogole sam sposob cwiczenia "na niskich obciazeniach" jest bardzo fajny dla ludzi majacych problemy ze zdrowiem - od tego wymyslono forme 24 ruchow, coby zdrowotne walory propagowac. Rzecz jasna autentyk to to nie jest i nawet nie powinien tego udawac. Ale nawet jezeli jest to system cwiczen zdrowotnych, to powninien byc tam obecny element wykwalifikowanej kadry. A to jest robione na zasadzie "uczyc kazdy moze". Efekt jest taki, ze jak kumpel tam poszedl, to pani instruktorka Yang od Chen nie odrozniala.No dobra, ale uczy się tej "improwizacji" właśnie poprzez formy... Przecież musi się kierowć jakimiś zasadami przy opracowywaniu technik...
Zasadami mechaniki ciala i rozwijaniem specyficznego rodzaju sily. I nie "technik" Wpadnij do nas na jakies przekrojowe seminarium, to zobaczysz o co biega z ta sila bo takie tlumaczenie na pismie tylko zaciemnia obraz. Zreszta dla 99% cwiczacych "konwencjonalnie" jest to niezrozumiale.
K.