Pytanie w kwesti zasadniczej
Napisano Ponad rok temu
Zeby nie bylo ze NTG to chodzi mi oczywiscie o kung fu.
Napisano Ponad rok temu
Co trzeba cwiczyc (albo nie cwiczyc), kogo trzeba znac (albo nie znac) zeby nie wyjsc na pojeba i mitomana?
Zeby nie bylo ze NTG to chodzi mi oczywiscie o kung fu.
nie to chodzi co czy z kim czy kogo znac..., chodzi o to jak cwiczysz...
jezeli robisz sie mistrzem po paru tygodniowych wycieczkach do Chin czy gdziekolwiek, piszesz jakies sciemniarskie artykuly w stylu: tylko ja jeden pozanlem, tylko mnie mistrz przekazal itd., uczysz stada styli to co mozna o Tobie powiedziec....
ja podam moze przyklad mojego nauczyciela lat 70 obecnie, spedzil prawie 20 lat ze swoim glownym mistrzem, ten umarl wiec poswiecil kolejne 10 na doszkalanie sie u trzech innycn mistrzow bagua aby byc pewien tego co robi, po tym zaczal uczyc ludzi...
caly ten czas machal tylko baguazhang (dwa rozne style baguazhang)
i teraz uczyl tylko baguazhang
wiesz moj znajomy spedzil 5 lat na Taiwanie cwiczac baguazhang i to byly codzinne treniningi zanim doszedl do wniosku ze cos umie i moze wrocic do USA...
pozdrawiam
tomek
Napisano Ponad rok temu
A moze ile chcialbys?
K.
Napisano Ponad rok temu
to jest jeden cytat i przypadkowo wybrane strony kilku sekcji ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] )
"zaczynalem z MA w roku 1976 i niech Ci to wystarczy. Moge jeszcze dodac, co moze potwierdzic Seiken, ze bylismy w grupie osob ktora juz ok. roku 1982 chciala zalozyc pierwsze stowarzyszenie kung fu w Polsce, byli tam m.in. Ciembroniewicz, Gacki, Braksal, Szymankiewicz i inne osoby."
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i kolejny cytat
"Podzielam opinie Tomasza ze w Polsce moze z 10 osob reprezentuje autentyczne kung fu a reszta to mniejsza lub wieksza sciema. "
W jaki sposob "normalny smiertelnik" moze "zweryfikowac" danego mistrza (i nie mowie tu o klepaniu michy, chyba ze o to chodzi ) bo jak to czytam i ogladam to by sie zapisal do wszystkich.
Czy mozesz podac te nazwiska tych 10 osob?
Napisano Ponad rok temu
Widziałem ich, więc zweryfikuję. Tai Chi jak tai chi, ale sposób nauczania. Oni działają trochę jak piramidka, pierw uczą Ciebie, potem Ty innych.Czyli jak?
np.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No więc Ci którzy uczyli, gdy patrzyłem :roll:
Nie byłem u Nama (W-wa) najlepszy, ale nieskromnie myślę, że pewnie mógłbym dostać własną grupę w/w stowarzyszeniu.
W ich wykonaniu szwankują takie proste sprawy, opisane w każdym podręczniku tai chi, ułożenie kregosłupa, głowy, rozluźnianie mięśni.
Ćwiczyć może każdy, ale nauczać to już nie każdy powinień.
Napisano Ponad rok temu
Czyli jak?
"zaczynalem z MA w roku 1976 i niech Ci to wystarczy. Moge jeszcze dodac, co moze potwierdzic Seiken, ze bylismy w grupie osob ktora juz ok. roku 1982 chciala zalozyc pierwsze stowarzyszenie kung fu w Polsce, byli tam m.in. Ciembroniewicz, Gacki, Braksal, Szymankiewicz i inne osoby."
A po co ten cytat? Jesli chodzilo o to czy moglbym umiescic ktoras z wymienionych osob we wspomnianej w innym miejscu 10-tce to nie chcialbym sie wypowiadac, powiedzmy ze nie bede potwierdzal, choc niewykluczone ze 1 osoba z tej grupy moze by sie kwalifikowala.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i kolejny cytat
"Podzielam opinie Tomasza ze w Polsce moze z 10 osob reprezentuje autentyczne kung fu a reszta to mniejsza lub wieksza sciema. "
W jaki sposob "normalny smiertelnik" moze "zweryfikowac" danego mistrza (i nie mowie tu o klepaniu michy, chyba ze o to chodzi ) bo jak to czytam i ogladam to by sie zapisal do wszystkich.
Czy mozesz podac te nazwiska tych 10 osob?
Nie wypada mi podawac zadnych nazwisk. Klepanie michy jest calkiem rozsadnym sposobem weryfikacji. Jak ktos np. ze 2-3 lata cwiczyl juz boks i chce sie dalej rozwijac a przydzie do jakiegos "mistrza" kto odmowi walki albo przyjmie walke i przegra to jest oczywistym ze ten "mistrz" nie nadaje sie na nauczyciela i mozna dac sobie spokoj. I dalej cwiczyc boks ktory zreszta sam w sobie jest calkiem niezla sztuka walki.
Wydaje mi sie ze kierujac sie zdrowym rozsadkiem mozna bez specjalnego trudu z ww listy odroznic ziarno od plew. Ogolnie to tym wieksza sciema im wiecej jest w jakiejs szkole kung fu:
- tajemnic, sekretow, tysiacletniej tradycji, pochodzenia od Bodhidarmy, Yue Feia, Chang Sanfenga czy opatow klasztoru Shaolin, rytualow, egzaminow, specjalnych szat, pasow i stopni, filozofii chinskiej, yin-yang, 8 trygramow, 5 elementow, 5 zwierzat, ekskluzywnosci przekazu "wielki mistrz X nauczal tylko mistrza Y a ten przekazal styl wylacznie sifu Kowalskiemu", naduzywania tytulow, zwlaszcza sifu, roli qi, prany i innych enerii kosmicznych, rozwoju duchowego, zakazu uczniom porownywania swoich umiejetnosci z innymi czy nawet rozmow, braku sparingu, sensownej metodyki ogolnej treningu, zwlaszcza cwiczen przygotowawczych do rozwiniecia swoistej dla danego stylu mechaniki ciala itp.
Wosiu
Napisano Ponad rok temu
Nie, bron Boze nie mysle o sobie :-) Jak ktos naprawde chce to droge do takich osob znajdzie. Jeden kolega z forum znalazl taka osobe i jest raczej zdecydowanie zadowolony.
Wosiu
Napisano Ponad rok temu
Pozwolę sobie wtrącić nieśmiało swoje tzw. 5 groszy, chociaż żadnym ekspertem nie jestem.
Nieważne, czy szkoła wg której ćwiczycie , jest chińska, tajwańska, brazylijska czy rosyjska. Liczy się tak naprawdę to, czy jest skuteczna. Ale skuteczna w Waszym wykonaniu. Nie w wykonaniu instruktora, mistrza czy spadkobiercy systemu. Jemu płacicie - lub nie - za to właśnie.
Myślę, że jeżeli zajęcia są dla Was satysfakcjonujące, dają Wam poczucie pewności, przyjemność i potraficie, dzięki zdobytej tam wiedzy pokonać przeciwnika, to dobrze wybraliście. W historii było wielu nauczycieli, którzy byli wybitni, ale nikogo nie potrafili w pełni nauczyć swoich umiejętności.
Chińskie Gong Fu jest trudne i nie.
Jeżeli chodzi o aspekt samych form, to można to opanować w kilka lat, pod warunkiem oczywiście, ze trenuje się regularnie kilka razy w tygodniu pod okiem instruktora.
Wyższe aspekty to już droga, która trwa wiele lat. Mistrz Cheng Xiao Wang ocenia, że czas potrzebny do uzyskania możliwości treningu bez ścisłego nadzoru nauczyciela w przypadku stylu Chen Tai Chi to 8 lat. Po tym okresie adept opanowuje aspekt form- ale nie jest jeszcze żadnym mistrzem! W wypadku przekazu Chi Sim Mistrza Cheng Kwonga to było 6 lat, chociaż A. Hoffmann Mistrzem został uznany przez nie go dopiero w 1995 roku, a więc po bez mała 15 latach praktyki! Trzeba zaznaczyć, ze mieszkał u niego co najmniej przez parę miesięcy każdego roku.
Gong Fu jest bardzo głębokie. Osiągnięcie stanu absolutnej harmonii wewnętrznej i zrozumienia, trwa bardzo długo.
Aspekt form jest tylko drobnym etapem na tej drodze. Istnieje duża różnica, pomiędzy wiedzieć, umieć , a zrobić i pokazać.
Jak mawia człowiek, którego opinie sobie bardzo cenię, Jan Silberstorff, jeżeli instruktor nie potrafi przekazać podstaw systemu w 1 rok, a w 5 lat nauczyć kanwy-czyli wszystkich zasad systemu, to jest to zły instruktor. Ja jeżeli przychodzę gdziekolwiek popatrzeć, zawsze patrzę co umieją średnio zaawansowani uczniowie. To mi wystarcza.
WAŻNE JEST TO CO SAMI UMIECIE, ALE NIE TO, CO UMIE WASZ INSTRUKTOR I JAKIE TAJEMNICE POSIADŁ. To na tyle.
Radzę każdemu przeczytać artykuły Pana Tadzio Goldgewichta [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Jest u źródła. Przyznaję, że jego poglądy są mi bardzo bliskie.
ANDRZEJ KUBIENIEC
Drogi Peter!
Rusz swój brzuch zza stołu z komputerem, jako i ja ruszyłem i chodź na trening. Wtedy nie będziesz miewał takich dylematów. Zapraszam Cię po treningu na piwo.
Napisano Ponad rok temu
Tomasz, czy moge zapytac, ile w zwiazku z tym zamierzasz zostac w Pekinie?
A moze ile chcialbys?
K.
ile sie da...
wiesz jest to problem kasy zeby sie utrzymac, ale mam takie marzeniem o tych minimum 5 latach a moze da sie wiecej...
Napisano Ponad rok temu
lepiej przestan gadac i wez sie ostro do roboty to moze kiedys zasluzysz na swoj wymarzony tytul mistrza - latka leca a ty juz nie jestes chyba w sile wieku, ha?
Napisano Ponad rok temu
Ja ćwiczę tylko dla siebie samego, nie dla pasa i tytułów.
Nie będę wypominał Panu Różańskiemu, jak w mojej obecności żądał tytułowania się Si Fu od swoich uczniów i jak się kończyły jego próby sparingów.
To bardzo niemiłe dla mnie dyskutować z tym Panem.
A już miałem nadzieje, ze jego widmo zniknie z Polski.
Andrzej Kubieniec
Napisano Ponad rok temu
Widziałem ich, więc zweryfikuję. Tai Chi jak tai chi, ale sposób nauczania. Oni działają trochę jak piramidka, pierw uczą Ciebie, potem Ty innych.Czyli jak?
np.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No więc Ci którzy uczyli, gdy patrzyłem :roll:
Nie byłem u Nama (W-wa) najlepszy, ale nieskromnie myślę, że pewnie mógłbym dostać własną grupę w/w stowarzyszeniu.
W ich wykonaniu szwankują takie proste sprawy, opisane w każdym podręczniku tai chi, ułożenie kregosłupa, głowy, rozluźnianie mięśni.
Ćwiczyć może każdy, ale nauczać to już nie każdy powinień.
Hmm... widzisz... ja tez widzialem, poza tym pytałem swojego nauczyciela...
Otóż wcale nie "Tai Chi jak tai chi". Stowarzyszenie to jest stowarzyszeniem taoistycznego taiji. Ćwiczą oni styl Yang, ale hmm... uproszczony i rozszerzony o elementy taoistycznej medycyny, czy jak to tam nazwac... Wg mnie nie istnieje u nich cos takiego jak praca nog, itp. natomiat ważny jest cel ćwiczenia w taki sposób. Otóż celem tym jest gimnastyka i poprawia zdrowia, a nie nauka walki i takich tam, dlatego tak naprawdę oni ćwiczą wybór pewnych elementów taiji (przyznam, że forma jest prawie identyczna z tą, której ja się uczyłem) z pominięciem innych elementów (jak np. w.w. praca nóg czy ułożenie głowy (np. podążanie wzroku za ręką, itp.). Dlatego uważam, że nie należy potępiać czegoś tylko dlatego, że wygląda inaczej niż coś innego i dowodzi, że obejrzenie jak ktoś ćwiczy nie jest podstawą do wydawania osądów - wypadałoby się też trochę o tym czegoś dowiedzieć.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja też ćwiczę dla zdrowia, nawet nie wiem, czy jest ktoś w Polsce, kto potrafi techniki j formy Yang stosować bojowoi czy jest to możliwe . Ale czy ćwiczenie dla zdrowia nie wymaga prawidłowej postawy?Hmm... widzisz... ja tez widzialem, poza tym pytałem swojego nauczyciela...
Otóż wcale nie "Tai Chi jak tai chi". Stowarzyszenie to jest stowarzyszeniem taoistycznego taiji. Ćwiczą oni styl Yang, ale hmm... uproszczony i rozszerzony o elementy taoistycznej medycyny, czy jak to tam nazwac... Wg mnie nie istnieje u nich cos takiego jak praca nog, itp. natomiat ważny jest cel ćwiczenia w taki sposób. Otóż celem tym jest gimnastyka i poprawia zdrowia, a nie nauka walki i takich tam,
Dowiedziałem się, dali mi ulotki, odwiedziłem ich stronkę, zobaczyłem jak ćwiczą.dlatego tak naprawdę oni ćwiczą wybór pewnych elementów taiji (przyznam, że forma jest prawie identyczna z tą, której ja się uczyłem) z pominięciem innych elementów (jak np. w.w. praca nóg czy ułożenie głowy (np. podążanie wzroku za ręką, itp.). Dlatego uważam, że nie należy potępiać czegoś tylko dlatego, że wygląda inaczej niż coś innego i dowodzi, że obejrzenie jak ktoś ćwiczy nie jest podstawą do wydawania osądów - wypadałoby się też trochę o tym czegoś dowiedzieć.
Pomimo tego nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ćwicząc długą formę Yang taoistycznie i zdrowotnie mogę się garbić, gibać na wszystkie strony itd.
Niedługo się okaże że wolno rozmawiać, albo jeść cukierki, bo ćwiczymy "nie bojowo" i rezygnujemy z pewnych elementów :-)
Możesz uważać, że podążanie wzroku za ręką to "aspekt bojowy", ale dla mnie jest to po prostu jeszcze jeden element koncentracji, zaangażowania wszystkich zmysłów w formę, co jest pożyteczne i przyjemne dla zdrowia.
Napisano Ponad rok temu
Ty ćwiczysz czystego Yanga, a oni ćwiczą "zanieczyszczonego" innymi elementami i tak naprawdę, to należałoby to traktować jako "gimnastykę taoistyczną z elementami taiji". Po prostu pewne rzeczy są bardziej, a inne mniej ważne. Szczególnie, że zauważ, że większość ćwiczących tam osób lata młodości ma już za sobą, nie wymagaj od nich za dużo. Jeśli zacząłbyś ćwiczyć sztuki walki mając 40-50 lat, to chyba nikt nie wymagałby od ciebie zrobienia np. szpagatu czy gwiazdy bez rąk, prawda? Nie to, żebym ja ich jakoś specjalnie bronił, bo mnie się również nie podoba "olewanie" niektórych elementów (głównie raziła mnie ta "praca nóg"), natomiast nie uważam, że mam prawo negować to, co robią. Zauważ, że poświęcając jedne elementy, można lepiej wykształcić inne (dlatego mówię o tym taoizmie, bo najwyraźniej na jego gimnastyczne elementy zwracana jest uwaga).
Co do zastosowania bojowego taiji... hmm... jak będziesz następnym razem robił formę, to zastanów się nad interpretacjami niektórych ruchów... A to, że ćwiczysz dla zdrowia, nie znaczy, że oni tego też nie robią, prawda? Po prostu zaakceptuj fakt, że oni ćwiczą trochę co innego niż ty...
A co do podążania wzrokiem za ręką... hmm... znów nie zrozumiałeś... Ja nie mówiłem, że ma to zastosowanie bojowe, tylko, że oni tego nie robią :-) Choć na pewno podczas walki wartoby patrzeć na to, co się robi, a nie gdzieś na boki...
Gwoli ścisłości chcę nadmienić, że nie jestem żadnym ekspertem od taiji, książek żadnych na ten temat nie mam i nie posługuję się opiniami w nimi zawartymi, taiji już baaaardzo dawno nie ćwiczyłem, a jak ćwiczyłem to również dla zdrowia oraz jako uzupełnienie innego, zewnętrznego stylu gongfu.
Pozdrawiam serdecznie
Napisano Ponad rok temu
Byłem na tych zajęciach ze dwa razy i pani która to prowadziła stwierdziła, że ćwiczy już 1,5 roku czasem nawet kilka razy w tygodniu. No i to niestety widać. Pani mówi czego nie należy robić po czym sama popełnia błąd o którym właśnie mówiła.
Ojej... umówmy się, że tam nie uczą jacyś super-hiper-wymiatacze, tylko ludzie, którzy sami czegoś się nauczyli od ludzi podobnych sobie i coś chcą przekazać innym...
Dobry trener nie musi być dobrym zawodnikiem...
BTW. zauważ, że cała ta organizacja jest niedochodowa... więc nie dziw się, że nie uczą tam, nazwijmy to, wykwalifikowani instruktorzy...
Napisano Ponad rok temu
pytanie: czy wobec tego ucza dobrze :?
Napisano Ponad rok temu
Lubisz beczułki czekoladowe z likworem? Wyobraź sobie, że ktoś wysmoktał Ci likwor przez słomke.Ech... nie zrozumiałeś...
Ty ćwiczysz czystego Yanga, a oni ćwiczą "zanieczyszczonego" innymi elementami i tak naprawdę, to należałoby to traktować jako "gimnastykę taoistyczną z elementami taiji".
Ja mówie, że są to beczułki czekoladowe bez likworu, błe
Oni mówią, że są to "taoistyczne beczułki czekoladowe z likworem" :wink:
Do Nama też chodzą starsi ludzie, był człowiek po wylewie, był reumatyk (ja ). Po prostu robisz tai chi niżej lub wyżej, jak Ci kolana i biodra pozwolą, ale robisz dobrze.Po prostu pewne rzeczy są bardziej, a inne mniej ważne. Szczególnie, że zauważ, że większość ćwiczących tam osób lata młodości ma już za sobą, nie wymagaj od nich za dużo. Jeśli zacząłbyś ćwiczyć sztuki walki mając 40-50 lat, to chyba nikt nie wymagałby od ciebie zrobienia np. szpagatu czy gwiazdy bez rąk, prawda?
Tao to słowo wytrych, a teza o poświęcaniu jednych elementów, żeby doskonalić inne. Zróbmy taoistyczną yoge, bez oddychania, za to przy muzyce, lepiej rozwinie poczucie rytmuNie to, żebym ja ich jakoś specjalnie bronił, bo mnie się również nie podoba "olewanie" niektórych elementów (głównie raziła mnie ta "praca nóg"), natomiast nie uważam, że mam prawo negować to, co robią. Zauważ, że poświęcając jedne elementy, można lepiej wykształcić inne (dlatego mówię o tym taoizmie, bo najwyraźniej na jego gimnastyczne elementy zwracana jest uwaga).
Interpretacja a zastosowanie .... Ja wiem, teoretycznie, że to jest zbicie, a to uderzenie, ale forma nie daje podstaw do zastosowania tego w praktyce. A gdzie takie elementy timeing, dystans itp.?Co do zastosowania bojowego taiji... hmm... jak będziesz następnym razem robił formę, to zastanów się nad interpretacjami niektórych ruchów...
Akceptuję, oni ćwiczą coś innego niż ... tai chiA to, że ćwiczysz dla zdrowia, nie znaczy, że oni tego też nie robią, prawda? Po prostu zaakceptuj fakt, że oni ćwiczą trochę co innego niż ty...
Ja też nie jestem ekspertem, ale jak ktoś sie garbi to się garbi i taoizmem mi tego nie objaśnią.Gwoli ścisłości chcę nadmienić, że nie jestem żadnym ekspertem od taiji, książek żadnych na ten temat nie mam i nie posługuję się opiniami w nimi zawartymi, taiji już baaaardzo dawno nie ćwiczyłem, a jak ćwiczyłem to również dla zdrowia oraz jako uzupełnienie innego, zewnętrznego stylu gongfu.
Napisano Ponad rok temu
Wosiu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Relacje z II zlotu vortalu budo
- Ponad rok temu
-
Dla fanow Brusiaka :)
- Ponad rok temu
-
"Shih Ming" czy ktoś wie cokolwiek o tym stylu ?
Guest_budo_Fighter_28_* - Ponad rok temu
-
podręcznik do Chińskiego do ściągnięcia
- Ponad rok temu
-
Wingtsun TAK, ale jakie ?
Guest_budo_Fighter_28_* - Ponad rok temu
-
Jak sie "Taj Czi" :-) wymawia?
- Ponad rok temu
-
pokazy mistrzow shaolin
- Ponad rok temu
-
cyrk kung-fu
- Ponad rok temu
-
VIDEOKLIP - YIQUAN
- Ponad rok temu
-
Dla ćwiczących styl Chen taijiquan
- Ponad rok temu