Skocz do zawartości


Zdjęcie

ritsu-zen i kyokushin


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
20 odpowiedzi w tym temacie

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

ritsu-zen i kyokushin
W zupełnie innym miejscu nawiązała się rozmowa o japońskim kyokushinie i miejscu ritsu-zen/taiki-ken/iken(yiquan) w jego metodach treningowych. Mało osób w Polsce, i to nawet wśród ćwiczących kyokushin wie coś więcej na ten temat. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, jeśli zacytuję tu fragmenty tamtej dyskusji. W końcu chodzi o coś bardzo istotnego w karate (w kyokushinie konkretnie), a mało u nas znanego.

Autor: dacheng
Ritsu-zen to podstawowa metoda treningowa sztuki walki taiki-ken, która jest japońskim odgałęzieniem chińskiego systemu yiquan.
Twórcą yiquan był Wang Xiangzhai (1885-1963), uważany za jednego z największych chińskich mistrzów w pierwszej połowie XX wieku. Zasłynął on z wielu zwycięskich pojedynków z innymi mistrzami z Chin, z Japończykami, a także z zachodnimi bokserami, m.in. z mistrzem olimpijskim, co zostało później opisane w londyńskim "Timesie". Stworzył on ten system na bazie klasycznego stylu "wewnętrznego" xingyiquan (hsing-i ch'uan), wykorzystując inspiracje także z pozostałych systemów wewnętrznych - taijiquan (t'ai chi ch'uan) i baguazhang (pakua chang), "wydobywając ich esencję". Na yiquan wpłynął też mniej znany styl "wewnętrzny" liuhebafaquan, oraz inne systemy chińskie, a także w pewnym stopniu kontakt japońskimi wojownikami oraz z zachodnimi bokserami.
Pod nazwą yiquan system ten stał się znany w połowie lat 20. XX wieku, gdy Wang Xiangzhai nauczał w Pekinie, Tianjinie i później przez dłuższy okres w Szanghaju. Jednak pewną dojrzałość system ten uzyskał po 1937 roku, gdy Wang Xiangzhai powrócił do Pekinu. Głównym spadkobiercą nauk Wang Xiangzhai'a został Yao Zongxun (1917-1985). Yao Zongxun zasłynął z niezwykłych praktycznych umiejętności, mając okazję zweryfikować je w walkach z gangami, które rozpleniły się w Pekinie, gdy Japończycy skapitulowali, a nie było innej silnej władzy. Najlepsi z uczniów Yao Zongxuna, to jego synowie-bliźniacy Yao Chengguang i Yao Chengrong oraz Cui Ruibin. Yao Chengguang jest znany m.in. z tego, że gdy na początku lat 80. w Chinach zaczęto organizować zawody w sanda (walki full-contact - uderzenia, kopnięcia, w tym low-kicki, podcięcia, rzuty + zepchnięcia z platformy na której odbywają się walki), on wystartował na pierwszych mistrzostwach i dostał dożywotni zakaz startu z zawodach, chociaż nie zrobił niczego niezgodnego z regulaminem! Jednak uznano, że nawet gdy trzyma się regulaminu, jest zbyt niebezpieczny na zawody. Ja mam szczęście być jego bezpośrednim uczniem i przedstawicielem w Polsce.
Oprócz tej głównej linii przekazu yiquan, istnieje też kilka innych, w tym linia japońska, od której zaczęliśmy ten wątek. Wang Xiangzhai pokonał wielu japońskich ekspertów i chcieli się oni od niego uczyć. Jednak byli oni okupantami i wrogami, więc Wang nie chciał ich nauczać. Tylko Kenichi Sawai (1903-1988), który w tym czasie był już posiadaczem 5 dana w judo, 4 dana w kendo i 4 dana w iaido zdołał zostać uczniem Wanga, po wielokrotnie ponawianych błaganaiach. Jednak faktycznie Sawai'a nauczał Yao Zongxun, główny asystent Wanga w tym czasie, Wang natomiast tylko czasem udzielał mu wskazówek. Po kapitualacji Japonii, Sawai wrócił do kraju, chociaż czuł, że jeszcze się wszystkiego nie nauczył. Przez wiele lat więc nie uczył nikogo, tylko ćwicząc i sprawdzając swoje umiejętności w pojedynkach z przedstawicielami jiu-jitsu i karate. Dopiero po latach stwierdził, że zrozumiał na czym polega yiquan, i zauważył że nagle zrobił duży postęp. Wtedy zaczął nauczać małą grupkę uczniów. Wykształcił swój wariant systemu, nazywając go taiki-ken.
Masutatsu Oyama był pod wielkim wrażeniem Sawai'a, i swoim najlepszym uczniom (np. Sato i Royama) polecił uczyć się także u Sawai'a. Od tego zaczął się ścisły związek kyokushinu z taiki-ken i metodą ritsu-zen, będącą jego podstawą (w chińskim yiquan nazywamy ją zhan zhuang). Do dziś w japońskich dojo kyokushinu ritsu-zen i inne elementy taiki-ken są nieodłącznym elementem treningu. Do prowadzenia niektórych treningów zaprasza się nawet instruktorów taiki-ken lub nawet oryginalnego chińskiego yiquan.
Po drugiej wojnie światowej sytuacja polityczna nie pozwalała niestety Sawai'owi na kontakty ze swoimi chińskimi nauczycielami- Wangiem i Yao. Był więc zdany całkowicie na siebie. Dopiero w latach 80., gdy w Chinach nastąpiło otwarcie na świat, udało się Sawai'owi nawiązać korespondencję z Yao Zongxunem. Niestety wkrótce zmarł Yao, a kilka lat później Sawai. Natomiast uczniowie Sawai'a zaczęli wtedy regularnie jeździć do Chin, by douczać się oryginalnego chińskiego yiquan. W ten sposób również japońskie środowisko kyokushinu coraz częściej wykorzystuje nie tylko metody rozwijane przez Sawai'a, ale także te pochodzące z chińskiego yiquan.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Autor:dacheng
Jeszcze dodam mały cytat z listu ktory dostałem od jednego z czołowych polskich instruktorów kyokushinu, po jego powrocie z Japonii:

"Byłem dwukrotnie w Japonii w celu podniesienia swoich umiejętnosci i pogłębienia wiedzy o karate kyokushin. Trenowałem w Honbu Dojo w Ikebukuro i w Jonan Kawasaki Dojo w Kamata. Tu po raz pierwszy zetknąłem się z ritsuzen, szczególnie w Jonan dojo zauważyłem, ze ćwiczenia ritsuzen są bardzo ważne i poważnie traktowane. Bardzo mnie to zainteresowało i przyznam , że zmieniło to trochę moje spojrzenie na karate kyokushin i sztuki walki . W Jonan dojo brałem udział w zajęciach , które prowadził mistrz Taiki-ken. Teraz wiem , że taiki-ken jest japońską odmianą yiquan stworzoną przez mistrza Sawai, wiem także, że sosai Oyama pobierał nauki u tego mistrza. Aktualnie w Japonii największymi propagatorami Taiki-ken w kyokushin są shihan Royama i shihan Hiroshige, który uczy w Jonan dojo. Zawodnicy Jonan dojo odnoszą największe sukcesy. Tu ćwiczy H.Kazumi - czterokrotny mistrz Japonii i dwukrotny mistrz świata. To tu ćwiczyli mistrzowie świata K. Yamaki 1995 i K. Midori 1991 oraz M. Takaku 1997".
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Autor: dacheng
Kolejna ciekawostka - kyokushinowcy wiedza zapewne kto to Jon Bluming. Jednym z jego pierwszych uczniow byl Jan Kallenbach. Kallenbach w latach 60-ch uczyl sie w Tokio bezposrednio u Oyamy i zaczal sie tam wtedy uczyc takze taiki-ken. Obecnie Kallenbach nadal zajmuje sie kyokushinem (ma 7 dan) a oprocz tego taiki-ken i zaczal sie uczyc chinskiego yiquan (u Li Jianyu i u Cui Ruibina). Jeden z uczniow Kallenbacha bral udzial w szkoleniu w Polsce w zeszlym tygodniu i zapowiada regularne przyjazdy.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Ciekawe jest też to, że w Polsce niektórzy ćwiczący kyokushin, a i instruktorzy wiedzą wprawdzie o czymś takim jak ritsu-zen, taiki-ken, iken, ale z założenia odrzucają to jako mistycyzm i coś pozbawionego praktycznego znaczenia. Kolega np. opowiadał mi jak z grupą ćwiczących kyokushin oglądał kasety o kyokushinie z Japonii. Gdy pojawiły się sceny z ćwiczeniami ritsu-zen, od razu rozległo się: "przewińcie to dalej, nie traćmy czasu na jakiś mistycyzm." Tymczasem wystarczy spróbować, żeby się przekonać na czym to właściwie polega i jak to działa.
Oczywiście jest tu też taka kwestia, że istnieje np. bariera językowa, bo tu nie wystarczy naśladować zewnętrznych pozycji i ruchów, a istotna jest bardzo subtelna praca mentalna i odczuwanie, a to wymaga dużo wyjaśniania i wielokrotnego upewniania się, czy faktycznie wiemy o co chodzi.
A propos mistycyzmu, jest jeszcze taki problem, że japoński taiki-ken, stworzony przez Sawai'a rzeczywiście odwołuje się do pojęć dla współczesnego człowieka czasem mało przystępnych i mało praktycznych, jak zen, ki itp. Jest faktem, że Sawai posiadał niesamowite umiejętności (można o to zapytać np. Jana Kallenbacha z Holandii, 7 dan w kyokushin), ale interpretował je w kategoriach tych tradycyjnych, mistycznych pojęć. Był to problem nawet dla jego japońskich uczniów! Opowiadali oni często, że Sawai wprawdzie pokazywał im cel do którego zmierzał, ale nie wyjaśniał sposobu jak do niego dojść. Więc niektórzy uczniowie osiągali wprawdzie duże efekty, ale dochodzili do nich jakby po omacku, tracąc wiele czasu. Teraz ci uczniowie Sawai'a jeżdżą do Chin, i z tego co mówią wynika, że tutaj zetknęli się dopiero z bardziej racjonalną, zrozumiałą metodyką, przynoszącą też szybsze i wyraźniejsze efekty. Mówi tak m.in. prezes Japońskiego Stowarzyszenia Taiki-ken - Kubo Isato, ostatni z shihanów wychowanych przez Sawai'a. I również w dojo kyokushinu teraz ćwiczy się już nie tylko taiki-ken wg. Sawai'a, ale i metody chińskiego yiquan (iken). Chińczyk Sun Li nauczał, z tego co wiem m.in. w Honbu dojo.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Pytanie: Tzn. jest to cos w rodzaju medytacji tak??

Odpowiedz, dacheng:
Medytacja, zen, mistycyzm, i ogólne wprowadzanie w błąd, i mnóstwo nieporozumień się z tego bierze. A jak Małysz wykorzystuje trening mentalny, wizualizacje itp. to to jest medytacja? Medytacja się kojarzy z jakimiś sektami, co nie wiadomo o co im chodzi, a najpewniej o pranie mózgów. Tymczasem to o czym tutaj mówimy to kwestia normalnej efetywności treningu i wykorzystania podejść odbiegających od stereotypów, ale bardzo racjonalnych. Czyli raczej należy to porównywać do wykorzystania treningu psychologicznego/mentalnego w sporcie wyczynowym, a nie do jakichś medytacji religijnych.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Pytanie:
"napisz krotko zwiezle: Co to jest to cale Ritsu-zen?? Bo w tym tekscie poza kilkunastoma "X"-ami nic nie ma..."

Odpowiedz, dacheng:
A więc tak w skrócie najpierw podstawowe pojęcia. To o czym mówimy nazywa się w Chinach yiquan (Japończycy mówią iken), jest też w Chinach znane jako dachengquan (stąd nick dacheng), japońska odmiana rozwinięta przez Sawai'a to taiki-ken. Cały czas mówimy tu z grubsza o tym samym, pewnej chińskiej sztuce walki, która wyłoniła się ze starszego stylu - xingyiquan (hsing-i ch'uan), jednego z trzech głównych systemów, zaliczanych do tzw. "wewnetrznej rodziny". Yiquan/iken/taiki-ken jest samodzielną sztuką walki, ale jej metody treningowe są też wykorzystywane (zapożyczane) przez przestawicieli innych systemów. Kyokushin jest tu na pierwszym miejscu.

No więc najbardziej podstawową metodą treningową w tej sztuce walki jest zhan zhuang (termin chiński). W Japonii ta sama metoda nazywana jest właśnie ritsu-zen. W dużym uproszczeniu są to ćwiczenia pozycyjne. To znaczy dla kogoś, kto nie wie co biega, to sobie goście po prostu stają w jakiejś pozycji i tylko stoją przez kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut. W Chinach się to nazywa po prostu zhan zhuang, czyli: "stać jak wbity w ziemię pal"
W wariancie japońskim jest bardziej mistycznie: ritsu-zen, czyli "stojący zen". W wariancie japońskim (taiki-ken) jest tu faktycznie więcej mistycyzmu. W chińskim yiquan (iken) jest to wszystko bardziej przystępne i "na chłopski rozum". Jak już pisałem wyzej, sami uczniowie Sawai'a stwierdzają, że nauka u niego odbywała się trochę po omacku i że bardziej dopracowany jest wariant chiński Yao Zongxuna. Nie będę się zatem wdawał w wyjaśnienia dotyczące taiki-ken, ale dalej już o yiquan (iken).

A więc chodzi o stanie? Otóż tak jest tylko pozornie. Yiquan (iken) tak z grubsza jest całkiem łatwy do zrozumienia, ale trzeba trochę wysiłku, a zwłaszcza trzeba spróbować poćwiczyć. Ale spróbujmy dać jakiś zgrubny obraz. Generalnie podstawowym pojęciem yiquan jest siła (jin). Jest to zresztą podstawowe pojęcie w ogóle w chińskich sztukach walki. Z tym, że szczególnie w tzw. stylach wewnętrznych. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że podczas gdy tzw. style zewnętrzne kładą nacisk bardziej na naukę technik, style wewnętrzne podchodzą do tego od innej strony, a mianowicie od pojęcia siły (jin), nazywanej tu siłą wewnętrzną (nei jin). Świadomość siły, odczucie siły, użycie siły, to jest to co stanowi motyw przewodni yiquan (iken). Ale nie chodzi o siłę w typowym rozumieniu, ale specyficzną percepcję całego ciała, wszelkich kierunków i sposobów działania sił które możemy wykorzystać, i to wszędzie, nie tylko w jakimś określonym punkcie, ale chodzi tu o całe ciało i różne jego części. Nie oznacza to siły rozumianej jako napięcie, ale o miękkość, falowanie, pulsację, pojawienie się napięcia tylko wtedy gdy jest niezbędne. Gdy jest potrzeba pojawienia się faktycznej siły, pojawia się ona, jeśli jest potrzeba jej dynamicznej emisji (fa jin), można to natychmiast zrobić, jeśli nie ma potrzeby, nie ma niepotrzebnego napięcia, ale jest gotowość do natychmiastowego użycia siły, gdy zajdzie taka potrzeba.
Weżmy sobie taki przykład, który często jest podawany na pewnym etapie nauki. Zawody w bieganiu. Zawodnicy na starcie gotowi do biegu czekają na sygnał. W jakim stanie znajduje się ich umysł i ciało? Są w stanie gotowości, faktycznie już jakby chcieli wystartować, i jakby startowali, ale jednak nie mogą bo nie było jeszcze sygnału. To z punktu widzenia ich nastawienia mentalnego. A co dzieje się z ciałem? Czy ono jest nieruchome? Otóż nie, ciało faktycznie jakby już zaczynało ruch, ale musi się powstrzymać. Powstrzymuje się, ale musi jednocześnie być gotowe, żeby jednak się poruszyć. Efektem jest jest pewien taki krótki oscylujący ruch. No więc z zhan zhuang (czyli ritsu-zen w terminologii japońskiej), a zwłaszcza w tak zwanych "pozycjach bojowych", sytuacja jest podobna. A więc niby stoimy w jakiejś pozycji, ale caly czas jest ta gotowość do ruchu i gotowość użycia siły. Ciało jest względnie zrelaksowane, a jednak mięśnie są lekko pobudzone, znajdujemy się jak gdyby w "punkcie krytycznym" - lekkie muśnięcie języczka spustowego i następuje wystrzał. Przy czym z biegaczem sytuacja jest bardzo prosta, on jest tylko gotowy do biegu, i to do biegu w ściśle określonym kierunku. Natomiast my, w sztuce walki musimy być jednocześnie gotowi do ruchu w dowolnym kierunku na różne sposoby, do użycia różnych części ciała i w różne sposoby, do wyzwolenia siły w sposób eksplozywny, i ciągly, do uderzenia i do rzutu, i do ciąglego, płynnego dostosowania się do zmieniającej się sytuacji (np. w sytuacjach grapplingowych). A więc stojąc mamy tą świadomość/intencję rozlaną na całe ciało. To daje np. szybkość reakcji. Ale szybkość reakcji rozumianą bardziej całościowo, niż się ją zwykle rozumie. A więc wyobraźmy sobie grę w "łapki". Dwaj przeciwnicy oczywiście są skoncentrowani na swoich rękach. Ale jeśli teraz ktoś zajedzie jednego z nich od tyłu i klepnie, to czy on zareaguje? Nie bo tam gdzie został klepnięty nie było jego uwagi. Gdyby bawiąc się w "łapki" jednocześnie uwagą obejmował swoje plecy, to jego reakcja na to klepnięcie z tyłu byłaby znacznie szybsza. No więc u nas w ćwiczeniach zhan zhuang (ritsu-zen) ta uwaga i gotowość do reakcji obejmuje całe ciało. Więc jednocześnie i całe ciało znajduje się w odpowiednim stanie - względnego relaksu, a jednocześnie zaktywizowane, gotowe do działania. A więc jest tu ta gotowość do szybkiej reakcji. Ale to tylko jeden z wielu, wielu aspektów ćwiczeń zhan zhuang (ritsu-zen) i osiąganych korzyści. Poza tym ćwiczenia zhan zhuang są ściśle powiązane z innymi metodami treningowymi, i opisując tylko zhan zhuang nie da się wyjaśnić o co chodzi. To wszystko jest bardzo logiczne i racjonalne, i efektywne, ale tu się nie da polecieć schematami: technika, siła, szybkość, wytrzymałość, fizjologia wysiłku. To jest zupełnie inne podejście. Rewelacyjne po prostu. Ale to trzeba zacząć po prostu robić, żeby krok po kroku łapać z tego coraz więcej. Sam zhan zhuang dzieli się na dwie główne grupy. W każdej są różne ćwiczenia. W każdym ćwiczeniu stosuje się różne warianty "szukania siły" i inne formy aktywności mentalnej. A do tego są inne metody treningowe, a wszystkie są ściśle powiązane, i żeby się zorientować o co chodzi w jednej, trzeba też trochę wiedzieć o pozostałych. Bo są z sobą powiązane w sposób odbiegający od stereotypów.

A tak jednym zdaniem, w dużym uproszczeniu: yiquan (iken) to yi - umysł, quan - pięść, czyli sztuka walki kładąca szczególny akcent na wykorzystanie umysłu w procesie treningu, dla zwiększenia jego skuteczności.

Oczywiście oprócz umysłu jest jeszcze kwestia ciała, i specyfiki siły typowej dla yiquan, itp. itd. itp. Dużo by mówić. A miało być krótko :-)
  • 0

budo_jon snow
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 759 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Z połączenia chromosomów

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Wszystko, o czym piszesz Dacheng jest bardzo ciekawe, w naszym stylu aikido mamy pracę aiki-taiso, gdzie występuje także pozycja ritsu-zen i wiele innych "dziwnych" pozycji. Ciekaw byłoby porównac Waszą pracę z naszą...ale niestety nie macie sekcji yiquan w Szczecinie (gdzie jest mi najbliżej), a na wyjazd na kolejne seminarium nie starczyło w tym roku czasu, szkoda :cry: A doznania cielesno/umysłowe w aiki-taiso są, hyymm interesujące :wink: Pewnie w yiquan może być podobnie...
  • 0

budo_taaigihk
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 592 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Kung-Fu

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Wydaje mi sie, dacheng, ze marne sa szanse rozpowszechnienia yiquanu, czy chocby czesci jego metod treningowych wsrod karatekow (w Polsce przynajmniej) ze wzgledu na jego male maczomenstwo. Stanie w jakichs tam zhanzhuangach w bezruchu, w dodatku w butach.. ;)
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
No niby masz rację. Podobnie było np. z taiki-ken w Holandii. Kallenbach cały czas jednocześnie nauczał kyokushinu i taiki-ken, i tylko nieliczna część ćwiczących kyokushin zainteresowała się też ćwiczeniem taiki-ken. Ale z drugiej strony w ostatnich latach w wielu krajach zauważa się, że zainteresowanie rośnie. Ostatnio nawet w Polsce. Jeśli chodzi o środowisko kyokushinu w Polsce, to przez wiele lat te metody były raczej lekceważone, wspominano o nich najwyżej jako o mało istotnej ciekawostce, i często traktowano jako "mistycyzm". Ale w ostatnich latach paru instruktorówi z kyokushinu było w Japonii, i nagle okazało się, że to wszystko wygląda trochę inaczej niż się zdawało z tutejszej perspektywy. Jak sobie poćwiczyli w tamtejszych dojo, z honbu dojo na czele. Jak na mistrzostwach świata mieli okazję zobaczyć jak najlepsi japońscy zawodnicy przed walkami ćwiczą ritsu-zen (zhan zhuang) itp.
  • 0

budo_taaigihk
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 592 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Kung-Fu

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
A czy przyszedl kiedys do Ciebie, na seminarium, ktos z kyokushinu?
Pamietam, ze sie jacys zapowiadali..
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Jak na razie, to nie pojawil sie zaden instruktor kyokushinu (chyba ze incognito byl :-) ) Mniej zaawansowani kyokushinowcy docierali. Niektorzy nawet jakis czas cwiczyli. Ostatnio nie. Jak jednego pozniej przypadkowo spotkalem, to powiedzial, ze przestal, bo mu na kyokushinie wyjasnili, ze to mistycyzm i przesady :-)
  • 0

budo_taaigihk
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 592 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Kung-Fu

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin

mistycyzm i przesady


Tak. Tak, kurna stoi gosc i nic.. Zero kosci, zero liczenia po japonsku.. :)
Moze zainicjuj nowa metode naucznia iken - w trakcie zhanzhuangow bedziesz sie przechadazal po sali
i sprzedawal cwiczacym koszace lowkicki od tylu.. ;)
Jaja sobie robie, ale chyba kiedys pisales o jakims czlowieku z yiquan co to sie kijem utwardzal (i uczniow), czy to moja chora wyobraznia? :-)
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Tak, mowa byla o Zhao Daoxinie, jednym z wczesnych uczniow Wang Xiangzhai'a, tworcy wlasnego systemu xinhuizhang.

No, ja tam jestem pewien, ze yiquan (iken) zdobedzie sobie popularnosc. Zreszta mimo wszystko tempo wzrostu liczby cwiczacych w Warszawie jest dosc duze w porownaniu z innymi szkolami. I odsetek odpadajacych jest mniejszy. Wiec jednak lata pracy w koncu zaczynaja procentowac.
  • 0

budo_louis
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 688 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Witam Dacheng
To bardzo ciekawe co piszesz. Dawniej ćwicząc u Zhang Feng Jun - a, Bagua i Hsing-i mieliśmy bardzo dużo stania w różnych pozycjach. Co ciekawe wtedy ćwicząc i robiąc jaieś tam postępy, znacznie poprawiała się moja motoryka i właśnie taki wybuchowy sposób uwalniania siły w technikach. Przyznam, że wtedy do końca chyba nie łączyłem tych ćwiczeń z tym (Zhang wtedy jeszcze prawie wogule nie mówił po Polsku, a właśnie komunikacja w tym wypadku była b. konieczna). Po jakimś czesie, gdy już nie ćwiczyłem u Zhanga czułem, że właśnie tych ćwiczeń jakoś mi brakuje i że to one są odpowiedzialne za taką spontaniczną szybkość (zawsze ją porównywałem do kichnięcia, którym nie można sterować, a poprostu wybucha). Myśle że to element treningowy który bezwzględnie można zastosować w każdej M.A. i co więcej jest badzo istotny. Pamiętam pierwsze treningi z karatekami po odejsciu od Zhanga i jakieś tam kumite. I musze powiedziec ze walczac z brazaowymi i czarnymi pasami to mimo duzych zaleglosci etechnicznych wobec nich udawalo sie je nadrabiac takim spontaniczną reakcją, która niewiedzieć czemu naogół wyprzedzała techniki przeciwnika.
Dawne czasy, ale ciesze sie bo odświerzyly mi to doświadczenie i myśle że będe musiał jakoś się skontaktować bezpośrednio. Nawiasem mówiąc (nie wnikając w same aspekty techniczne rożnych systemow) to polecam sprobowac tej metody treningowej kazdemu, mimo męczącego i mało widowiskowego jej charakteru.

Pozdrawiam
p.s. gdzie was znaleść?
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Witam Louis,

Teraz (dzisiaj wieczorem) wyjeżdżamy jeszcze na obóz na Krym. W środę 18 września będą pierwsze zajęcia po wakacjach. Środy i piątki 18.30.-20.00 w szkole podstawowej nr. 253, ul. Fundamentowa 38/42 (okolica ul. Grenadierów i al. Stanów Zjednoczonych).
Poza tym, można nas spotkać w weekendy, gdzieś tak 10.30.-12.30. w soboty (8.30.-10.00 w soboty zajęcia tylko dla grupy zaawansowanej) i 8.30.-12.30. w niedziele. lub dłużej, w Łazienkach, w miejscu zwanym placem gier i zabaw. Południowo-wschodni kraniec Łazienek. Najbliższe wejście od ul. Podchorążych.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Na wypadek gdyby ktoś nas próbował szukać w weekend w Łazienkach - już tam od dawna nie ćwiczymy. Od pewnego czasu w weekendy spotkać nas można w Parku Skaryszewskim.
  • 0

budo_yarek
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 52 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Paryz

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Dacheng,
czy slyszales o niejakim Ilias CALIMINTZOS nauczajacym w paryzu? jestem zaciekawiony, czy msz cos do powiedzenia na temat tego jegomoscia??
  • 0

budo_yarek
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 52 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Paryz

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Odwiedzilem Twoja stronke i polazlem do linkow, oczywiscie znalazlem stronke "mistrzow" na Francje. Ciekawi mnie fakt, dlaczego Ci "mistrzowie", niby bezposredni spadkobiercy nie wspominaja o sobie na swych stronkach? jeden naucza w parku-co jest normalne poniewaz nie ma moze odpowiednich papierow na nauczanie w sali, natomiast w parku mozna robic co sie hce, nie podlega sie tak bardzo reglaminowi pantwowemu... natomiast drugi ma wlasna akademie!! Musze sprawdzic jedna wiadomosc dotyczaca p.CALIMINTZOS, aby debatowac jeo postac. Oczerniamy mistrzow, instruktorow na wlasnym podwurku, ale jak to wuglada tak poza nim?? zastanawiam sie nad autentycznoscia tych dwoch panow, bo jakos same ich stronki netowe mnie nie przekonuja! Czy mozesz mnie oswiecic?
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin
Ilias był jednym z pierwszych ludzi z Europy, którzy się zajęli yiquanem. W latach 70. zaczął ćwiczyć różne kung-fu, trochę tego, trochę tamtego. Dużo treningu kick-bokserskiego. Wygrywał we Fancji w jakichś zawodach typu kicka. Ok. 1979 pojechał do Chin, odwiedzał różnych ludzi z różnych styli, m.in. Yao Zongxun'a, i się od niego zaczął uczyć yiquanu. Z tym, że z tego co wiem to było w sumie maksymalnie kilka godzin nauki. Później znów jeździł do Chin, i niby trochę się uczył yiquanu, ale to było na zasadzie: 2 tygodniowy pobyt i w tym czasie nie tylko yiquan, ale nauka u różnych ludzi form z różnych styli i tylko na dokładkę odrobina yiquanu. Ok. 1989/90 właściwie zacząl yiquan na trochę bardziej poważnie. Parę tygodni spędził u Yao Chengguanga, parę u Yao Chengronga. Wkrótce nakręcił swoje kasety szkoleniowe i zaczął rozwijać swoją organizację. Ale po tym przez parę lat nie miał raczej za dużo kontaktu z żadnym nauczycielem. Chyba z 2-3 lata temu zaczął jeździć do Cui Ruibina (z braćmi Yao po tak długiej przerwie nie ma za dobrych układów). Ale to też nie jest dla niego najlepszy układ, bo Cui na swojego przedstawiciela we Francji wybrał Ming Shana, który też mieszka w Paryżu.
W Chinach mówią, że to co robi Ilias "straciło smak yiquanu". To taki kick-boxing z elementami yiquanu. Np. dużo wysokich kopnięć, podczas gdy w chińskim yiquanie, jak w xingyi, zasadą jest kopać nisko. Więc u niego to poszło w nieco innym kierunku. Raczej widać jego kick-bokserskie korzenie. Można powiedzieć, że dużo kombinuje po swojemu.
Podsumowując, jeśliby ktoś szukał nauczyciela yiquanu w Paryżu, to Ming Shan ma lepszy dostęp do bezpośredniego przekazu, a Ilias jest chyba większym innowatorem (i prawdopodobnie ma większą praktykę sparingową), ale nie ma tak dobrego dostępu do źródła.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: ritsu-zen i kyokushin

zastanawiam sie nad autentycznoscia tych dwoch panow, bo jakos same ich stronki netowe mnie nie przekonuja! Czy mozesz mnie oswiecic?


No trochę już o nich napisałem, zanim przeczytałem Twój kolejny post.

Jeśli chodzi o autoryzację ze strony uznanego nauczyciela yiquanu z Chin, to ma ją właśnie ten który naucza w parku (Ming Shan). Może nie jest wielkim mistrzem, ale przynajmniej ma zagwarantowany dostęp do dobrego źródła. Czy ma francuskie uprawnienia nie wiem.

Ten który ma swoją akademię, organizację, robi zawody itd. (Calimintzos) takiej autoryzacji nie ma. Zamiast tego z całą pewnością ma francuskie uprawnienia :-)
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024