A była to pszczoła bądź osa i jakaś dżdżownica. Ta osa czy pszczoła ściagnęła ją do parteru i tam walczyły. Znając życie ten owad ze skrzydłami napewno wygrał.
Tak właśnie mi się skojarzyło, że prędzej czy poźniej walka na ulicy i tak zejdzie do parteru.
A jeżeli parter to BJJ
I nie jest to żadna reklama tylko troska o Was
Historia jest prawdziwa
Prawie rok temu umieściłem na tym forum artykuł skopiowany z Gazety Wyborczej. Przypomnę go:
Czytaliście w "Wyborczej" artykuł: "Boksujące muchy"? Rzecz jest o walkach muszek, przypominające..., no właśnie, oceńcie sami:
"Jeśli jedna z muszek nie da się wystraszyć, walka wkracza w kolejną fazę - do złudzenia przypominającą pojedynek dwóch bokserów. Muchy stają na tylnych łapkach a przednimi usiłują "wyboksować" rywala z ringu (którym zwykle bywa laboratoryjna szalka). Jeśli i na tym etapie nie uda się wyłonić zwycięzcy, przychodzi pora na wrestling. Muchy sczepiają się ze sobą i tarzają po szalce, aż któryś z samców da nogę"
Tak więc również w świecie owadów walka kończy się w parterze.
Silvio