Napisano Ponad rok temu
Re: michalczewski vs hall
(PAP) podaje
Polski "Tygrys" wygrywa
"Tygrys" z obronionym mistrzowskim pasem
Dariusz Michalczewski wygrał przez techniczny nokaut na ringu w Brunszwiku walkę w obronie tytułu mistrza świata.
W 10. rundzie sędzia przerwał pojedynek Polaka z pochodzącym z Jamajki amerykańskim bokserem Richardem Hallem, z którym "Tygrys" po raz pierwszy zmierzył się w grudniu ubiegłego roku (wówczas sędzia przerwał pojedynek w 11. rundzie). Michalczewski osiem lat temu po raz pierwszy sięgnął po tytuł mistrza świata federacji WBO w wadze półciężkiej. Na zawodowym ringu nie przegrał żadnej z dotychczasowych 47 walk. W Brunszwiku wystąpił po raz pierwszy w zawodowej karierze jako Polak.
Pojedynek rozpoczął się fatalnie dla Michalczewskiego. Już na początku pierwszej rundy huraganowy atak rywala doprowadził do rozcięcia łuku brwiowego Polaka, którego twarz pokryła krew. Na szczęście uraz nie był poważny.
W drugim starciu prawy prosty Michalczewskiego nieco uspokoił Halla, ale na krótko, bo końcówka należała do Amerykanina.
Trzecia runda to ostre wymiany ciosów z obu stron. W czwartej Amerykanin nieco osłabł, ale kilka razy niebezpiecznie trafił Polaka, który w piątej uzyskał przewagę po lewych prostych.
W szóstym starciu odrodził się Hall. Był to bardzo dobry pokaz boksu. Obaj zawodnicy zaprezentowali bogaty repertuar ciosów. W końcówce niewiele brakowało, by Amerykanin znalazł się na deskach.
W siódmej rundzie atakujący Michalczewski nie uzyskał znaczącej przewagi, a Hall świetnie się bronił. Podobna była i następna, a w dziewiątej, po lewym i prawym prostym Polaka, także i łuk brwiowy rywala zaczął krwawić.
W dziesiątej rundzie szybka kombinacja ciosów Michalczewskiego zamroczyła amerykańskiego boksera, a sędzia, nie chcąc by walka zakończyła się nokautem, przerwał pojedynek.
Hall nie protestował, tak jak 15 grudnia 2001 roku w Berlinie. Wówczas to na początku jedenastej rundy arbiter przerwał walkę i poprosił lekarza o decyzję, czy może być ona kontynuowana. Prawe oko Halla było tak mocno opuchnięte, że lekarz uznał niezdolność zawodnika do pojedynku.
Michalczewski zwrócił uwagę na niezwykłą odporność swego rywala, mówiąc że niejeden pięściarz byłby po tak silnie bitych ciosach już na deskach.
Przed 14 laty Michalczewski wyemigrował z Polski. W 1988 roku odłączył się od ekipy przebywającej na turnieju w Niemczech. Po pewnym czasie zaczął boksować w Bayerze Leverkusen. Miał przodków z niemieckim rodowodem, nie miał więc kłopotów z otrzymaniem obywatelstwa RFN. Do tej pory walczył jako Niemiec, teraz zadeklarował, że chce boksować dla Polski.
- Ogłoszenie tego faktu tuż przed pojedynkiem w Brunszwiku było śmiałą i odważną decyzją - uznał trener Michalczewskiego Fritz Sdunek.
(PAP)
Misiek2