
Do Lo-hana. Niestety, nie żądzą pasjonaci, ale męty, oszuści i oszołomy. O czym np. przy okazji bagua na Zachodzie mówił Tomek. Tutaj pasjonaci wiele nie pomogą. Bo więcej chętnych podąży za oszołomami. Bo łatwiej, wygodniej. I tak się będzie rozwijało bagua mistyczno-zdrowotnie-porąbane, zamiast normalnego, bo oprócz garstki pasjonatów nikt nie będzie się go chciał uczyć. Np. Jarek Szymański kilka lat temu w wywiadzie dla T. Grycana mówił, że nie widzi szansy, żeby po powrocie do Polski zajmować się nauczaniem systemów wewnętrznych, bo nie wierzy, że znajdą się chętni, żeby ćwiczyć tak jak się naprawdę powinno.
W sumie mam szczęście, że zajmuję się yiquan. Bo mimo wszystko yiquan jest moim zdaniem odrobinę bardziej przystępny. Co nie zmienia faktu, że przez kilka lat nauczania w Polsce liczbę uczniów można było policzyć na palcach jednej, w porywach dwóch rąk. Dopiero ostatnio doszła ręka trzecia, w porywach do czwartej. A jak byłoby łatwo, gdybym zaczął wciskać ściemę, dużo qi, panaceum na wszelkie choroby, "empty force" - tłumy by waliły jak u niektórych amerykańców (w tym żółtych). Ale ja niestety nie znam się na marketingu (sprzedaży gówna w korzystny sposó


A propos marketingu, niektórzy mi mówią: co ci, szkodzi, zrób ostrą reklamę, przyciągniesz ludzi. Tyle, że wabić musiałbym na gówno w złotym papierku. A jak ludzie przyjdą i zobaczą, że to nie gówno, a coś autentycznego, to niestety się rozczarowują. Obiecałeś gówno w reklamie, chcemy gówna! A ja na to nie mam ochoty pójść.