Mietek z Białej POdl
"Pewnego razu podczas warsztatów muzycznych, które prowadzę w Białej Podlaskiej, pojawił się pan Mariusz Pudzianowski. Imponująca sylwetka sportowca oraz jego opalenizna, zwróciły uwagę wszystkich obecnych na sali. Zdumienie budziło również to, że pan Mariusz ubrany był w strój roboczy i po samą szyję utaplany by w tynku murarskim. Obłęd w oczach muskularnego siłacza pozwalał spodziewać się najgorszego.
Nie taki jednak diabeł straszny, okazało się, że pan Mariusz ma interes do prowadzącego warsztaty muzyczne, czyli do mnie.
Jak się następnie dowiedziałem Mariusz nie jest zadowolony z zarobków, które uzyskuje jako Strongman. Całe wynagrodzenie pochłaniają bowiem pośrednicy oraz managerowie. W efekcie Pudzian ciąga samochody za przysłowiową miskę kreatyny i nic z tego nie ma. A odżywki kosztują.
Pudzian zasłyszał gdzieś, że można nieźle zarobic wygrywając konkurs Chopinowski i doszedł do wniosku, że jest w stanie taki konkurs wygrać. Uważał się bowiem za człowieka niezwykle utalentowanego pod względem muzycznym.
Mariusz oświadczył mi głosem nie znoszącym sprzeciwu, że mam go nauczyc grać Chopinowskie Rondo à la Mazur F-dur, a on pójdzie na konkurs Chopinowski i rozwali wszystkich.
Cóż – zgodziłem się, nie miałem wyjścia.
Do ciężkiej przeprawy przez pierwszą lekcję gry przygotowałem się w ten sposób, że aby móc panować nad zapędami Mariusza wziąłem sobie do pomocy długą drewnianą linijkę oraz gaz pieprzowy. Na pierwszej lekcji oświadczyłem Pudzianowi, że na początek nauczymy się grać wlazł kotek na płotek, a potem przejdziemy do utworów Chopina. Rozzłościło to okropnie Pudziana, a mnie zmusiło do użycia linijki, którą zdzieliłem Pudziana z całej siły po głowie. Na szczęście ostudziło to zapędy Mariusza, a mnie pozwoliło kontrolować tę bestię.
Osobowość Mariusza można porównać do charakterystyki reaktora atomowego w Czarnobylu, z racji tego, że jego osobowość jest nieokiełznana, niestabilna i wybuchowa. Pudzian był więc takim napędzanym sterydami niestabilnym reaktorem, nad którym można było zapanować jedynie za pomocą gazu pieprzowego oraz linijki, bo inaczej eksploduje i pozabija wszystko co żywe dookoła.
Ileż to razy zmuszony byłem użyć tych hamulców. Mariusz nie znosił bowiem krytyki, i gdy tylko usłyszał, że źle mu wychodzi melodia kotek na płotek, to zagotowywał się w sobie i gdyby go nie zdzielić przez głowę to z pewnością wpadłby w szał. Panowałem nad Pudzianem za cenę okrutnych razów, które niestety musiałem mu zadawać średnio co 30 sekund każdej kolejnej lekcji.
Nauka szła topornie – za nic w świecie nie byłem bowiem w stanie wbić Mariuszowi do głowy, że klawisze fortepianu nie należy naciskać za pomocą ciosów młotkowych.
W końcu gdy skasowałem Mariusza na 2.000 zł za lekcje doszedłem do wniosku, że należy go powiadomić o tym, że dalsza nauka nie ma sensu. Uzbrojony w gaz pieprzowy oraz linijkę oświadczyłem Mariuszowi, że niestety ale nic z tego nie będzie. Natychmiast zdzieliłem go również linijką uprzedzając tworzący się w jego głowie szał spowodowany tak złą dla niego wiadomością. Niestety tym razem uderzyłem za mocno – linijka pękła pozbawiając mnie kontroli nad bestią. Tymczasem Mariusz z każdą sekundą wpadał w coraz to większy obłęd – gaz pieprzowy w ogóle już nie kontrolował jego emocji. W chwili, w której Mariusz zaczął grać na fortepianie melodię kotka na płotek stosując ciosy młotkowe i równocześnie śpiewając piosenkę pod tym samym tytułem, przeraziłem się i zacząłem uciekać. Po kilku sekundach Mariusz eksplodował..."
słabe :