Antonio "Tatang" Ilustrisimo
Napisano Ponad rok temu
-----------------------------------------------
McCoy - 17 Październik 2004, 23:20
: Temat postu: Historia i praktyka pojedynku na Filipinach artykul guro Krishna K. Godhania z ksiazki M. Wiley'a "Arnis. Reflections on the development and history of the FMA"
ktos powiedzial, ze "tlumaczenia sa jak kobiety - albo piekne, albo wierne". nie znalazlem tej ksiazki nigdzie po polsku i mam nadzieje, ze nie tlumaczylem jako drugi tego tekstu.
Historia i praktyka pojedynkow na Filipinach
by Krishna K. Godhania
W przeszlosci pojedynki zwane juego todo (doslownie - "wszystko uchodzi", wszystko dozwolone) byly codzienna praktyka na Filipinach. Rozgrywane byly bez zadnych zasad i ochraniaczy, przegrany zawodnik poddawal sie lub (w wyjatkowych przypadkach) - ginal. Ktokolwiek uwazal sie za mistrza lub studenta escrimy/kali, mogl byc wyzwany w kazdej chwili.
Po wprowadzeniu zreformowanego kodeksu karnego w 1932 roku, zwyczaj pojedynkowania sie zostal zdelegalizowany. W kolejnych dziesiecioleciach walki juego todo byly zanikajacym widowiskiem na Filipinach. Lek przed byciem wyzwanych by udowodnic mistrzostwo w walce chronil escrime/kali przed zdominowaniem przez "jednodniowych" ekspertow. Wielu wspolczenie trenujacych FMA czesto zadaje sobie pytanie, czy praktyka wyzywania i pojedynkowania jest jeszcze potrzebna?
Jakikolwiek wplyw na filozoficzny i duchowy rozwoj trenujacych maja FMA, byloby nieprawda twierdzenie, ze sztuki walki moga ewoluowac w sposob "pokojowy". Techniki musza byc testowane, a to mozna zrobic tylko w walce, zblizonej do realiow juego todo jak to tylko mozliwe.
Wielu najbardziej znanych mistrzow FMA nie wyznaje pokojowych pryncypiow, tak czesto spotykanymi wsrod mistrzow innych azjatyckich sztuk walki. Wielu z nich odprawiloby ucznia, ktory nie podjal rzuconego wyzwania. To jest wlasnie doswiadczenie "czystej" walki, ktore musi byc czescia sztuki walki, jezeli ma ona miec prawdziwa sile. Poprzez pojedynki bez ekwipunku ochronnego FMA rozwijaly sie najbardziej dynamicznie i escrimador odkrywal mocne i slabe punkty w swoich technikach, co pozwalalo mu udoskonalac swoj kunszt.
Wyzwania, ktore prowadzily do pojedynkow objawialy sie w roznych formach. Niektore byly "oficjalnie" uznawane; inne rozpoczynane byly w gniewie, gdy urazona zostala duma lub zagrozona reputacja ktoregos z przeciwnikow. Czesto escrimadores przyjezdzali na lokalne fiestas, by wyzwac miejscowego mistrza.
By naprawde zrozumiec przyczyny, dla ktorych wyzywanie na pojedynek bylo tak powszechne praktyka, musimy zrozumiec lepiej kim byli escrimadores. Wielu wojownikow ze "starej szkoly" uchodzilo za "twardych ziomkow", ktorzy z buddyjska wstrzemiezliwoscia i surowa prostota innych azjatyckich sztuk walki nie mieli wiele wspolnego. Zamiast szukac oswiecenia w wielogodzinnej medytacji, znajdowali rozrywke w alkoholu, hazardzie i dawaniu upustu "niskim instynktom". Czesto pochodzili z biednych warstw spolecznych i wielu z nich nie mialo zadnego wyksztalcenia. W takich warunkach jakakolwiek praca pozwalajace wspomagoc rodzine stala wyskoko na liscie priotytetow.
Agresywne osobowosci sa zazwyczaj sklonne do przyjecia ryzyka, a jezeli ryzykuje sie zbyt czesto, wczesniej, czy pozniej placi sie cene. Wielu slawnych escrimadores zostawalo "zolniezami" w sluzbie lokalnych politykow i/lub przestepczego podziemia.
Rywalizacja pomiedzy klubami i nauczycielami czesto byla rozwiazywana poprzez bahala. Termin ten oznacza otwarte wyzwanie i czasem takie wyzwania byly rzucane przy wspoludziale prasy. Wypadek taki mial miejsce w 1954 roku, kiedy to Balintawak Arnis wyzwalo klub Doce Pares.
Niniejszym nastapuja przyklady pojedynkow, ktore odbyly sie w przeszlosci. Wydarzenia te wydaja sie dobrze przedstawiac zlozona nature pojedynku filipinskiego.
We wrzesniu 1933 roku w Argao (66 kilometrow od Cebu), odbyla sie oficjalna walka, pomiedzy Teodoro "Doring" Saavedra i Pablo Alicante. Wyrazenie "oficjalna walka" oznacza, ze wiedzial o niej burmistrz i lokalni urzednicy. Przed pojedynkiem Eulogio "Yoling" Canete na prosbe Lorenso Saavedra, spotkal sie z Pablem, by ocenic jego umiejetnosci. Alicante, prawdziwy "lesny czlowiek", utrzymywal sie ze sprzedarzy schwytanych malp i wezy. W czasie spotkania z "Yolinigem" dal pokaz swoich umiejetnosci - po jednym uderzeniu kijem, drzewo bananowca powoli pochylilo sie ku ziemi.
Teodoro Saavedra nie wycofal sie z walki pomimo tak znakomitych umiejetnosci przeciwnika. Obaj zawodnicy podpisali zobowiazania, w ktorych zrzekali sie zemsty i pretensji w wypadku ewentualnych kontuzji. Alicante uchodzil za czlowieka posiadajacego antig-antig, ktory sprawial, ze jego oponent zamieral w bezruchu. Mialo sie to przytrafic Saavedrze w pierwszej rundzie, ktora przegral. Przed rozpoczeciem drugiej rundy Teodoro zostal poinsturowany przez sekundantow, by wybil z ust Alicantego kamien (prawdopodobnie antig-antig). Z pomoca orascion Filemona "Momoy" Canete i swoich wybitnych umiejetnosci, Saavedrze udala sie ta sztuka - wygral dwie z trzech rund walki i zyskal reputacje najlepszego escrimador na wyspie Cebu.
Mistrz Antonio "Tatang" Ilustrisimo byl znany z tego z przyjmowanial kazde wyzwanie. Wyzwanie do swojego najbardziej znanego pojednynku przyjal bedac w Kalkucie. Walka miala sie odbyc w Singapurze, a przeciwnikiem byl mistrz indonezyjskiego pencak silat - renomowany i doswiadczony wojownik. Ilustrisimo trenowal ciezko przygotowujac sie do tego pojedynku w drodze do Singapuru. Na miejscu okazalo sie, ze cala rzecz odbedzie sie na stadionie wypelnionym tysiacami widzow. Walka trwala zaledwie sekundy. Indonezyjski mistrz zaatakowal natychmiast po wejsciu na ring. "Tatang" zszedl pod wlasciwym kontem z linii ataku i w odpowiedzi powaznie rozcial ramie przeciwnika konczac walke.
Amador Chavez, najlepszy escirimador z Bacolod City, walczyl w slawnym pojedynku z bokserem Pedro Alvarezem w 1961 roku. Walka byla organizowana i wspierana przez znana i szanowana rodzine Serafino, oczywiscie za wiedza lokalnej policji. Jak to bylo w zwyczaju obaj zawodnicy podpisali umowy, w ktorych zrzekali sie zemsty i jakichkolwiek pretensji w wypadku odniesienia obrazen.
Interesujace wydaje sie przygotowanie obydwu zawodnikow do tej walki. Alvarez byl profesjonalnym bokserem, ktory mial rowniez za soba podstawowy trening w FMA. Chavez to filipinski wojownik, znakomity arnisador, bez zadnego "dodatkowego" treningu. Jednak to Alverez byl ceniony wyzej w zakladach, ktore mialy miejsce sie przed walka. Jego strategia byla prosta - przejsc jak najszybciej do poldystansu, gdzie bedzie mogl znokautowac Chaveza uderzeniem piesci.
Walka nie trwala dlugo. Kilka sekund wystarczylo Chavezowi, by trafic dwa razy w prawe ramie i czysto uderzyc w glowe przeciwnika. Alvarez, zalany krwia z rany na czole, zrezygnowal z dalszej walki, odrzucajac sugestie Chaveza, ze moze chwile odpocznie i sprobuje jeszcze raz.
Abner Pasa, jeden z najbardziej znanych eskrimadores z Cebu City, zostal zmuszony do walki w najbardziej popularny na Filipinach sposob. Otoz odwiedzil go inny eskrimador i zlozyl mu "propozycje nie do odrzucenia" - natychmiastowe przetestowanie swoje umiejetnosci. Pasa usilowal przekonac przeciwnika, ze pojenynek nie jest najlepszym pomyslem i komus moze sie stac powazna krzywda. Przybysz usmiechnal sie tylko i stwierdzil, ze jest to czesc testu. Pasa nie mial wyjscia - musial przyjac wyzwanie, wiec spokojnie przydladal sie przeciwnikowi, ktory rozgrzewal sie przed walka. Zapytany, czy nie lepiej by bylo, gdyby tez sie troche "rozruszal" przed pojedynkiem, odparl, ze nie chce marnowac sil. "Chalenger" smial sie serdecznie z tego oswiadczenia i kontynuowal rozgrzewke. Po chwili Abner Pasa zapytal przeciwnika, czy jest juz gotowy do walki, a gdy uslyszal twierdzaca odpowiedz, jednym uderzeniem kija zlamal mu reke. Kiedy pokonany escrimador oskarzyl go o "faul", Abner Pasa wzruszyl ramionami i odparl - "Zapytalem, czy jestes gotowy i odpowiedziales ze tak."
Ostatni "oficjalny" pojedynek odbyl sie we wrzesniu 1983 roku - Ciriaco "Cacoy" Canete walczyl z Isingiem Atillo. Walce przygladalo sie wielu widzow, ale emocje trwaly tylko kilka sekund. "Cacoy" Canete trafil uzbrojona reke, przebil sie przez garde i uderzyl dwukrotnie w skron przeciwnika. Druga walka miala sie odbyc w cztery dni po pierwszej, ale rytm serca Atillo byl zbyt szybki i zostal on uznany za fizycznie niezdolnego do walki - pojedynek odwolano.
Ostatnimi czasy wiele mowiono o walce pomiedzy Dionisio "Dioney" Canete i Dennisem Canete. "Dioney" mial mowic przed walka: "Bede z nim walczyl bez broni w pierwszej rundzie, by pokazal swoje techniki pangamot, w drugiej rundzie pokazemy jak sprowadzic rzuty i walke w parterze, dopiero w trzeciej rundzie bedziemy walczyc kijami." Walka nie doszla do skutku, co nie bylo zaskoczeniem dla nikogo.
Pojedynki eskrimadores staly sie czescia historii sztuk walki. Zachowanie wspolczesnie tego zwyczaju z pewnoscia powstrzymaloby rozwoj i wzrastajaca popularnosc wspanialych filipinskich sztuk walki.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tutaj:
----------
Wosiu - 18 Marzec 2005, 20:41
: Anting-anting to amulet a orascion to modlitwa lub zaklęcie. Rzeczy warte zastanowienia w kontekście tego, że najwięksi escrimadorzy intensywnie praktykowali użycie jednego i drugiego, można by rzec, że nie samym pałkowaniem i krojeniem żyli... Jest trochę opowieści na ten temat, np. jak jeden nauczyciel Antonio "Tatanga" Ilustrissimo z czasów młodości dzięki orascion spowodował, że w jednej wiosce kilkudziesięciu mężczyzn uzbrojonych w maczety nie zaatakowało go, poddali się... Tatang praktykował regularnie orascion codziennie o godz. 3oo w dzień i 3oo w nocy... W późnym okresie życia dawał pokazy działania orascion, np. polegało to na tym, że po jego orascion ludzie z odległości kilku metrów nie mogli trafić strzałem z pistoletu w tarczę strzelniczą... Tatang był osobą o wielkiem Mocy, wśród wielu jego uczniów i ich uczniów znana jest sprawa specjalnych snów które mieli aby przejść "wtajemniczenie" oraz snów w których pojawiał się Tatang, również po swojej śmierci... Cała rodzina Ilustrissimo była zresztą bardzo mistyczna, jeden z wujków Tatanga założył intrygującą mistyczną sektę chrześcijańską Tres Personas Solo Dios (Trzy Osoby Jeden Bóg lub W Trójcy Bóg Jedyny) znaną z wielu nadnaturalnych zjawisk...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
;-)
Napisano Ponad rok temu
Tutaj tekst na temat życia Tatanga:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Taki tekst żeś Wosiu przytoczył, jakby Tatang był jakimś szarlatanem
Tutaj tekst na temat życia Tatanga:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Nie, może faktycznie dałem tekst o czymś innym, niż chodziło zapytującemu, ale to tylko tak, aby wskazać, że Tatang nie był prostym wymiataczem, tylko miał jakieś warstwy głębsze. Myślę, że to nikogo chyba nie zraziło ani nie odstraszyło od Twoich sesji. Obydwaj chyba pamiętamy ostatnie filmiki z nim, kiedy będąc już bardzo wiekowy, miał jeszcze takie ruchy, że pogratulować. Dla mnie jedna z najbardziej szanowanych przeze mnie osób w XX-wiecznym świecie sztuk walki.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To tyle na temat różnego rodzaju "mocy".
Napisano Ponad rok temu
Tatang to postać historyczna i nasiekał trochę ludzi w życiu, do tego jego przekaz przyczynił sie do powstania kilku poważanych odmian FMA, np Lameco Escrima, czy Floro Fighting Systems, oprócz oczywiście Kalis Ilustrisimo.
To jest system specjalizujący się w operowaniu mieczem. Tak więc jeśli kogoś to interesuje, to zapraszam na semi we wrześniu. Jeśli natomiast interesują Was zabobony, to nie ten adres...
Trochę Budo zaczęło schodzić do poziomu "Uwaga" albo "Pod napięciem". Na post o seminarium nie było odpowiedzi. Jak się zaczęły sensacje o zabobonach - temat rozkwitł tak, że nawet szanowni moderatorzy nas odwiedzili... :roll:
Napisano Ponad rok temu
Trochę Budo zaczęło schodzić do poziomu "Uwaga" albo "Pod napięciem". Na post o seminarium nie było odpowiedzi. Jak się zaczęły sensacje o zabobonach - temat rozkwitł tak, że nawet szanowni moderatorzy nas odwiedzili... :roll:
Nie kazdy ma czas na wszystko jezdzic , jak sie kiedys w FMA wciagne to obiecuje, ze sie pojawie .
Nie zrzedz .
Napisano Ponad rok temu
Natomiast trochę dotknął mnie Twój komentarz co do moich poprzednich wpisów tutaj, że chodzi o zabobony. Ja tego nie wymyśliłem, powtarzam tylko po uczniach Tatanga, w tym po Tony Diego. Teraz już nie pamiętam dokładnie bo przestałem sie tym interesować wiele lat temu, ale co było z nowymi uczniami, którym Tatang śnił się po swojej śmierci? Czy to nie ten facio z UK, którego wkleiłeś plakat, bo ma robić jakieś seminarium, twierdził, że Tatang pojawiał mu się we snach, skierował go na Filipiny i konkretnie do Tony Diego?
No to albo powaga, i odrzucamy "zabobony", albo coś może być w temacie i nie wstydzimy sie tego...
PS. Ja się natomiast nie wstydzę tego, że Wan Laisheng pojawił sie w moim śnie, w kuchni mojego starego domu, i częstowany herbatą powiedział mi, że może mi zdradzić tajemnicję Ziranmen i tajemnicę wszystkiego, ale mi nie zdradzi, bo to ja sam mam ją odkryć ;-)
Napisano Ponad rok temu
I teraz, w tym temacie można pisać o Tatangu i jego amuletach i nie tylko.
Dziękuję za zrozumienie.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
edytka:
Ciekaw jestem czy to nie jest tak, ze jak oni w mlodosci naparzali wszystkich udawadniajac czyje KF jest lepsze, a z czasem tracac umiejetnosci, tworza bajki w tym rodzaju, zeby po glowie nie dostac ?
Cos jak ryb, ktore odstraszaja kolorystyka ?
Napisano Ponad rok temu
To się ociera o szamanizm, a szamanizm działa. Można to bez problemu sprawdzić w Afryce czy Ameryce Południowej.
Napisano Ponad rok temu
Na YT sa tez filmiki stunt punches, ale zawsze wykonywane na uczniach. jest tezs pare na nie uczniach, ale tam to nie chcialo dzialac.
Napisano Ponad rok temu
Wychodzi na to, że najlepsi szamani działali w XIX w armiach białych ludzi, magia jaką wlewali w karabiny i armaty była silniejsza od tej, którą szamani wlewali w dzidy i łuki.... To się ociera o szamanizm, a szamanizm działa...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wiesz, hipnoza grupowa i asystentami to juz wielu sztukmistrzow w historii sie wslawilo (znikajace statki, slonie itp.).
Na YT sa tez filmiki stunt punches, ale zawsze wykonywane na uczniach. jest tezs pare na nie uczniach, ale tam to nie chcialo dzialac.
No nie mieszaj różnych rzeczy, bo jak o szamaniźmie to o szamaniźmie a nie o sztukmistrzach. No i zwłaszcza o "mistrzach" którzy działają tylko na swoich uczniów, bo sam o tym wiele pisałem i wklejałem różne śmieszne filmiki.
Bez zbędnego rozpisywania się, powiem tak: wszystko jest możliwe, bo rzeczywistość nie jest tym, czym się wydaje, i wiadomo o tym od dawna.
Napisano Ponad rok temu
Oni, czytajcie, Filipińczycy, a zwłaszcza Antonio "Tony" Diego, Romeo Macapagal czy też nieżyjący już Christopher Ricketts, dość mocno chodzą/chodzili po ziemi.
Przykład, z książki Kalis Ilustrisimo, gdzie opisywali biografię Tatanga i dali anegdotkę o tym, jak w ręce żyjącego jeszcze Tatanga wpadł jakiś artykuł opisujący jego życie. I gdy doszedł do fragmentu, jakoby był nauczany przez "niewidomą księżną" - to popłakał się ze śmiechu...
Podobnie może być z resztą historyjek.
Tak więc popytam i zobaczymy.
Potem napiszę tutaj o czym się dowiedziałem.
Napisano Ponad rok temu
Wychodzi na to, że najlepsi szamani działali w XIX w armiach białych ludzi, magia jaką wlewali w karabiny i armaty była silniejsza od tej, którą szamani wlewali w dzidy i łuki.... To się ociera o szamanizm, a szamanizm działa...
Jak zwykle wypowiadasz się o sprawach o których nie masz najmniejszego pojęcia. W tym wypadku o szamanach i o bitwach kolonialnych XIX wieku z tubylcami.. Co innego prawdziwy szaman, a co innego jakieś pospolite rytuały magiczne. Szamani nie są od wygrywania bitew.
A tak na marginesie, dowiedz się czegoś o Bitwie pod Isandlwana:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Nie ma informacji o jakiejś aktywności szamanów tam, ale wojownicy zuluscy podobno używali przed walką odpowiednika naszego czerwonego muchomora.
Napisano Ponad rok temu
No tak. Magia była ok, tylko mag do dupy... Skąd ja to znam? Dość powszechne tłumaczenie dlaczego dana sztuka walki nie działa - bo widocznie zawodnik był za kiepski. Tylko tych niekiepskich nikt nigdy nie spotkał?[/quote]
[quote name="budo_Wosiu"]A tak na marginesie, dowiedz się czegoś o Bitwie pod Isandlwana: (...)
Nie ma informacji o jakiejś aktywności szamanów tam, ale wojownicy zuluscy podobno używali przed walką odpowiednika naszego czerwonego muchomora.[/quote]
Hmm, ciekawe jak skończyłaby się ta bitwa, gdyby białym nie skończyła się amunicja? Biorąc pod uwagę stosunek strat w omawianej bitwie, mogłoby to skończyć się jak Rorke's Drift na dużo większą skalę.
Albo i jak Omdurman w 1898 roku.
Jakby magia działała to syberyjscy szamani rządziliby Moskwą, a nie Moskwa nimi, a prezydentem USA byłby jakiś Czerwona Chmura czy inny Tenskwatawa.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Warszawa: otwarte treningi na Polach Mokotowskich
- Ponad rok temu
-
Kalis Ilustrisimo - pierwsze seminarium w Polsce
- Ponad rok temu
-
Walka maczetą i nożem. Seminarium. 10-11 maj 2014
- Ponad rok temu
-
Zaproszenie: Balintawak Summer Camp, 5-12.07.2014, Sulejów
- Ponad rok temu
-
warszawa i FMA
- Ponad rok temu
-
Nowa strona FMA
- Ponad rok temu
-
Seminarium Balintawak w Czestochowie !!
- Ponad rok temu
-
Seminarium z Tuhon RAY DIONALDO
- Ponad rok temu
-
Latigo y Daga oczami przeciwnika
- Ponad rok temu
-
Nowy sezon w Szkole Doce Puntos
- Ponad rok temu