Martius,
drogi, długoletni przyjacielu netowy (sorry jeśli się za bardzo spoufalam), nie kombinuj. Chcesz udowodnić, że w samoobronie chwytactwo jest bardziej skuteczne niż pięściarstwo? Wiesz, że to problem typu kwadratura koła czy co jest starsze, jajko czy kura...
A czy ja mowie ze skuteczniejsze ?
Bylem uderzaczem, kyokushin, kick box, VVD potem zaczely sie chwyty - mowimi o samoobronie dla przecietnyhc ludzi a nie o sporcie - nawet piesciarstwie naturalnym
Napiszę teraz ostro, ale naprawdę, sorry, bez urazy, to nic osobistego. Jesteś wybitnym jujitsukerem czy jak to nazwać, jesteś obity w realu z tego co o Tobie wiemy i doświadczony. Ale co wiesz o generacji siły w boksie?
Przypuszczam, ze gówno wiesz. Jak większość zresztą, co cię ratuje.
Masz racje nie liczac kyoka i kicka to tylko kilka miesiecy w Gwardii Warszawa ale to epizod ktory sie nie liczy
Jeszcze Grzegorz Skrzecz potrafił wyjaśnić z 15-20 lat temu, że siła uderzenia idzie od nogi tylnej do pięści i jest siłą całego ciała ( przez nogę tylną do obręczy biodrowej i potem obręczy barkowej, potem do ramion i ręki, jest mechanizmem skrętowym). I jest najskuteczniejsza w sierpach, zamachowych i cepach.
Nie musisz mi o nim mowic bo znam ... jeszcze nawet z bramki w Stodole na poczatku lat 90-tych
Moge sobie pewne rzeczy robic samemu ale nie bede wciskal niedoswiadczonym kobietom kitu walenia piescia w ich samoobronie. Juz na forum kiedys opisywalem jak mialem nawiedzona na zajeciach po kravce jak to zaczela podwazac podstawowe rzeczy. Zaproponowalem sprawdzenie jej teorii. Mogla uzywac wszystkiego ja specjalnie dalem sie obic aby sie zmeczyla tylko pilnowalem zeby w punkt nie dostac a nastepnie sprzedalem plaskacza ze zalana lzami obrazona wyszla. Za kilka dni wrocila i zaczela cwiczyc i myslec a nie wierzyc w bajki z 10 krotnym zabijaniem trupa....
Z 5 lat temu odwiedzilem znajoma sekcje bokserska, znajomy trener jak zezlo na samoobrone mowil mi ze najlepszy do samoobrony jest boks bo jest prosty w nauczeniu i szybko mozna nauczyc. Od slowa do slowa doszlo do tego ze zalozylismy rekawice i mialo byc pokazane jak to boks jest w samoobronie wykorzystywany. Stanelismy np siebie czyli nie bylo elementu zaskoczenia niby, udalo mi sie uniknac cudem dwoch strzalow i sie wnerwilem. Przykopalem od wewnatrz w kolana markujac rekoma.
kumpel sie zwinal i do mnei ze tak nie mozna a ja mowie ze przeciez samoobrona a ja wykorzystuje element zaskoczenia - dobrze ze jak wstal to mu sie odechcialo dalej sparowac bo bym zapewne po chwili niezly lomot dostal bo zawsze w sparujac tak to sie konczylo
po prostu nie lubie mitow i nie dyskutuje co jest lepsze w samoobronie chwyty czy uderzenia robie jedno i drugie - ale coraz czesciej wykorzystuje sam to co wychodzi kursantom i kursantkom poczatkujacym bo jesli im wychodzi mi wyjdzie tym bardziej bo jestem sprawniejszy.
Najmieszniejsze sa zawsze wojny pomiedzy chwytaczami i uderzaczami co lepsze - ale nawet klatka to nie ulica gdzie mozna uciekac przez 20 min az napastnik na zawal zemrze
Lub uciekac i za rogiem poczekac i przywalic
Broniac sie na ulicy mniej pracujemy miesniami a wiecej glowa i psychika - bo te miesnie i sprawnosc czesto jest dosc slaba