Od razu przejde do rzeczy:
Mam 18 lat i chcialbym zapisac sie na jakas sztuke walki. Mam jednak pewne watpliwosci - od dziecka mam uszkodzony blednik w wyniku bledu lekarza. W skrocie oznacza to, ze nie jestem w stanie zrobic przewrotu w przod ani w tyl, nie moge stac na rekach, przejscie rownowazni jest dla mnie bardzo trudne, chociaz osiagalne, bo mialem taka na placu zabaw jak bylem dzieckiem

Na logike odrzucilem od razu judo, bjj, zapasy etc. Myslalem o boksie lub mt, tylko pozostaje pytanie, czy w ogole jest sens zapisywac sie na ktoras z nich majac problemy z blednikiem. Mimo, ze nigdy nie cwiczylem SW, rownowaga i balans cialem wydaja sie bardzo wazne praktycznie w kazdym sporcie, a co dopiero w sztukach walki.
Podsumowujac, chcialbym dowiedziec sie, czy problemy z rownowaga bardziej beda doskwierac mi w boksie czy w muay thai (zgaduje, ze w MT z powodu kopniec, ale zawsze wole zapytac) i czy w zwiazku z nimi jest w ogole sens robic sobie nadzieje i zaczac chodzic na treningi? Czy bede w stanie uczyc sie techniki rownie szybko jak inni?
Pytanie drugie, niezwiazane juz z tematem: czy jest sens zapisywac sie na SW, jezeli jednym z celow jest redukcja tkanki tluszczowej? Rozwijam: Z tego co czytalem, ludzie zapisujacy sie na sztuki walki raczej probuja przybrac na masie z oczywistych wzgledow (sila), a nie ja tracic. Ja jednak chcialbym schudnac, a mimo nadwagi sily nie mam zbyt duzo, dlatego zastanawiam sie, czy obie rzeczy troche ze soba nie koliduja.
Pozdrawiam.