Nikt nie musi się ustosunkować. Zwróciłem tylko uwagę na ciekawe dla mnie zjawisko - resentyment.Połączyłeś wypowiedzi moje i Wosia w jedna
Teraz nie wiadomo kto ma sie ustosunkowac
Ooo, tu trafiłeś w sedno. Coś jak rażenie/zdolność obalająca pocisku. Też jest wyliczana statystycznie....trzeba wyliczyc ilosc przypadkow na plus i minus i podawac wartosc procentowa skutecznosci
No ale zamiast filozofii przedstaw swoje zdanie na wykorzystanie kopniec w samoobronie hmmm walce oraz czego bys nauczal ludzi z kopnie np majac 20 dni aby cokolwiek skorzystali ...
To nie filozofia tylko prakseologia. Bardzo ułatwia rozmowę, bo ściśle definiuje pojęcia.
Jeśli chodzi o nauczanie samoobrony, to wyróżniam dwa rodzaje systemów samoobrony. Pierwszy - to samoobrona będąca podsystemem jakiegoś sportu/sztuki walki, np. judo w samoobronie, BJJ w samoobronie, kick boxing/boks w samoobronie, MMA w samoobronie. Bazuje na technikach i umiejętnościach wyniesionych z treningu podstawowego.
Drugi - to systemy samoistne. Nie mają bezpośredniego związku z jakąś inną formą treningu. Przeznaczone dla zwykłych ludzi jako przydatna umiejętność. Jak jazda samochodem albo gotowanie. Także dla osób, które uprawiają sporty walki mało przydatne dla samoobrony. W moim przypadku są to: aikido, BJJ, szermierka.
W systemach samoistnych ważny jest krótki czas nauczania, a więc z konieczności muszą się one opierać na prostych technikach możliwych do wykonania "under duress". Czyli wysokie kopnięcia się tu nie mieszczą, podobnie jak rzuty przez biodro. Nie dlatego, że są nieskuteczne tylko dlatego, że są złożonymi formami ruchowymi, wymagającymi specjalnego przygotowania fizycznego i długotrwałego treningu. A w nauczaniu ruchu obowiązuje zasada od prostego, do złożonego, od łatwego, do trudnego.
Dla mnie wzorem takiego podejścia jest Kelly McCann. Jak znasz faceta i wiesz, czego naucza, to znasz moje zdanie.