Po co, w jakim celu cwiczymy karate czy inne s.w.
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego cwiczac jakis styl tak mocno interesujemy sie innymi i probujemny udowodnic iz nas jest najlepszy. Dlaczego zamiast udoskonalac swoje rzemioslo spalamy sie w wasniach i bronimy jedynego najlepszego stylu czy systemu czesto uwazajac innych za idiotow.
Ja uwazam iz roznorodnosc jest potrzebna, a "kon jaki jest i tak wszyscy widza".
Moim zdaniem jezeli ktos reprezentuje bardzo wysoki poziom w swoim stylu nie powinien miec klopotu z lekkim przestawieniem sie na inny styl czy sposob walki, i udowodnic ze jego sposob treningu i przygotowania jest po prostu lepszy a wiec on tez jest lepszy.
Prawie wszystkie turnieje sa otwarte tak wiec niema problemu aby wziac udzial i pokazac swoja wyzszosc. Nie chce tu wymieniac zadnych styli ale nie pamietam aby ktokolwiek spoza kyokushin np. wygral turniej organizowany przez ktorakolwiek organizacje kyokushin. Napewno dotyczy to rowniez innych organizacji stylowych.
Tlumaczenie ze inne przepisy itd. jest troche naiwne, to jest tyroche tak jak bys zostal zaatakowany na ulicy i nie potrafil sie obronic bo niewiesz co soba reprezentuje napastnik.
Zanim sie zaczniesz bronic musisz wiedziec ile wazy, czy cos trenuje a jezeli tak to stojke czy parter czy po prostu to zwykly loboz.
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
Lukew
Napisano Ponad rok temu
Nie za bardzo sobie wyobrażam, żeby zawodnik knockdown miał się odnaleźć w formule shotokanu, albo karate tradycyjnego. Musiałby się wyrzec sposobu w jaki codziennie trenuje. Natomiast w interesie ćwiczących niekontaktowe karate jest (taka jest moja opinia) takie ćwiczenie, aby faktycznie można było sprostać wymogom walki w twardszej formule. Takie podejście ma sens, natomiast przestawianie się z knockdown na np. brak kontaktu to byłby moim zdaniem krok wstecz. Można, powiedzmy, próbować zaadaptować dla potrzeb karate kontaktowego i samoobrony jakieś elementy taktyki i strategii wypracowane przez inne style, ale z pominięciem zastosowania ich w ramach przepisów sportowych.Moim zdaniem jezeli ktos reprezentuje bardzo wysoki poziom w swoim stylu nie powinien miec klopotu ...
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego cwiczac jakis styl tak mocno interesujemy sie innymi i probujemny udowodnic iz nas jest najlepszy. Dlaczego zamiast udoskonalac swoje rzemioslo spalamy sie w wasniach i bronimy jedynego najlepszego stylu czy systemu czesto uwazajac innych za idiotow.
Na początku przygody z MA chyba każdy tak ma, później większość (niestety nie wszyscy) z tego wyrasta. Dawno zauważyłem że czym człowiek dłużej trenuje tym spokojniej do tego podchodzi. Co roku poznaję młodych fighterów którzy butni i z niezachwianą wiarą w swoje umiejętności po kilku, kilkunastu miesiącach rezygnują, znam też ludzi którzy żyją z MA od lat i podchodzą do tego zupełnie na luzie, pewnie dlatego że swoje umiejętności mają możliwość sprawdzić na ringu/macie, a tam nie ma ludzi niepokonanych, co uczy pokory i pozwala przezwyciężyć swoje ego.
Prawie wszystkie turnieje sa otwarte tak wiec niema problemu aby wziac udzial i pokazac swoja wyzszosc. Nie chce tu wymieniac zadnych styli ale nie pamietam aby ktokolwiek spoza kyokushin np. wygral turniej organizowany przez ktorakolwiek organizacje kyokushin. Napewno dotyczy to rowniez innych organizacji stylowych.
Tlumaczenie ze inne przepisy itd. jest troche naiwne, to jest tyroche tak jak bys zostal zaatakowany na ulicy i nie potrafil sie obronic bo niewiesz co soba reprezentuje napastnik.
Zanim sie zaczniesz bronic musisz wiedziec ile wazy, czy cos trenuje a jezeli tak to stojke czy parter czy po prostu to zwykly loboz.
"Wymówka" typu inne przepisy jest dość zasadna. Widziałem kilka zawodów gdzie ludzie o większych umiejętnościach technicznych przegrywali np. dlatego że nie mogli używać low kicków czy innych technik które dla nich były naturalne. Taki zawodnik skupia się na tym czego mu nie wolno zamiast walczyć, dlatego przegrywa. Każ komuś kto ćwiczy i sparuje w full kontakcie walczyć w formule semi, a będzie się bał zdać jakikolwiek cios.
Każ sprinterowi biec na zawodach przez płotki, przecież i jedno i drugie to lekka atletyka, jednak mimo że może być szybszy, silniejszy, czy sprawniejszy jeśli nigdy nie trenował biegu przez plotki raczej nie ma wielkich szans na wygraną.
Argument z ulicą jest również trochę nietrafiony, na ulicy albo nie dochodzi do walki, albo jak już do niej dojdzie używamy wszystkich możliwych technik, takich które w rywalizacji sportowej są niedopuszczalne. Na ulicy nie przejmuję się że uszkodzę agresora (nie ma też wtedy znaczenia ile waży, co umie itp) jednak nijak nie przekłada się to na rywalizacje sportową gdzie chcę wygrać, ale nie chcę zrobić krzywdy sparingpartnerowi/przeciwnikowi, ograniczają mnie przepisy.
Napisano Ponad rok temu
Nie za bardzo sobie wyobrażam, żeby zawodnik knockdown miał się odnaleźć w formule shotokanu, albo karate tradycyjnego. Musiałby się wyrzec sposobu w jaki codziennie trenuje. Natomiast w interesie ćwiczących niekontaktowe karate jest (taka jest moja opinia) takie ćwiczenie, aby faktycznie można było sprostać wymogom walki w twardszej formule. Takie podejście ma sens, natomiast przestawianie się z knockdown na np. brak kontaktu to byłby moim zdaniem krok wstecz. Można, powiedzmy, próbować zaadaptować dla potrzeb karate kontaktowego i samoobrony jakieś elementy taktyki i strategii wypracowane przez inne style, ale z pominięciem zastosowania ich w ramach przepisów sportowych.Moim zdaniem jezeli ktos reprezentuje bardzo wysoki poziom w swoim stylu nie powinien miec klopotu ...
Nie mowmy tu o niekontaktowym karate, dla mnie to nie jest karate tylko zabawa w karate, fitness, gimnastyka, aerobic itd.
Bezkontaktowy pojedynek przypomina mi troche zabawy w policjantow i zlodziei w ktore ochoczo bawilismy sie na podworku jako dzieci, tak wiec pif-paf zastrzelony a Jarek na to wcale mnie nie trafiles i dalej strzela, no i jak tu mu udowodnic ze gdybym mial prawdziwa bron to by dostal?
Podczas bezkontaktowego pojedynku dyskusja o skutecznosci techniki jest bezcelowa, niemozna okreslic kto jest bardziej wydolny czy odporny chociazby na stress, niema ryzyka niema stresu, jest zabawa.
Niemam tu zamiaru wszczynac polemikim na temat karate bezkontaktowego, powyzsze stwierdzxenie to moja opinia na temat.
Czyli wspolzawodnictwo i sprawdzenie sie jest mozliwe tylko pomiedzy tymi ktorzy trenuja karate, nie karete z przymiotnikiem typu: semi-kontakt, lekki-kontakt i no-contact czy co tam jeszcze.
Napisano Ponad rok temu
Nie chce tu wymieniac zadnych styli ale nie pamietam aby ktokolwiek spoza kyokushin np. wygral turniej organizowany przez ktorakolwiek organizacje kyokushin.
Chodzi ci tutaj o to, że żaden styl inny niż kyokushin nie wygrał zawodów kyokushinu czy, że żaden inny niż styl z korzeniami z kyokushinu?
Bo mi np. są nieobce sytuacje gdy w zawodach kyokushinu wysokiej rangi zwycięża ktoś z innego stylu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja dla przyjemności, kiedyś dla umiejętności samoobrony.
Sport też, tylko dla zabawy, zresztą na tak zwaną karierę za stary już jestem Nigdy mnie to nie interesowało.
A walka może być różna.
Każda forma sportowa to przybliżenie jej i tyle.
Semi kontakt porównać można do szermierki, knockdown do boksu i tyle.
Co kto woli, nie ma sensu się sprzeczać.
Napisano Ponad rok temu
-to też tylko przymiotnikknockdown
-mantra made in Drewniak rocznik 70/80?Nie mowmy tu o niekontaktowym karate, dla mnie to nie jest karate tylko zabawa w karate, fitness, gimnastyka, aerobic itd.
Napisano Ponad rok temu
Nie chce tu wymieniac zadnych styli ale nie pamietam aby ktokolwiek spoza kyokushin np. wygral turniej organizowany przez ktorakolwiek organizacje kyokushin.
Chodzi ci tutaj o to, że żaden styl inny niż kyokushin nie wygrał zawodów kyokushinu czy, że żaden inny niż styl z korzeniami z kyokushinu?
Bo mi np. są nieobce sytuacje gdy w zawodach kyokushinu wysokiej rangi zwycięża ktoś z innego stylu.
Zgadza sie, zdarza sie ze wygrywaja ludzie wywodzacy sie z kyokushin ale reprezentujacy inne style.
W wiekszosci przypadkow zwyciezca jest reprezentatnt stylu (organizacji) ktory organizuje zawody.
Napisano Ponad rok temu
Ja zaczynalem uczyc sie karate aby byc silniejszym, sprawniejszym i nauczyc sie po prostu bic, juz od wielu lat robie to z zupelnie innych pobudek/powodow.-to też tylko przymiotnikknockdown
-mantra made in Drewniak rocznik 70/80?Nie mowmy tu o niekontaktowym karate, dla mnie to nie jest karate tylko zabawa w karate, fitness, gimnastyka, aerobic itd.
Jersey, zyjemy teraz w dziwnych czasach nie mozna nazwac lysego lysym a grubego grubym bo to niepoprawne politycznie. Pewnego dnia spotkalem sie z politycznie poprawnym okresleniem "vertically challenged" w odniesieniu do nadzwyczaj niskiego osobnika.
Powiedz mi wiec jak nalezy okreslic niekontaktowe karate. Karate to przeciez kontakt walka samoobrona kontakt, kontakt i jeszcze raz kontakt.
Kiedys uczylem w Collage samoobrony, poniewaz byly to zajecia dodatkowe dla uczniow oczywiscie odbywaly sie na terenie szkoly, musialem sie bardzo nagimnastykowac aby czasem nieprawidlowo kogos nie dotknac. Przyznam iz mialem duzy klopot z demonstrowaniem technik samoobrony bez "podejrzanego" dotykania.
Nie wyobrazam sobie w jaki sposob moglbym nauczyc kogos walczyc, bronic sie bezkontaktowo.
Pracuje nad telekineza, ale bardzo slabo mi idzie.
Jezeli chodzi o mantre Drewniaka to: ooooooommmmmmmm.
Czasem dobrze jest spojrzec na siebie z dystanu.
Napisano Ponad rok temu
Nazwa karate niekontaktowe to mit (przynajmniej taką mam nadzieję).
Tylko zawody są w słabym kontakcie, a walka jest punktowana, co też nie znaczy, że nie ma kontaktu.
OK, mimo, że ja z semi kontaktowego, to byłem kiedyś w Pruszkowie pooglądać mistrzostwa świata tradycyjnych od Kwiatka, i tam w sumie to dłuugo walki szukałem.
Przykłady różnych bezkontaktowych karate:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
każde inne
Napisano Ponad rok temu
I grupa
Kyokushin (wszystkie organizacje) Shinkyokushin, Oyama Karate
- przepisy podobne lub takie same nie ma problemu
II grupa
Enshin i Ashihara
- przepisy jak wyzej + rzuty i trzymania (np. hiza geri kopane w trzymaniu przez 5 sekundy
lub wczesniejszego nokautu) punktowane podciecia.
III grupa
Shidokan
- przepisy jak wyzej + walka w parterze.
Bylem zawodnikiem Kyokushinu i Oyama Karate walczylem na duzych imprezach ostatniego ze styli (Mistrzostwa Polski, Puchar Polski, Puchar Holandii,Mistrzostwa Swiata Oyama Karate) ale po przejsciu do Enshin Karate przez dwa lata zamiatali mna tatami zawodnicy sredniej klasy ( bylem w szoku gdy dostawalem mawashi-geri w trzymaniu lub serie hiza-geri+podciecie lub dwa proste,hak i natychmiastowy rzut przez biodro) teraz po 4 latach treningu jest to juz "moje" Karate :wink: i szanujac ludzi z Kyokushin,Shinkyokushin czy Oyama doceniajac ich ciezka prace majac dla nich respekt uwazam ze zostali troszke z tylu o pare malych kroczkow. Gdybym nie poznal sensei Garego, moze cwiczylbym w Twoim dojo wszak Birmingham jest blizej niz Loughborough :wink:
Co do powodow rozpoczecia treningow to tak samo jak u Ciebie.
Napisano Ponad rok temu
- nie ma takiego rodzaju karate (tylko Zendo-ryu i Tsunami są bezkontaktowe w orginale). W shotokanie (jak i wado-ryu ) egzaminy od 1kyu są z ju-kumite.Powiedz mi wiec jak nalezy okreslic niekontaktowe karate
Semi-kontakt jest formułą sportową gdzie mogą startować wszyscy. Są zawody gdzie spotykają się zawodnicy z kick-boxingu, taekwondo , karate... i wszyscy mają jednakowe szanse.
-więc dyskwalifikujesz samego siebie i uprawianą formułę walki w twoim stylu. Pozostaje tylko Sei-budokai (Jan111) i tradycyjne goju-ryu. Tylko oni startują w formułach najbardziej zbliżonych do pełnego kontaktu.Czyli wspolzawodnictwo i sprawdzenie sie jest mozliwe tylko pomiedzy tymi ktorzy trenuja karate, nie karete z przymiotnikiem typu: semi-kontakt, lekki-kontakt i no-contact czy co tam jeszcze.
- ja trenuje karate nie w celu podniesienia wydolności a bezsensem jest ćwiczenie odporności. Chcę dynamiki (siły dynamicznej, nie statycznej) i poruszania się w walce, czego niestety nie znajduje w formule knockdown. Film kiedyś wklejony przez Wyborową pokazywał DaCoste walczącego w sposób dynamiczny i z umiejętnościami bardzo nietypowymi poruszania się w trakcie walki. Na zawodach klasy mistrzostw ... zawiodło go to na podium i widać było kosmiczną różnicę z "typowymi" zawodnikami (silnymi i odważnymi).Podczas bezkontaktowego pojedynku dyskusja o skutecznosci techniki jest bezcelowa, niemozna okreslic kto jest bardziej wydolny czy odporny chociazby na stress,
W obu formułach (semi i knock) startują zawodnicy z shito-ryu i goju-kai, goju-ryu (z powodzeniem). Czy odwracając teraz twoje twierdzenie można zapytać, czy kyokushin jest ograniczonym stylem, który nie pozwala zawodnikom walczyć w różnorodnych (czytaj. indywidualny) sposób, bo sobie nie radzą w innych rodzajach zawodów? Tego typu pytania to pewien rodzaj szowinizmu z którego większość trenujących już dawno wyrosła i nieodmiennie nasuwa skojarzenia z wywodami A.Drewniaka o jedynym słusznym i najwspanialszym stylu.
I jeszcze ostatnia refleksja, Czy żeby uczniowi pokazać technikę trzeba mu "przywalić", przed takimi "głupotami" na szczęście chroni już prawo i bonanza z lat 80-tych już się zakończyła. Tłumacznie "bo mnie tak uczono..." potwierdza tylko zacofanie tej tezy.
Napisano Ponad rok temu
Potem przestałem myśleć o samoobronie, bo jak mnie ktoś nawet zaczepi to zaraz odstępuje widząc, że nie zależy mi by uniknąć walki. Trenowałem dalej bo się wciągnąłem w rywalizację, niestety przyszła kontuzja i tak jakby położono na mnie lachę, sportowcem jednak nie będę.
Teraz trenuję, bo mogę i chcę być dobrym karateką.
To rozumiem, to szanuję i to pochwalam. To jest moje motto. Ja bardzo podziwiam ludzi z kyokushin ale styl mi nie odpowiada bo jest zbyt wymagający - sorry ale ja nijak nie wyglądam jak Oyama, czy goście którzy odnoszą tam sukcesy, gdybym miał iść z nimi na wymianę, to by ze mnie została miazga po kilku strzałach.Natomiast w interesie ćwiczących niekontaktowe karate jest (taka jest moja opinia) takie ćwiczenie, aby faktycznie można było sprostać wymogom walki w twardszej formule.
Nie podoba mi się też to, że przy całym swoim rzekomym full kontakcie nie atakują rękoma na głowę, co jest najczęstszym i najbardziej niebezpiecznym atakiem poza matrixem. Nawet jeśli mogą atakować zgodnie z regułami, to zazwyczaj są w tym strasznie ciency i można ich totalnie wypunktować (to nawiązując do ograniczeń formuły sportowej).
Ja bardzo lubię sparingi z kyokushinowcami, bo dynamiką ataku i właściwościami psychofizycznymi przypominają tych przeciwników, których można spotkać na ulicy. Mam znajomych, a nawet przyjaciół, kładę pogardę na wymyślony przez idiotów rzekomy konflikt między stylami. Tam jest dużo świetnych gości, których warto słuchać bo można się wiele nauczyć.
A tego nie rozumiem, nie pochwalam i położyłbym pogardę ale wierzę, że intencje miałeś szlachetne więc się ustosunkuję: każda forma treningu ma jakieś zastosowanie. Do mnie do sekcji też przychodzili ludzie, którzy mieli się za twardzieli, szli na konfrontację, nurkowali twarzą do przodu i bili z całej siły, aż kości chrupały. Kończyło się wypuszczeniem farby z nosa albo trzepnięciem parę razy o ziemię, bo człowiek to nie czołg, nie można tak przeć wciąż do przodu. Potem szybko się uczyli i było OK.Nie mowmy tu o niekontaktowym karate, dla mnie to nie jest karate tylko zabawa w karate
Co do między-stylowej rywalizacji sportowej w karate:
- Kiedyś byłem na otwartym turnieju, gdzie sędziowali goście z WKF, a przychodzili ludzie z taekwondo i kyokushinu... Taekwondo coś tam zawojowało tak ale w przypadku tych drugich padło hasło przy stole sędziowskim "nie będzie kyokushin pluł nam w twarz!" i koniec pieśni. Niby dowcipne to miało być ale trochę jednak stronnicze.
- Widziałem też kumpli z innej federacji, też na zawodach WKF. Jak walczyli to sędziowie mieli oczy jak spodki, goście potrafili się zamurować w rogu maty, stać i czekać na kontrę. Nic to nie dało bo albo przegrywali po jednym trafieniu, które wpadło albo wylatywali z maty za karę - nie zawsze zasłużenie.
Napisano Ponad rok temu
...Dlaczego zamiast udoskonalac swoje rzemioslo spalamy sie w wasniach i bronimy jedynego najlepszego stylu czy systemu czesto uwazajac innych za idiotow.
...
...Czyli wspolzawodnictwo i sprawdzenie sie jest mozliwe tylko pomiedzy tymi ktorzy trenuja karate, nie karete z przymiotnikiem typu: semi-kontakt, lekki-kontakt i no-contact czy co tam jeszcze.
:?
Napisano Ponad rok temu
ale to chyba podpucha, mam taką nadzieję przynajmniej, eksperyment
Napisano Ponad rok temu
W ten sposób można też określić kyokushin jako niekontaktowe karate, bo kontakt na głowę jest zabroniony.
Znowu szykuję się nagonka na style o lżejszych formach kontaktu. Prowadzi to właśnie to kretyńskich waśni. Bo ten ten udaje że walczy, a tamten robi bezsensowną rzeź.
Nie lubisz semi-contact nie trenujesz. Twój wybór ale licz się z tym , że jedni lubią balet a inni break dance.
Forum jest dla wszystkich trenujących karate. Nie wiem dlaczego zaczyna panować opinia że light kontaktowcy nie mogą się wypowiadać, bo to nie karate. Bo tak zaczynam odbierać wypowiedzi niektórych forumowiczów.
Proszę uważać bo zaczną lecieć ostrzeżenia.
Napisano Ponad rok temu
Sake najlepsi z IKO Matsushima w turnieju organizowanym przez Takashi Azumę World Hokutoki Kudo Championship niemieli by żadnych szans .....Mozna by jeszcze dodac dlaczego akurat ten styl a nie tamten.
Dlaczego cwiczac jakis styl tak mocno interesujemy sie innymi i probujemny udowodnic iz nas jest najlepszy. Dlaczego zamiast udoskonalac swoje rzemioslo spalamy sie w wasniach i bronimy jedynego najlepszego stylu czy systemu czesto uwazajac innych za idiotow.
Ja uwazam iz roznorodnosc jest potrzebna, a "kon jaki jest i tak wszyscy widza".
Moim zdaniem jezeli ktos reprezentuje bardzo wysoki poziom w swoim stylu nie powinien miec klopotu z lekkim przestawieniem sie na inny styl czy sposob walki, i udowodnic ze jego sposob treningu i przygotowania jest po prostu lepszy a wiec on tez jest lepszy.
Prawie wszystkie turnieje sa otwarte tak wiec niema problemu aby wziac udzial i pokazac swoja wyzszosc. Nie chce tu wymieniac zadnych styli ale nie pamietam aby ktokolwiek spoza kyokushin np. wygral turniej organizowany przez ktorakolwiek organizacje kyokushin. Napewno dotyczy to rowniez innych organizacji stylowych.
Tlumaczenie ze inne przepisy itd. jest troche naiwne, to jest tyroche tak jak bys zostal zaatakowany na ulicy i nie potrafil sie obronic bo niewiesz co soba reprezentuje napastnik.
Zanim sie zaczniesz bronic musisz wiedziec ile wazy, czy cos trenuje a jezeli tak to stojke czy parter czy po prostu to zwykly loboz.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Oyama cwiczyl Dayto Ryu?
- Ponad rok temu
-
Vratislavia cup 2011
- Ponad rok temu
-
japoński syndrom
- Ponad rok temu
-
Karate - manipulacja faktami
- Ponad rok temu
-
Szkolenie z Sensei Hiroshi Shirai /9 Dan/ - Wałcz 14.05.2011
- Ponad rok temu
-
mawashi geri - ciekawe kombinacje
- Ponad rok temu
-
Dojo Stara Wieś
- Ponad rok temu
-
a jednak mozna
- Ponad rok temu
-
Moja osobista opinia odnośnie genezy współczesnego karate
- Ponad rok temu
-
Pytania natury etyczno moralnej
- Ponad rok temu