Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika budo_reolog

Odnotowano 40 pozycji dodanych przez budo_reolog (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: Rok temu )


Według typu zawartości

Filtruj


Sortuj według                Sortuj  

#665447 Dystanse?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Jak już napisałem: ja to traktuję bardziej jako zabawę.

Tak: jestem taki szybki, że jestem w stanie zbić rękę - przynajmniej mojemu bratu (nawet często). Mam też na tyle dobrą kondycję że jestem w stanie zbić ją nie przerywając kombosa (prawdę mówiąc nie wiem co ma to wspólnego z kondycją - u mnie jest raczej problem z koordynacją). Zakładać się nie widzę sensu - jeśli twierdzisz że przejdziesz przez moją zasłonę jednym prostym pchnięciem i że nie dam rady go zbić - to pewnie masz rację. Mojemu bratu też się to CZASEM udaje, a on (je zresztą też) niemal na pewno nie ćwiczy tyle co Ty. Na aikido chcę się zapisać w najbliższym czasie.

Byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał sprawdzić mój sposób z którymś ze swoich sparing-partnerów. Jako osoba bardziej doświadczona i zaprawiona w bojach zapewne w większym stopniu będziesz w stanie ocenić jego mocne i słabe strony.



#665442 destrukcyjna siła noża

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Ludzie się boją noży bardziej niż broni palnej z wielu powodów.
1. Każdy może go mieć, a przy tym łatwiej go ukryć. Noża możesz nawet nie zobaczyć, a już nie żyjesz.
2. Pistoletem łatwiej zabić. Nożem cholernie łatwo sprawić dużo ból, a nie zawsze się przy tym zabije.
3. Wiele typków na ulicy pogrozi Ci nożem, a prawie żaden pistoletem.
4. Noż wymaga większej desperacji, większego zdecydownia. Każdy może wyjąć pistolet, przycelować i nacisnąć spust. Nawet często się taki strzelec krwią nie pochlapie. Noża trzeba użyć z bliska, brutalnie, trzeba zachlapać się krwią, czuć jak nóż wchodzi w ciało przeciwnika.
5. Nóż jest po prostu bardziej "cool". Jak by powiedział Obi-Wan: "nóż to elegancka broń; na lepsze czasy"... :) :)



#665427 jak zmieniac uchwyt z prostego na odwrotny ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

to teraz pytanko jak zmienic uchwyt z odwrotnego na prosty? czytac od tylu Twoj opis?


Nie zupełnie - chociaż bardzo podobnie. :)

W odrowtnym jest tak że palce na rękojeści od strony ostrza, a kciuk na jej wewnętrznej (oznaczenia "wewnętrzna"/"zewnętrzna" jak poprzednio) stronie:
.......5432
/////|---1
Teraz palce mały i serdeczny wkładasz pod nóż, tzn. pod zewnętrzną stronę rękojeśi (palce serdeczny i mały - z tyłu):
.........32
/////|---1
Teraz kciukiem naciskasz na grzbiet rękojeści, tak że nóż opierający się na palcu serdecznym wędruje końcem rękojeści po wnętrzu Twojej dłoni w dół. Palec środkowy stabilizuje nóż od góry (palce serdeczny i mały - z tyłu, palec wskazujący nie dotyka rękojeści):
.........3
/////|-111
Kiedy czubek rękojeśi jest mniej więcej w połowie drogi po wnętrzu Twojej dłoni (czyli odchylony o 90 stopni), to za pomocą skrętu kciuka i lekkiego doprostowania palca serdecznego obracasz go o 180 stopni wokół jego osi (palce środkowy i wskazujący - z tyłu):
.........111
\\\\\|--45
Kończysz chwyt prostując ostrzę (czubek rękojeści kończy wędrówkę po wnętrzu Twojej dłoni) za pomocą utrzymujących rękojeść palców serdecznego i małego, po czym obejmujesz rękojeść pozostałymi palcami. I już masz chwyt prosty:
.......1111
\\\\\|----
.......2345



#665416 Dystanse?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

[quote name="budo_narcyz"]roslon: twoja metoda walki - ok nie będę sie kłócił, ale to że nie ma miejsca na użycie noża w parterze, zwarciu, to czysty absurd!. przecież własnie w takiej sytuacji nóż jest najniebezpieczniejszy. hmm... a może ci chodzi o to że nie ma miejsca na... zamach?[/quote]

1. "Reolog" poproszę. papieros
2. Chodzi mi o to że w klinczu zwykle obie ręce mam "związane". Na zamach miejsca oczywiście nie ma, no a ręce i tak zwykle na tym etapie mamy już pocięte. Jeśli np. przeciwnik ma skórzaną kutrkę, to co - mam liczyć na to że będzie leżał i czekał aż mu ją potnę? :roll: Ale tutaj upierać się nie będę, bo akurat zwarć prawie w ogóle nie ćwiczę.

[quote name="budo_kooniu"]reolog powiedz mi ( w procentach ) z ilu spotkań z bratem wychodzisz "zywy"???[/quote]

Nie liczę, ale z całą pewnością z więcej niż z połowy. Tyle że oczywiście nie do końca jestem w stanie określić co to znaczy "żywy" i na jak długo. Np. często kończymy jak przejadę bratu "nożem" po szyi, ale do tego czasu ręce możemy mieć obaj "pocięte" że hej. :cry:

[quote name="budo_kooniu"]sparowałeś kiedys z innym gosciem???? bo po pewnym czasie owszem mozna wygrywac pojedynki (powiedzmy połowę ) z jednym partnerem (...) dlatego warto nawet w formie zabawy wykorzystywac wszystkich znajomków[/quote]

Nie, raczej nie. Tzn. czasem z ojcem, ale to raczej nie jest już partner dla mnie (choć swoją szosą kiedyś był w szermierczej kadrze narodowej - tyle że to było DEKADY temu). A jeśli chodzi o znajomych, to problem - bo ja "szanowany jajogłowy" jestem, a przy tym mam raczej introwertyczny charatker. :oops: Raz próbowałem z kolegą ze studiów, ale nie bardzo rozumiał o co mi chodzi i praktycznie stał bez ruchu przez cały czas. :?

[quote name="budo_kooniu"]aaa i jeszcze jedno -ile sekund trwa wasze jedno starcie(takie do smierci) ????[/quote]

Ech, nie żebym sprawdzał "z zegarkiem w ręku", ale najdłuższe to chyba było z dwie minuty - a i tak niemal całe w długim dystansie. Po przejściu do średniego to już dosłownie sekundy, kwestia maksymalnie z pięciu kombosów. A średnio w ogóle? No, myślę że jak napiszę że DO pół minuty to nie będzie to zbytnio odbiegało od rzeczywistości. 8)

[quote name="budo_WAR/Wojtek"]:Reolog, pieknie to wywiodles, tylko prosze, wytlumacz mi jedna rzecz: jesli jestes w "srednim" dystansie, po co bawisz sie w te wszystkie ciecia, zamiast po prostu wbic noz w przeciwnika ? To chyba krotsza droga ?[/quote]

Nooo... Wiesz, może to rzeczywiście wynika z moich braków, ale "jedno proste" to niemal zawsze da się odbić, uchylić, czasem nawet przechwycić (i to bez jakichś wyszukanych MA). A przy okazji otwierasz się w ten sposób na atak przeciwnika, który swoim kombosem ciachnie Cię w międzyczasie z trzy-cztery razy. To daje w najlepszym razie remis, a w najgorszym... :nie:

[quote name="budo_Combat"]Reolog - krótka prośba - skracaj wypowiedzi do minimum - bo tego się czytać nie da[/quote]

Nie jesteś pierwszą osobą, która mi zwraca na to uwagę. :-) Mogę tylko obiecać że będę się starał jeszcze bardziej. :wink:

[quote name="budo_dohap"]no niesamowite, szczególnie o tym klinczu, w którym "nóz wypada z ręki (na ogół)"...[/quote]

Nie uważam się za profesjonalistę. Pisałem już o tym.

[quote name="budo_dohap"]niesamowite też, że Twoje ręce cały czas są w ruchu, i nikt nie wie, gdzie uderzysz...[/quote]

Nie zrozumiałeś: nawet JA nie wiem. To taka chaotyczna "zasłona", opierająca się na prostej zasadzie że jak ktoś próbuje włożyć palec w wentylator to wyjmie ten palec przynajmniej nieźle poobijany. :twisted:

[quote name="budo_dohap"]Tak myslałem, że Twoje pomysły co do śmiertelności cięć wynikają z ilości czerwonych szram na ciele brata...[/quote]

Nie tyle "czerwonych", co raczej "mokrych". :lol: I z czego innego mogłyby Twoim zdaniem wynikać? Przecież nie wyjdę na ulicę i nie będę ciął/pchał ludzi tylko dlatego, że chcę sprawdzić jak bardzo to jest śmiertelne! :|

[quote name="budo_dohap"]Ale cały czas nie odpowiedziałes, czy te skomplikowane kroki sa trudniejsze niż połączenie salsy, mambo i jazz-dance. Przyznam, ze bardzo mnie to interesuje.[/quote]

Nie wiem. Nigdy nie tańczyłem salsy, mambo, ani jazz-dance. W każdym bądź razie dla mnie są skomplikowane - czasem sam się gubię.

[quote name="budo_dohap"]Poza tym masz cholernie skomplikowany system walki, do tej pory myslałem, że najbardziej przegiął w tą stronę Manong Dan I., ale chyba się myliłem.[/quote]

Wiesz, to w sumie "zabawa" i w dużej mierze tak to właśnie odbieram. Jak już kilka osób na wątku zauważyło - jest niezbyt prawdopodobne aby doszło do walki nóż vs. nóż. W każdym bądź razie jest to najskuteczniejsza "forma" jaką udało mi się z bratem wypraktykować. Nic więcej i nic mniej. Zresztą sam kiedyś spróbuj. Fajna zabawa! :balisong:



#664453 Dystanse?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

OK, na początek: w nożu uważam się za pasjonata-amatora, a nie za specjalistę, i zdaję sobię w pełni sprawę z tego że nie jestem alfą i omegą. Jak ktoś trenuje i ma inne doświadczenia, to jest zapewne bardziej kompetentny. Ja się po prostu cieszę że mój brat nie ma jeszcze dosyć sparingów ze mną (oczywiście nie z prawdziwymi nożami), oraz że z zasady dobrze transponuję teorię na praktykę (a może odwrotnie?). :D

Kombosy w srednim dystansie i zbijanie uzbrojonej reki przeciwnika? Czy Ty kiedykolwiek sparowales???


Sparowałem. Być może w nieco inny sposób rozumiemy określenie "kombosy". Dla mnie kombos to kombinacja ruchów, układ ciosów, zwodów i wycofań. O co mi chodzi? No, z moich doświadczeń wynika po prostu że dystans średni to dystans w którym nie można zatrzymać się ani na chwilę, w którym ruch musi wyprzedzać myśl. Powiedzmy w ten sposób: mam względnie obćwiczone kilkanaście krótkich (ech...) "kata", które podczas sparingu łączę (zwykle losowo) w jedną całość. Np. cięciu ukośne z prawej z dołu do góry do lewej, cięcie wysokie w prawo, ukośny powrót w lewo w dół i niskie cięcie w prawo - to taki jeden "zestaw".

W ten sposób jestem w ciągłym ruchu, a moja uzbrojona ręka ani przez chwilę nie znajduje się w tym samym miejscu. Przeciwnik nie jest w stanie przewidzieć gdzie zaraz uderzę, bo tak na dobrą sprawę sam tego nie wiem - zdaję się na instynkt, kombosy/kata wybieram pod wpływem impulsu, bardzo rzadko rozmyślnie. Oczywiście nie znaczy to że ciągle wystawiam uzbrojoną rękę do przodu jak jakiś głupek - to czy robię wypad, czy idę w bok, czy drugą rękę (również staram się żeby była w ciągłym ruchu, ale to bardziej zasłona dymna) cofam, czy próbuję zablokować (jak przeciwnik wykonuje długie cięcie, albo jeśli w jakiś sposób wyczuje się gdzie chce uderzyć, to blokowanie lub zbicie JEST możliwe) - to już robię rozmyślnie, analizując i próbując "wychwycić moment". Nie będę jednak ukrywał że średni dystans trwa zwykle bardzo krótko, a przy tym - jak już pisałem - pocięcia rąk uniknąć się na dłuższą metę nie da. :(

1. bardzo ciekawe spojrzenie... szczególnie a propos strasznie skomplikowanej pracy nóg i rąk. Mógłbyś to troszkę przybliżyć? Trudniejsze niż skrzyżowanie mambo z salsą i jazz-dance?


Ech... Średni dystans jest już za bliski, aby "tak po prostu" sobie krążyć. W tym dystansie praktycznie nie da się nie ocierać o nóż przeciwnika, nie da się także (w każdym bądź razie nie w prosty sposóB) na czas odsunąć na bezpieczną odległość, itp. Dla mnie dystans średni to personifikacja chaosu, dzikiego sztormu, tornada. To ciągły, nieuporządkowany ruch, którego (jak już pisałem) sam nie jestem w stanie przewidzieć, mający tą zaletę że jeśli przeciwnik będzie chciał się przebić, to straci ręke (a przy okazji oberwie z kontry). To "burza" z "piorunami" - niespodziewany atak spada na przeciwnika w momencie którego nikt nie jest w stanie przewidzieć, prawie zawsze trafia, a nawet jeśli nie, to po "uderzeniu pioruna" znowu mamy do czynienia z "wichurą" - i tak do skutku. Być może o czymś nie wiem, być może na dystansie średnim powinno się walczyć inaczej, ale z doświadczenia wiem że jeśli w tym dystansie zwolni się chociaż na chwilę, chociażby na chwileczkę, to jest to po prostu koniec walki, a noża przeciwnika można już szukać we własnych bebechach. :nie:

2. Co do mitów na temat "niemożliwości" przyjęcia cięcia na ciało: żebyś się kiedyś nie zdziwił... znam kilku ludzi, którzy dostali pchnięcia(!!!) w ciało, i przez wystarczająco długi czas (do skatowania frajera) nie uswiadamiali tego sobie.


Zapewne nigdy się nie zdziwię, bo nigdy nie zamierzam zweryfikować metody w praktyce. :)

Chodziło mi raczej o to, że jeśli już trafiam, to trafiam większą częścią kombosa, a więc to nie jest pojedyńcze cięcie/pchnięcie, tylko cały zestaw bonusowych "blizn" w prezencie. Oczywiście nigdy nie dokonałem walidacji, tzn. nie sprawdziłem jak bardzo są one zabójcze, ale wydaje mi się że jeśli np. mój brat ma "krechy" na czole, policzku i obojczyku (plus połowa klaty), to byłby to raczej szybki koniec walki, gdyby ta toczyła się na poważnie i za pomocą prawdziwych noży. :twisted:

3. Co masz na mysli mówiąc, że w klinczu noże przestają mieć znaczenie???


Ponownie: zapewne problem wziął się z innego stosowania terminologii w moim i Twoim przypadku. Chodzi mi o to, że z zasięgu średniego można wejść w krótki "rzucając" się na przeciwnika i (zwykle) obalając go na ziemię lub wpychając na ścianę. Jest to zwarcie, full contact, w którym po prostu nie ma MIEJSCA na użycie noży (zresztą ten zwykle przy klinczu szybko wypada z łapki). Oczywiście jeśli przejście do klinczu się nie powiedzie (bo np. nie uda się zbić ręki przeciwnika) to nadziewamy się na ostrze, a jeśli klincz nie będzie wystarczająco agresywny, zdecydowany i jeśli nie będziemy w stanie bezbłędnie przejść do "zapasów", to dostaniemy najprawdopodobniej nożem po plecach. Tak więc klincz to raczej ostateczność i jedno z gorszych (bardzo desperackich) rozwiązań. :cry:



#664350 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

No, o ile wiem to z tymi toporami to naprawdę jest straszny problem. Bardysz to już oczywiście dwuręczna, standardowy "toporek" jeszcze nie koniecznie (chociaż w sumie "drzewiec" ma :wink: ), ale było trochę pośrednich rodzajów toporów (ech... "półtoraręcznych"), tzn. ze stosunkowo krótką rękojeścią (istotnie krótszą niż np. w rzeczonym bardyszu) i odpowiednio cięższym ostrzu. Podobnie rzecz się ma np. z toporami obosiecznymi (zwł. Skandynawia) - były zwykle zbyt ciężkie i nieporęczne by walczyć nimi tylko jedną ręką, ale za krótkie by "przebić" zasięgiem zwykły miecz. Z takim czymś to już co najwyżej puklerz. :roll:

No i weź jeszcze pod uwagę, że tak naprawdę to zbroje płytowe pojawiły się stosunkowo późno, oraz że nie wszystkich rycerzy było stać na pełen osprzęt. O zwykłych "żołnierzach" nawet nie wspominając. :(

Szermierkę zgłebiam tylko teoretycznie: jestem za słaby fizycznie, za biedny i mam za mało czasu na regularne treningi. Co najwyżej sobie jakimś kijkiem pomacham (z bratem), czy cuś. Trochę lepiej znam się na szermierce na noże, ale to też bez fajerwerków i na raczej amatorskim poziomie.



#664335 Dystanse?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Hm... Na własny użytek definiuję 3 dystansy: długi, średni i krótki. Długi to taki że ciachać się można co najwyżej po rękach, a i to dopiero jak ktoś zrobi krótki wypad. Średni to taki że przy wypadzie można dosięgnąć ciała przeciwnika, jeśli ten się nie cofnie (oczywiście może też zbić). No i w końcu dystans krótki: to już w sumie klincz, ciało w ciało.

Długi dystans jest zwykle na samym początku sparringu, przeciwnicy krążą dookoła siebie i co jakiś czas wykonują bardzo krótkie wypady z atakiem na przednią rękę oponenta (ew. tzw. szukanie luki). Jeśli dystans długi trwa zbyt długo, a trafień brak, to ktoś skraca dystans do średniego, tzn. robi wypad i nie wraca. Jeśli trafił na lukę to próbuje od razu ataku na ciało (już kombosem), jeśli nie to robi się BARDZO niebezpiecznie. W dystansie średnim ciężko już krążyć dookoła siebie, w ogóle praca nóg (rąk zresztą też) robi się straszliwie skomplikowana. W tym dystansie trzeba być cały czas w ruchu, zbijać uzbrojoną rękę przeciwnika i nieustannie z olbrzymią prędkością "manewrować" własną. Wzajemne pocięcie sobie rąk jest na dobrą sprawę nie do uniknięcia, jeśli walki nie skończy się bardzo szybko. Skończyć ją można oczywiście nie zablokowanym/nie zbitym wypadem/atakiem ręki z nożem. :twisted:

Ponieważ na tym dystansie to już nie pojedyńcze cięcia/pchnięcia, a nawet nie "pojedyńcze" serie, tylko nieustanne przechodzące w siebie kombosy (nóż jest w ciągłym ruchu, więc jeśli uda się np. cięcie, to samo "wycofanie" noża to przynajmniej dwa kolejne cięcia), to jest praktycznie niemożliwe aby przeciwnik wytrzymał trafienie na ciało (no, chyba że jakiś "pancerz" ma - ale wtedy oczywiście celujemy gdzie indziej, albo robimy kombosy z pchnięć).

Przejście do dystansu krótkiego może mieć miejsce wyłącznie w dwóch sytuacjach:
1. Przeciwnik wykonał atak, którego nie możemy zbić, więc musimy skrócić dystans "w zastępstwie" zbicia (tzn. schodzimy z linii ataku do przodu). Możemy wtedy próbować związać przeciwnika w klinczu (noże przestają mieć znaczenie), albo wykonywać ataki, licząc na to że zabijemy przeciwnika zanim zdąży odwrócić chwyt i rozwalić nam plecy. Oczywiście albo my, albo przeciwnik możemy spróbować wrócić do średniego, ale to raczej nie wyjdzie - na to jest już za późno. :nie:
2. Wykonujemy atak z obrotu, zwł. nożem w chwycie odwrotnym. Czyli jedną ręką zbijamy uzbrojoną rękę przeciwnika na zewnątrz, a potem "wkręcamy" się na nodze w dystans krótki (tak że nasze plecy opierają się o brzuch przeciwnika) własnym nożem wykonując z rozpędu odpowiednie cięcie/pchnięcie. W ten sposób możemy próbować wykonać atak tylko częściowo kontrolując uzbrojoną rękę przeciwnika. Ryzyko: zbicie będzie za słabe i nadziejemy się na nóż, albo przeciwnik przechwyci/przewróci nas zanim zdążymy się w pełni "zakręcić". Oczywiście nawet jeśli nas przechwyci/przewróci to potniemy mu rękę - ale jeśli nie dokończymy "wkręcenia się" to albo leżymy na ziemi i jesteśmy wystawieni na atak, albo jesteśmy unieruchomieni i wystawieni na atak. :)



#664308 jak zmieniac uchwyt z prostego na odwrotny ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Zdecydowanie doradzam przekładać! Wbrew pozorom metoda dużo szybsza, a przy tym (oczywiście) bardziej dyskretna, no i dużo, ale to naprawdę dużo pewniejsza. Trzeba chwilę poćwiczyć, ale zmiana chwytu noża jest prymitywnie prosta - pseudo-iluzjonistyczne sztuczki z "chowaniem" karty są ZNACZNIE trudniejsze (zwłaszcza jak ktoś ma - jak ja - wąskie dłonie)!

Przerzucanie noża tak naprawdę służy wyłącznie bajerowaniu, ew. bardzo wyszukanej próbie zmylenia przeciwnika - ale primo: zakładając że podczas walki OBIE Twoje ręce są w CIĄGŁYM ruchu, jesteś w stanie schować nóż za przedramię (albo sprawić że nóż się w Twojej dłoni "pojawi") tak że przeciwnik i tak nie załapie o co biega, a secundo: wypuszczanie broni z ręki podczas walki to coś co stosować powinni wyłącznie geniusze - albo szaleńcy. :roll:

Opisać zmianę chwytu? :shocked!:

No dobra, spróbuję - chociaż w powodzenie nie wierzę. Chwytów prostych jest kilka, ale zakładam że jest tak: kciuk na górze, a pozostałe palce na dole. Rozrysujmy to tak:
.......1111
\\\\\|----
.......2345
Teraz prostujesz palec wskazujący i środkowy, a kciuk przeduwasz na wewnętrzny bok rękojeści. Czyli tak (kciuk "z tyłu"):
\\\\\|----
.........45
Teraz kciukiem "odwracasz" nóż wokół jego osi o 180 stopni, równocześnie "odchylając" go od dłoni o 90 stopni - nóż "leży" na palcu serdecznym (który leży na palcu małym) stroną zewnętrzną, zaś kciuk leży na całej długości rękojeści strony wewnętrznej:
/////|1111
..........4
Teraz przesuwasz (naciskając czubkiem kciuka) koniec rękojeści po wnętrzu dłoni do góry, równocześnie ponownie obejmując rękojeść - wpierw palcami środkowym i wskazującym (palce serdeczny i mały - z tyłu):
..........32
/////|1111
Na końcu wyjmujesz palce sredeczny i mały zza noża i nimi również obejmujesz rękojeść. Ponieważ odwróciłeś już ostrze, to zamiast chwytu prostego masz chwyt odwrotny, czyli:
.......5432
/////|---1

Trudno mi to dokładniej opisać, ale jak czegoś nie rozumiesz to daj znać: spróbuję rozrysować w paincie i wstawić rysunki.

LEGENDA:
\\\\\ - nóż skierowany ostrzem do dołu w lewo
|---- - rękojeść skierowana końcem w prawo
12345 - palce, kolejno kciuk, wskazujący, środkowy, serdeczny, mały
......... - na to nie zwracaj uwagi, po prostu musiałem powstawiać coś bo spacje skrypt ignoruje po pierwszej



#664295 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

to w sredniowieczu urzywali mieczy bez tarcz ? :lol:
o ile pamietam rozmawialismy o topornikach urzywajacych toory (nie miecze) :) ))))


To w średniowieczu wszystkie topory były jednoręczne? :lol:
O ile pamiętam, napisałem o broni dwuręcznej niedrzewcowej, a nie o mieczach. Moim zdaniem topory się pod to kwalifikują. :)
Jasne: w przypadku topora to zawsze dylemat czy traktować jako drzewcową, czy nie, ale chodziło mi o zaznaczenie że nie piszę o pikach, halabardach, itp. A jeśli chodzi o miecze, to od diabła było w średniowieczu takich, którymi z tarczą walczyć się nie dało. :nie:

Reolog co to walk to zobacz sam po co bede Ci opisywal jak i tak niezrozumiesz puki niezobaczysz.


Kiedy ja *widziałem* przynajmniej kilkanaście walk w wykonaniu członków bractw rycerskich - na różnych pokazach, turniejach, itp. I zawsze odnosiłem wrażenie że to bardziej spektakl niż walka. :roll:

Zobaczysz tez czemu "rycerze" niegina podczas walki nawet na stal.


Bo nie chcą się pozabijać i wstrzymują/markują te ciosy, które mogłyby być zbyt niebezpieczne dla przeciwnika? :?:

Wiesz, ja rozumiem że bitwy w średniowieczu to nie zawsze były rzezie, że często wystarczyło gościa przewrócić i "wziąć za wykup", że często rycerze mdleli z wysiłku zanim ktoś zdążył im zrobić krzywdę, itp. - ale NIE PRZESADZAJMY! O ile mnie pamięć nie myli to była tylko jedna "duża" bitwa w której zginęła tylko jedna osoba. :(

Co do szermierki to polecam Talhoffera czy Liberriego tam zobaczysz na czym polega szermierka.


Kiedyś przeglądałem. I o ile pamiętam (i nie mylę z czymś innym): o zwodach, zastawach, itp. trochę tam jednak było... :roll:
W każdym razie z całą pewnością *nie tylko* proste uderzenia, cięcia i sztychy. :roll:



#663446 Dresiarze...

Napisano przez w Ponad rok temu w Samoobrona

i - 30 do Inteligencji


Tylko -30??? :)

No i spoleczenstwo w Niemczech (...)


Hm... Kilka razy byłem w Berlinie i mam swoje własne przemyślenia na ten temat. Zgoda: na ulicach JEST bezpieczniej. Przede wszystkim można chodzić po nich nocą, a i ogólnie atmosfera taka jakaś... "spokojniejsza". :wink:
Ale z drugiej strony w Berlinie (przynajmniej tak wynika z moich obserwacji) częściej można spotkać grupy młodych ludzi poubieranych w jakieś wyjechane stroje (o uczesaniach nie wspomnę), chodzących środkiem ulicy i robiących takie miny jakby chcieli pozabijać wszystkich dookoła, żebracy są ZNACZNIE bardziej napastliwi niż w Polsce, a i chyba (mimo wszystko) bezpieczniej się czuję w W-wie na Centralnym niż w Berlinie na Zoo. :roll:

dbalosc o wyglad (ubranie samochod)


O ubranie? Znaczy się... O dres??? :rofl:

Co wy na ten temat sądzicie ?


Ani dres, ani patologia (przynajmniej nie w taki sposób w jaki zwykle przyjęło się uważać). Nie pamiętam już kto i nie pamiętam już kiedy to powiedział, ale zasada obowiązuje właściwie bez wyjątków: "jak ktoś nie może budować, to musi niszczyć". Oczywiście można zakładać, że gdyby "wykrywalność czynu" była większa, że gdyby kary były nieuchronne, itp., to mielibyśmy mniej drechów, a więcej np. graficiarzy. Ale takie "patologie" istniałyby i tak - a ich istnienie uwarunkowane jest niestety panującą w kraju beznadzieją, brakiem perspektyw, bezrobociem, zanikiem ideałów, w końcu - po prostu złą polityką państwa. :(



#663441 3000 skradzionych komórek w trójmiescie w tym roku!!!!!!!

Napisano przez w Ponad rok temu w Samoobrona

Co do kradzionych OK, co do używanych - ekhm. Wystarczy kupować w dobrych miejscach - telefon z PUDEŁKIEM (nr IMEI), instrukcją obsługi etc. Są też czarne listy w sieci ...


Dlatego napisałem że "osobiście" tak robię, a nie że uważam to za jedyne słuszne rozwiązanie. PS. Wolałem Twojego poprzedniego awatara. :?

az tak sie zdenerwowalem ze chyba zrobie akcje ktora kiedys zaplanowalem


Fajny pomysł! :)

I w jaki sposób można uzystać pzowolenie na zmienianie własnych postó???


Trzeba zostać adminem. O ile wiem - nikt inny postów edytować nie może. :wink:



#663193 3000 skradzionych komórek w trójmiescie w tym roku!!!!!!!

Napisano przez w Ponad rok temu w Samoobrona

NIGDY nie należy kupować kradzionych komórek! Jak nie masz kasy to nie kupuj w ogóle. A swoją szosą - co za sens ma kupowanie komórki za pół ceny, kiedy ukradną Ci ją po miesiącu? :roll:

Osobiście jestem zwolennikiem kupowania wyłącznie nowych komórek - żadnych używanych, bo te mogą być kradzione. A i koszt nie jest taki strasznie znowu wielki: nawet bez żadnej promocji da się dostać porządną nową komórkę za mniej niż 200 PLN!



#663124 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

po pierwsze kolczuga nieochrania przed uderzeniami tylko przed cieciami do amortyzowania uderzen sluzy przeszywka zakaladana najczesniej pod kolczuge.


No, ale z toporami to przecież nigdy nie wiadomo: cięte, rąbane, czy jakie tam inne... :wink:

Reolog (...) bardzo sie myslisz w swoich wypowiedziach (...) zobaczysz walke taka o jakiej mowisz ze niema juz w tych czasach, czyli brutalna i praktycznie bez zasad gdzie ludzie podaja od ciosow a nie dlatego ze "teraz tu Andrzej upadasz a Mirek cie dobija" .


Hm... A tak z "ciekawości": skoro taka brutalna i bez zasad, to dlaczego jeszcze tego nie zakazali? W końcu poważnie ranni powinni iść w dziesiątki, a zabici przynajmniej w... :roll: Zgadza się: do tej pory nie widziałem "współczesnych rycerzy" którzy naparzali się w sposób który zasługiwałby na określenie go mianem stylu "nie teatralnego". Tym bardziej będę wdzięczny, jeśli napiszesz nieco więcej na temat takich "prawdziwych" walk. :|

Jesli chodzi o topornikow to oswiece Cie troche ze urzywali tarcz do obrony.


Ja też Cię oświecę: generalizujesz. :)
Wbrew pozorem np. niedrzewcowa broń dwuręczna to nie tylko narzędzia katów... :evil:

80% technik ktore cwiczymy zostaly sprawdzone w ogniu walki i sa skuteczne i nadaja sie super do walki niecwiczymy kata(...) nasi przodkowie (...) urzywali prostych uderzen, ciec, sztychow itp. wedlug panujacej zasady szermierki europejskiej "Trafic i niezostac trafionym".


No, o ile mi wiadomo, to jednak ta szermierka europejska była nieco bardziej skomplikowana (albo inaczej: każda szermierka jest dokładnie tak samo prosta i sprowadza się do wyżej wymienionej zasady). Zwody, zastawy, rozbrojenia, oraz bardzo popularne w średniowieczu obalenia (jak napisał marcin954: parter to na dobrą sprawę koniec walki) - pod Grunwaldem to wszystko już było. Jasne: "europejski" sposób walki faworyzował siłaczy o wytrzymałości (na zmęczenie :) ) kilku wołów (turów?)... Ale to nie znaczy że technika się nie liczyła!



#662890 Co to za sprzet ??

Napisano przez w Ponad rok temu w Samoobrona

Hm... A może po prostu jakieś wypasione latarki, albo jakieś specjalistyczne młoteczki (np. do tłuczenia szyb)?



#662488 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

A myslales ze w rzeczywistosci sie bardziej roznily? Przecietny topornik to byl gosc ktory nie rozpoznalby finezji gdyby ta kopnela go w tylek :)


Trafiony. :rofl:

Ale mimo wszystko wydaje mi się, że jakieś zasłony, czy zwody taki przeciętny topornik stosował. :wink:

Slyszalem ze podczas LARPa Dzikich Pol (czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodow) jeden czlowiek stracil reke.


No, ale Panie Bracie - jak to był LAPR Dzikich Pól, to chyba jednak szabelki były w użyciu, a nie topory? A i kolczug pewnie za dużo w użyciu nie było... :roll:

Byly inscenizacje bitew, takich jak Grunwald, po ktorych z pola walki znoszono autentycznych rannych. W maju, gdy na konwencie w Krakowie krecilismy alternatywna wersje Wiedzmina, nasz Wiedzmin dostal mieczem po lapie i mielismy prawdziwa krew na planie filmowym.


Jasne. Ale w sumie to nic mi to jednak nie mówi. Ranni są, bo "zabawa" niebezpieczna. W równym stopniu "winę" za rannych można zwalać na zabójcze techniki i "walkę na poważnie", jak i na brak umiejętności (nieznajomość zastaw/obrony, brak umiejętności wstrzymywanie ciosu, itp.). Ergo: na tej podstawie nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy wygrałby topornik sprzed 600 lat, czy studencik z dzisiejszego bractwa rycerskiego (choć ja wciąż obstawiam oczywiście topornika :twisted: )...

Naprawde, nie przeceniaj umiejetnosci wojownikow sprzed kilkuset lat - a zwlaszcza topornikow :)


Hm... Taki już jestem że doceniam. A czy przeceniam? Hm... Tego oczywiście nie dowiemy się nigdy... :)



#662482 Martial Combat

Napisano przez w Ponad rok temu w Multimedia

No, Misiek, przykro mi bardzo, ale złej passy ciąg dalszy. Nancy wyrwie serce Twojemu "Kuszatkowi" jeszcze zanim sędzia zdąży ogłosić rozpoczecie walki! :twisted:



#662393 Kandele vs Lumeny

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Ech... Oczywiście pomyliłem się przy podstawianiu. :oops:

Powinno być: "A więc mając latarkę o kącie rozwartym stożka np. 90 stopni (X = 1/4 PI) (...)". <- X to POŁOWA kąta rozwartego.



#662365 Kandele vs Lumeny

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Nooo, nie jest aż tak źle! :wink:

Ilość lumenów oznacza strumień światła przy pewnym zadanym kącie bryłowym (1 steradian). Z kolei ilość kandeli mówi Ci o tym ile kandeli w ogóle przypadnie na oświetlany obszar, czyli też opisuje strumień światła! Obie wartości mówią więc niemalże o tym samym!

Wynika z tego, że jeśli znasz kąty rozwarte stożka światła obu latarek to możesz stosunkowo łatwo "przeliczyć" lumeny na kandele i odwrotnie.

Zależność pomiędzy połową kąta rozwarcia stożka (X) a ilością steradianów (Y) to: 2 * PI * (1 - COS X) = Y. A więc mając latarkę o kącie rozwartym stożka np. 45 stopni (X = 1/4 PI) wyliczamy że jej kąt bryłowy to 1,84 steradianów. Ilość kandeli (w strumieniu światła) uzyskasz dla tej latarki przemnażając ilość lumenów przez 1,84. Jeśli natomiast wartość podana jest w kandelach, to na lumeny przeliczysz przez 1,84 dzieląc. :)



#662067 Kandele vs Lumeny

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Co innego mierzą kandele, a co innego lumeny. Lumen [lm] to strumień światła o światłości 1 kandela przypadający na 1 steradian (kąt bryłowy, wierzchołek w środku kuli, o powierzchni równej kwadratowi promienia tej kuli). Natomiast kandela [cd - nie mylić z płytami kompaktowymi :) ] to jednostka światłości (czyli natężenia światła). Kandele definiuje się w jakiś wypasiony sposób, tzn. bodajże jest to światłość ciała doskonale czarnego o jakiejś konkretnej powierzchni i w jakiejś konkretnej (bardzo wysokiej) temperaturze. Jak komuś zależy to mogę sprawdzić i podać szczegóły.

Poza powyższymi definicjami mamy jeszcze luminację (kandela / metr kwadrat, mierzona w nitach, lambertach i stilbach), natężenie oświetlenia (lumen na metr kwadrat, mierzone w luksach), ilość światła (lumen * sekunda, mierzona w lumenosekundach), naświetlenie (luks * sekunda, mierzone w luksosekundach), oraz zapewne jeszcze kilka innych rzeczy o których po prostu w tej chwili zapomniałem. :wink:



#662061 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Zapraszam do Ligi Baronow. To taka grupa zapalencow, przywolujaca do zycia formacje militarne sprzed wiekow.


Interesujące. Chociaż mimo wszystko wątpie czy nauczane w Lidze techniki posługiwania się toporem różnią się istotnie od technik nauczanych w rzeźni, czy w tartaku... :roll: (to prowokacja, oczywiście)

Jak do tej pory wsrod osob mi znajomych nikt nie nabawil sie niczego powazniejszego od duzego guza. Za to duzo bokkenow poszlo w drzazgi


przestraszony

A z czego były te bokeny? Z dykty, czy jak? 8O Bo moim zdaniem to osoba posługująca się bokenem jest nieco groźniejsza od osoby posługującej się bejsbolem. A bejsbolem bardzo łatwo zabić. Ale może się mylę? :?:

Sprostowanie: "na powaznie" czyli w zasadzie z taka sila, ze gdyby przeciwnik sie nie zaslonil, to moglby zrobic sobie duze kuku. Kolczugi sie przydaja.


Ech... No wiesz, to kwestia sposobu interpretowania określenia "na poważnie". Jeśli chodzi o siłę, "na poważnie" to powinno być tak, że gdyby przeciwnik się nie zasłonił, to pomimo kolczugi mogłoby mu się stać "duże kuku". Ale mi chodziło raczej o "na poważnie" jeśli chodzi o technikę. Tzn. bez urazy, ale wydaje mi się że te wszystkie bractwa rycerskie to uczą się raczej "pokazówek", natomiast brak w tym technik brutalnych, mało widowiskowych, ale za to skutecznych. Technik jakich naprawdę uczyli się ludzie którzy kilka/kilkanaście wieków temu uczyli się walczyć toporem. Analogicznie kenjutsu/kendo/iaido nie nauczy zwykle jak naprawdę posługiwać się mieczem. Mistrz kenjutsu+kendo+iaido miałby moim zdaniem raczej niewielkie szanse gdyby stanął oko w oko z całkiem przeciętnym samurajem sprzed circa 400 lat... :cry:



#661538 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Hm... Kenjutsu to bardzo szeroki termin i tak na dobrą sprawę to wydaje mi się że ciężko znaleźć dwie szkoły w których uczą tego samego (ok, wiem że naiwny jestem). Jasne że w dzisiejszych czasach i w dzisiejszych warunkach nie można liczyć na naukę walki mieczem z prawdziwego zdarzenia, podobnie jak nie można liczyć np. na naukę walki europejskim (czy jakimkolwiek zresztą innym) toporem z prawdziwego zdarzenia. :twisted: Bardziej lub mniej "sport", ale jednak sport. :wink:

To jasne że w kendo jest dużo sparringów, a w kenjutsu nie. W końcu kendo to sport, a... A wyobrażasz sobie że w kenjutsu byłoby dużo sparringów? Hm... Składki na służbę zdrowia musiałyby chyba wzrosnąć z dwukrotnie (nawet jeśli walka TYLKO na bokeny)! :wink:

Idąc dalej: na ludzi którzy każą sobie płacić grubą kasę za to że siedzisz przez pół treningu w zazen i wpatrujesz się w świecę ZAWSZE trzeba uważać! :)
Ale w sumie to chodziło mi właśnie o tą całą etykietę, doskonalenie siebie - *koncentrację* a nie *konfrontację*. Nie da się ukryć że w chwili obecnej na zachodzie iaido jest najbardziej "do" z wszystkich nauczanych sztuk walki mieczem. :-)

A tak a propos: co to jest "shinai"? Nie "bambusowy miecz" przypadkiem? :roll: :) :) :)



#661485 Goraczka sobotniej nocy...

Napisano przez w Ponad rok temu w MAGIA STALI

Hm... No, ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że w tej chwili szaleję za jedną fajną dziewczyną i moje szalenie za "niebezpiecznymi zabawkami" jest w związku z tym lekko "przytłumione". 8)

A jeśli chodzi o progi? Hm... Wszystko zależy ile mam akurat w portfelu (vel w banku) i jakie planuję na najbliższy czas wydatki. Podejrzewam że w przeciągu najbliższego roku pozwolę sobie na coś do 500 PLN, ale czy to będzie 200 PLN, czy 499 PLN jeszcze nie wiem - i zapewne jeszcze przez długi czas wiedzieć nie będę. :cry:



#661480 Kenjutsu a iaido ?

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Kenjutsu: orientalna sztuka walki na miecze - zwł. ogólna, nastawiona na skuteczność.

Kendo: orientalna sportowa walka na miecze - mniej walka, a bardziej sport.

Iaido: orientalna szkoła walki mieczem skupiająca się na błyskawicznym dobyciu miecza i zadaniu cięcia. Niektórzy zaliczają do kenjutsu jako "podklasę" i uczą niektórych aspektów w ramach kenjutsu (oryginalnie była to właśnie jedna ze szkół kenjutsu), ale z drugiej strony iaido ćwiczone bywa często bez rozwijania aspektu "walki", a za to z naciskiem na medytacje, itp.



#660170 Martial Combat

Napisano przez w Ponad rok temu w Multimedia

Exp dostajesz po każdej wygranej walce i zawsze corner man Ci ten exp podwaja. Natomiast jeśli wygrasz 3 walki pod rząd to dostajesz dodatkowy, bonusowy exp - i tego bonusowego expa corner man Ci nie podwoi.



#659201 miecz dłuższy od samuraja :))

Napisano przez w Ponad rok temu w WALKA NOŻEM, BROŃ

Sufiks oznaczający miecz to po japońsku "to" (o długie), lub czasem "ken". Długi miecz samurajski to daito (dai: duży), zaś krótki miecz samurajski to shoto (sho: mały). Wartością graniczną jest oczywiście długość mierzona w shaku, ale o tym już na grupie wiele razy było, więc nie będę się powtarzał.

Z mieczem wiązało się wiele przesądów i rytuałów, między innymi wymawianie słowa "miecz" uznawane było za niebezpieczne, wróżące nieszczęście, waśń, itp. Z tego m.in. powodu krótki miecz określano często nazwą "wakizashi" co znaczy dosłownie "rzecz zatknięta z boku", zaś miecz długi nazwą "katana" co znaczy "noszony ostrzem do góry". Katana ZAWSZE była noszona ostrzem do góry - w przeciwnym razie nie była to katana, tylko po prostu tachi.

Oczywiście tłumaczenie "katana" na "miecz" nie jest błędem - w języku japońskim katana to inne określenie daito, czyli miecza. Analogicznie nie byłoby błędem przetłumaczenie polskiej "serpentyny", "dymki", czy "augustówki" na angielskie "sabre". Wątpię, aby ktoś poza specjalistami od danego okresu historii Polski dostrzegł niuans w nazewnictwie. :)




Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024