1) Z tego co zauważyłem w mojej ocenie dobrzy instruktorzy maja doświadczenia z ulicy, czy dosłownie z barów, krótko mówiąc są obici.
Czyli droga dobrego instruktora to najpierw bójki na ulicy ( ciekawe czy stadionowe zadymy także się liczą) i dopiero potem, ciekawe po ilu takich walkach można przystąpić do egzaminu instruktorskiego.
Rozumiem że można także samemu wywoływać awantury, no bo przecież przyspieszy to proces tworzenia super-instruktora
A dobry instruktor walki nożem musi pewnie zabić kilkanaście osób po drodze żeby uczyć innych...
2) Dziwne, z moich doświadczeń wynika, że wkładanie palców w oczy to jakieś 3% technik które są uczone przez dobrych instruktorów, czyli w granicach błędu statystycznego.
Wkładania palców w oczy nie trzeba specjalnie uczyć, wystarczy wspomnieć, jeżeli będziesz walczył o życie, a na tobie będzie siedział agresor- to zapewniam że palce same znajdą drogę ( nie mówią o bójce o kanapki na szkolnej stołówce)
3) Po trzecie, żaden z dobrych instruktorów nie czyta waszych wywodów, hehe.
Nieprawda część czyta, żeby się posmiać z wywodów supermędrców i innych mistrzów teoretyków

