Skocz do zawartości


budo_marshal

Rejestracja: Ponad rok temu
Poza forum Ostatnio: --
-----

Moje tematy

"Fight Festival" z udziałem Krzysztofa Kułaka

Ponad rok temu

Już siedemnastego października fighter KSW Team Krzysztof „Model” Kułak stoczy swój kolejny zagraniczny pojedynek. Nasz zawodnik wystąpi na największej gali sportów walki w Finlandii, na "Fight Festival 26"!
Przeciwnikiem „Modela” będzie miejscowy zawodnik, uczestnik ostatnich kilku imprez organizacji M-1 Global, Marcus Vänttinen (10-2-0). Pojedynek odbędzie się w limicie wagowym do dziewięćdziesięciu trzech kilogramów.

źródło :konfrontacja.com

Mistrzostwa Polski Południowej Amatorskiego MMA 18.10.09r

Ponad rok temu

Serdecznie zapraszamy na Mistrzostwa Polski Południowej Amatorskiego MMA
pod szyldem Polskiego Zrzeszenia Amatorskiego MMA.

TERMIN I MIEJSCE ZAWODÓW:

18 październik 2009r.
Nowa Hala AWF ul. Mikołowska 72a
Katowice.

PLAN ZAWODÓW:

8.00- 9.30- waga zawodników
10.00- start zawodów

Na zawodach wymagane są aktualne badania lekarskie.
Opłata startowa wynosi 30zł, płatna w dniu zawodów.

Zgłoszenia powinny zawierać imię, nazwisko, nazwę klubu, kategorię
wagową oraz grupę w której startuje zawodnik (pierwsze walki lub
zaawansowani). Należy je nadsyłać na adres szymon-bonkowski@wp.pl do 14
października 2009r.

KATEGORIE WAGOWE:

-65kg
-72kg
-77kg
-84kg
-93kg
-+93kg

W każdej kategorii wagowej odbędzie się turniej. W grupie pierwszych
walk zawodnicy stoczą po jednej walce z przeciwnikiem zbliżonej
kategorii wagowej.
Walki turniejowe odbędą się w klatce, natomiast zawodnicy pierwszych
walk swoje pojedynki będą toczyć w ringu.

PRZEPISY ZAWODÓW:

- walki odbywają się w dwóch grupach: pierwszych walk (zawodnicy nie
mający żadnych startów w amatorskim MMA oraz sportach uderzanych, oraz
nie mający więcej niż 5 walk sportach chwytanych) oraz grupa
turniejowa(amatorzy i zawodnicy którzy mieli do 3 walk profesjonalnych)
- czas walki wynosi 2×4 min z 1min. Przerwy
- zawodnicy walczą w kaskach oraz grubych napięstnikach (które zapewnia
organizator), każdy zawodnik musi mięć ochraniacz na szczękę oraz
suspensor.
- walkę można wygrać przez:
^podanie – zawodnik odklepuje minimum dwa razy w matę lub ciało
przeciwnika lub werbalnie( okrzyk).Sędzia może przerwać walkę jeśli
widzi że technika kończąca jest założona precyzyjnie ale zawodnik nie
chce się poddać i to zagraża jego zdrowiu
^decyzja – kiedy czas trwania walki został zakończony, sędziowie sumują
punkty i ogłaszają zwycięzcę
^TKO – zawodnik wyraźnie jest oszołomiony i sędzia podejmuję decyzję o
przerwaniu walki, rzucenie ręcznika przez narożnik, sędzia przerywa
walkę z powodu urazu zawodnika, lub z powodu jego braku chęci do
kontynuowania walki
^KO
^dyskwalifikacja – kiedy zawodnik fauluje 3 razy automatycznie jest
zdyskwalifikowany lub faul jest złośliwy I wykonany ze szczególną
premedytacją, zawodnik może zostać zdyskwalifikowany natychmiast.

- techniki zabronione
^uderzenia kolanami na głowę w pierwszych walkach(kolana na głowę
dozwolone w turnieju tylko w stójce)
^Uderzenia łokciami
^Uderzenia głową
^Wszystkie rzuty po których przeciwnik ląduje na głowie
^Szczypanie , gryzienie , atakowanie oczu , uderzania w genitalia
^Uderzanie w tył głowy , krtań i kręgosłup, młotki
^Dźwignie: na kręgosłup i na mniej niż 4 stawy paliczkowe
^rozbicia powyżej pasa
^soccer kicki i stompy na głowę
- dodatkowo techniki zabronione dla pierwszych walk:
- skrętówki
- uderzenia w parterze na głowę
-uderzenia kolanami na głowę

PUNKTACJA ZAWODÓW:

- 3 punkty – knock down lub cios który wyraźnie zachwiał przeciwnika
- 3 punkty – dosiad i zajście za plecy
- 2punkty – pozycja boczna, 69, kolano na brzuchu
- 2 punkty – celne uderzenie w głowę
- 2 punkty – sprowadzenie
- 1 punkt – sweep
- 1 punkt – słabsze uderzenie w głowę lub celne uderzenie w inną część
niż głowa
- 1 punkt próba techniki kończącej

W razie jakichkolwiek pytań proszę się kontaktować po numerem 608 190 991
lub przez mail szymon-bonkowski@wp.pl

źródło: www.mmarocks.pl

Relacja K.Kułaka po "gali" w francji

Ponad rok temu

Vive la France ?
Łukasz Kotyla | 01.07.2009 | 14:19:21 | Wyświetleń: 2

O walce dowiedziałem się tydzień wcześniej, znaczy wiedziałem na 50 %, że może polecę, bo na 100% to wiedziałem w czwartek wieczorem. Martin zadzwonił do mnie, że wylot mamy jednak jutro. W piątek o 13.00, w dzień gali, trochę dziwnie, no ale w końcu do Francji leci się dwie godziny, to przecież nie długo. Czy można zmęczyć się dwugodzinnym lotem? Chyba nie. Bardzo się myliłem, o czym przekonałem się w piątek o 24.00. Parę minut przed moją walką, bo byłem cholernie zmęczony, ale nie samym lotem, a życiem.

Dzień zaczął się o 6.00, a skończył o 23.00 w nocy. Droga do Warszawy pociągiem to 3,5 h, droga na lotnisko, odprawa i lecimy, może zobaczymy chociaż Wieżę Eifel�a ? Niestety nie, jedyne, co zobaczyłem to korki dwa razy większe niż w Warszawie. Na lotnisku w Paryżu byliśmy z godzinnym opóźnieniem, miał na nas ktoś czekać!. Za to my czekaliśmy dwie godziny, aż ktoś nas odbierze, niestety tak się nie stało. Sami dotarliśmy, po dwóch kolejnych godzinach, do Hotelu. Trochę słabo mi się zrobiło z głodu więc poszliśmy coś zjeść, niestety w hotelowym barze były tylko hamburgery. Oczywiście z zameldowaniem się był także problem, ale po dwóch godzinach spędzonych na lotnisku i dwóch kolejnych w taksówce, pół godziny przy recepcji wydawało się pryszczem.

Kończyłem hamburgera, a pani z recepcji powiedziała, że przyjechał po nas jakiś kierowca hmmm. Pomyślałem, nareszcie jakaś organizacja. Nie jestem rasistą, ale jak dowiedziałem się, że to ten czarnuch miał po nas na lotnisko pojechać, a zapomniał to chciałem go obrzygać tym nie strawionym jeszcze hamburgerem, zagryzanym frytkami. Była godzina 19.30, gala miała zacząć się o 20.00. A zaczęła o 21.30.

W pokoju zdążyłem umyć twarz, zadzwonić do Martina i wypłakać mu się do słuchawki, że mam kurwa tego wszystkiego dość i czemu to kurwa takie piękne zagraniczne wyjazdy mnie spotykają. W odpowiedzi usłyszałem, że przecież w Suriname było super, no było w Wieczór Wigilijny, gdzie moja Mama sama siedziała i się martwiła, czy coś mi się nie stanie ; fantastycznie, rewelacyjnie, przebojowo.

Dobra, zrobić swoje, zbić klienta, zjeść coś normalnego i spać. Na szczęście zaraz będzie gala, moja walka i po wszystkim. Bardziej mylić się nie mogłem. Mieliśmy problem wejść na halę, co zajęło kolejne 30 minut, w środku grono ludzi biegających w kółko, zostałem zważony, zbadany na zasadzie - Everything OK? Chciałem mu powiedzieć, że nie ok. Ale sam wpisał OK. Więc niech i tak będzie.

Koszmar trwał i trwał, zwłaszcza, że zaczęło mi się odbijać niestrawionymi frytkami Mniam Mniam. No ale siedzimy na widowni, nareszcie chwila odpoczynku, pozostawieni sami sobie, a jest godzina 21.00. Lekkie mają opóźnienie, co nie jest moim zmartwieniem. Zmartwień okazało się jednak więcej, brak rękawic, wody, szatni albo chociaż jakiegoś identyfikatora, ponieważ nigdzie nie mogliśmy się ruszyć, baliśmy się, że nas z hali wyrzucą, może dlatego siedzieliśmy na widowni jak te cioty w dzień świstaka .

Ponieważ o 21.15 ludzie zaczęli wchodzić na halę, trochę się zrobiło nerwowo. Postanowiliśmy użyć więc swojego osobistego uroku, bo z angielskim to cienko i od hostessy która sadzała wchodzących gości dowiedzieliśmy się, gdzie są szatnie. Jako ostatni zorientowani, została nam szatnia bez ubikacji 2 x 2m2 fantastycznie! Koszmar trwa .

No nic, chociaż udało się nam ustalić, kto jest głównym organizatorem, po 30 minutach próśb uraczył nas łaskawie 1,5l wody i rękawicami z UFC � nice, dobrze, że kciuk w nich jest usztywniony, bo akurat ostatnio miałem wybity, a ta woda to pierwszy normalny płyn, jaki przyjąłem od godziny 14.00, kiedy piłem herbatę w samolocie.

Do walki rozgrzewałem się trzy razy i za każdym razem coś było nie tak; raz to nie ja miałem walczyć, tylko jakieś wynalazki. Potem jakieś pajace mieli pokaz tańca; pseudo śmiesznego, a przed samą walką jak już z Christianem staliśmy przez wybiegiem okazało się, że jeszcze jakieś czuby robią pokaz i tańcowali przez 20 minut, udając że się biją. W sumie to dobrze bo ten shit, którego nie wyrzygałem po drugiej rozgrzewce, co zjadłem na szybko w hotelu jakoś mi się w brzuchu ułożył.

Zamieniłem kilka słów z M�Pumbu, bo tylko z nim mogłem się dogadać po angielsku reszta FRENCH; co za ludzie wielka mi to Unia. Bardzo dobrze wspominał KSW i chciałby jeszcze zawalczyć u nas. Nie dziwię się, chociaż był wyspany, najedzony i traktowany jak król. Pomyślałem, że będzie okazja na rewanż, jak mu tu sprawię lanie.

No nic �zaczęło się. Nareszcie. Strategia prosta; wjazd bomba, gleba G&P, zjeść coś, napić się i teleportować się z tego śmierdzącego miejsca do domu. Nie wiem czy kiedyś miałem takie myśli na ringu, zawsze rozpierała mnie duma, jakiś lekki strach, chciałem dać dobre show, zrobić swoje, wygrać, iść na after, zrobić jakieś jaja, no oprócz tego KSW, gdzie blądas z Szwecji po mnie przebiegł jak wieśniak po burakach w wykopki. Też wtedy chciałem w drugiej rundzie spierdolić do domu, ale się nie dało, ci z kornera nie pozwolili !!!

Może ten koszmar się wreszcie skończy, światła, głos komentatora, owacja dla ciemnoskórego, dla mnie gwizdy � Norma.

Stajemy w centrum ringu. No to chyba odpowiedni moment zapytać się sędziego, który wcześniej sędziował te wybryki na ringu jakie do KURWY NĘDZY są tu reguły; ile rund, czy można skrętówki, pedelady, łokcie, cokolwiek?. Wydaje mi się, że to ważne, ale może się mylę� gdy sędzia powiedział, że nie wolno uderzać w parterze to już mi się wszystkiego odechciało. No ale trudno, zmieniam strategię, ubiję gamonia w stójce, za to że przez niego się tu znalazłem, bo to jedyna walka w tej dziwnej formule, reszta to pseudo KICK, jakaś Sanda , SALWATE, tańce jakieś, tak, to w tym przez niego tu jestem w tym koszmarze, z którego nie umiem się obudzić. Ups odbiło mi się frytkami. MNIAM. Mój przeciwnik dziwnie się uśmiechnął!

W I rundzie dostał parę kopów w tułów, raz obaliłem, miałem dosiad uciekł mi z pozycji, generalnie moja kontrola jego ucieczki, raz próbował dźwigni, generalnie w parterze na remis, dla mnie obalenia i stójka.

W II całkowita moja dominacja w stójce, choć techniki ręczne na gardę wchodziły i w parterze jak z Knappem .

Gong i koniec jakoś szybko poszło te 10 minut, nie dziwię się, po18 h dnia. Myślałem że się uprą na dogrywkę to go już na pewno ubije.

Nie �Werdykt, nareszcie, po tych 10 minutach śmiesznej walki. A tu LIPA. Publiczność gwiazda, lecą jakieś puszki i papiery na ring, jak na lekcji matematyki!

Przez chwilę pomyślałem, że może wygrałem tylko w swojej głowie, a wyglądało z boku to inaczej, ale Christian na ringu wręczył mi nagrodę. I wtedy z trybun posypały się oklaski. Byłem tak tym wszystkim wkurwiony, że kiwnąłem ręką i chciałem zejść z ringu ale poprosił mnie żebym został i przepraszał za werdykt. To była jedyna miła chwila tego śmierdzącego dnia ! Trofeum oddałem jednak gościowi, który stał u niego w narożniku.

Ale Nie �Uparł się i przyniósł trofeum do naszej śmierdzącej szatni. To już wziąłem, a co mi tam, sprzeda się albo coś !

Po walce czekaliśmy dwie godziny przy lampce szampana na rozliczenie. Koszmaru ciąg dalszy! Oczywiście dnia następnego sami musieliśmy się zatroszczyć o transport na lotnisko.

Jaka jest puenta tej smutnej opowieści ? W dupie mam Francuzów, ich śmierdzącą galę, wieżę, której nie widziałem i te ich Pankrace, bo i tak się do rekordu liczyć mi nie będzie.

A z siebie jestem zadowolony. Przed gongiem jedyna myśl w mojej głowie: żeby nie zrzygać się podczas walki . Czuję się wygranym i nim jestem, to znaczy, że zrobiłem swoje. I niech mi jakiś laik, co gówno widział i w dupie był , który siedzi przed kompem, niech mi taka osoba powie prosto w oczy , ze się do tego KURWA już nie nadaje, że jestem słaby lub że któryś z zawodników KSW TEAM z którym nie przegrałem na ringu, jest ode mnie lepszy, to mu zrobię PANKRACE ale takie moje� butelką po głowie!

Krzysztof Kułak

Źródło www.a-f-c.pl

Relacja z walki Krzysztofa Kułaka

Ponad rok temu

Na długo w pamięci fanów francuskiego MMA pozostanie walka zawodnika "KSW Team" Krzysztofa Kułaka z Christianem M'Pumbu. Obaj fighterzy od pierwszej minuty starcia narzucili wysokie tempo, które rozgrzewało publikę do czerwoności. Nasz zawodnik - widać było to gołym okiem - był tego wieczoru w lepszej dyspozycji. W stójce zadawał więcej ciosów, obalał przeciwnika i szukał swoje szansy na zastosowanie techniki kończącej. Ponieważ pojedynek odbywał się na zasadach "Pancrase", dlatego też ciosy w parterze były niedozwolone, a szkoda, bo "Model" mógł przynajmniej dwa razy wykonać ground and pound.
Ostatni gong i wiemy, że innej możliwości nie ma, jak wygrana Kułaka na punkty. Niestety, prawda okazała się inna, wręcz okrutna... Jednogłośnym werdyktem sędziów zwycięża fightera trójkolorowych, Christian M'Pumbu!
- Wszyscy widzieli, że zwyciężyłem na punkty. Zostałem przez francuzów oszukany - mówił po ogłoszeniu wyniku walki częstochowianin.
Nie tylko "Model" poczuł się oszukany. Błąd sędziów zauważył również M'Pumbu, który podszedł do Krzyśka i oddał mu swoją nagrodę za wygraną walkę. - Przyszedł do mnie, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że to ja zwyciężyłem i tylko werdykt sędziów odebrał mi wygraną - kończy Kułak.
Podsumowując zaistniałą sytuację. Definitywna wygrana fightera "KSW Team", która okazuje się triumfem zawodnika gospodarzy. Ewidentny błąd sędziów, którzy doprowadzili francuską publiczności do takich gwizdów, jakie najczęściej słyszy się podczas meczów piłki nożnej, a nie na galach sportów walki...

"Maciuś będzie dobrze...!" - rozmowa z Krzysztofem

Ponad rok temu

Tak jak informowaliśmy, w dniu jutrzejszym (piątek 26 czerwca) zawodnik "KSW Team" Krzysztof "Model" Kułak stoczy swoją kolejną zagraniczną walkę z Francuzem Christianem M'Pumbu. Ja z Krzyśkiem rozmawiałem kilkanaście dni wcześniej i jeszcze oboje nie wiedzieliśmy o jego pojedynku w Paryżu. Dlatego po uaktualnieniu udostępniam dla wszystkich wywiad z częstochowskim fighterem. Miłego czytania!

Cześć Krzysiek. Długo już nie rozmawialiśmy, bodajże pół roku, bo tyle minęło od ostatniej twojej walki na dziesiątej gali "Konfrontacji Sztuk Walki". Powiedz proszę, co u ciebie słychać, czy zaszły jakieś zmiany?
- W sumie to wszystko się zmieniło. W styczniu miałem walkę na gali w Holandii, którą przegrałem na punkty. Następnie podjąłem normalną pracę, bo z czegoś żyć trzeba. Trenować, trenuję, ale na lajcie, bo następna „planowana” walka dopiero na kolejnej gali KSW, czyli za parę miesięcy.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że chcesz walczyć o pas Międzynarodowego Mistrza Federacji KSW, bo taki pojedynek należy się tobie. Czy coś więcej już wiesz? Rozmawiałeś z menedżerami, kiedy mógłbyś taki fight dostać?
- Tak, ma być albo… i nie ma. W tym sporcie różnie bywa. Już dawno nauczyłem się nie liczyć na kogoś i na nic oraz na to, co mi ludzie obiecują, liczę tylko na siebie. Promotorzy raz są przychylni, raz nie. Chcą mnie sprawdzić czy nie wypadłem z obiegu, więc pewnie następna walka będzie… sprawdzająca, a nie o pas. Generalnie każda walka jest ważna, przełomowa, a może i nie, bo od przełomowych walkach słyszę już od paru lat!
W jednym z telewizyjnych wywiadów Maciej Kawulski zażartował sobie i powiedział, że w nocnych wypadach i imprezach z alkoholem brylujesz wśród zawodników KSW Team. Jednak wiemy, że od pewnego czasu zaszła duża zmiana i napoi wysokoprocentowych już nie pijasz. Proszę powiedz coś więcej o przyrzeczeniu jakie złożyłeś będąc na Jasnej Górze.
- Brylujesz, kurde jakie trudne słowo, takich się używa w prasie? Nie, zobacz dokładnie wywiad. Nie chodzi o zakrapiane imprezy. Po prostu imprezy, które każdy lubi, bo należy się odstresować, a nie koniecznie trzeba chlać.
Tak więc ja nie chlam i tyle! A Maciej Kawulski wspominał o tym, bo najlepsze wypady i imprezy przeżył dzięki mnie, a teraz nad tym ubolewa. Maciuś będzie dobrze…!
Kiedy po raz kolejny wyjdziesz do ringu? Znasz termin swojej najbliższej walki?
- Tak. Już jutro wyjdę do ringu, zaraz po wyjściu z samolotu! Mam przylot w tym samym dniu co walkę. Nieźle co?
Cofnijmy się kilkanaście tygodni wstecz, do jedenastej gali "Konfrontacji Sztuk Walki" i występu Łukasza Christa, zawodnika, z którym ćwiczysz i który jest trenerem w klubie Adrenalina Fight Częstochowa. Uważasz, że był to udany występ "Żołnierza", czy mogło być lepiej?
- W AFC nie jest trenerem tylko instruktorem, a to duża różnica. Tak myślę, że losowanie mogło być lepsze i mógł nie zaklejać taśmą napisu „Pit Bull” na spodenkach, co jeszcze ? Mógł więcej trenować, mógł wygrać, a najlepiej by było gdyby urodził się w bogatej rodzinie, bo we dwóch byśmy byli teraz zadowoleni i leżeli gdzieś na plaży, a murzynki przynosiły by nam drinki.
Nie wiem co poszło nie tak. Czasami nie ma wytłumaczenia na pewne rzeczy, a ja jako jego przyjaciel nie jestem obiektywny w tej kwestii niestety!
W moim odczuciu chyba nie byłeś zadowolony z jego występu, bo widziałem, na "After Party" miałeś niewesołą minę...
- Błędne wrażenie. Nie imprezowałem, musiałem ogarnąć wielu znajomych i wrócić na Śląsk, bo w sobotę miałem w Katowicach szkołę. Może między innymi, dzięki temu nie byłem w nastroju do zabawy, bo przede mną było jeszcze trzysta kilometrów do zrobienia.
Na koniec chciałbym porozmawiać z tobą o najaktualniejszej sprawie dotyczącej Federacji KSW, o obozie z KSW Team. Powiedz proszę, co przygotowałeś dla obozowiczów, co będziesz chciał im od siebie przekazać, jakimi refleksjami się podzielić?
- Refleksjami? A może psychologiczno-filozoficznymi aspektami determinantów i korelatów aktywności fizycznej w MMA, czyli inaczej mówiąc o tym co pobudza i skłania nas do treningów. Nie, po prostu potrenujemy razem, a techniki i inne spawy będą zależały od tego co zrobią chłopaki w pierwszych pięciu dniach, żeby nie robić tego samego, proste.
Czy twoim zdaniem jest w Polsce zapotrzebowanie na organizację takich obozów?
- Tak.
Na koniec, tradycyjnie masz chwilę dla siebie, na pozdrowienia, opinie...
- Ze sportowym pozdrowieniem! Pozdrawiam Buddę ,Boga słońca Ra, moją Mamę i wszystkich, którzy to czytają… idźcie pograć w piłkę nie czytajcie tych bzdur!
Rozmawiał Artur Przybysz
Źródło www.konfrontacja.com

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024