Może zacznę od tego, OCE, że jesteś debilem. Czytam to forum od 10 lat jako bierny użytkownik i sprowokowałeś mnie do tego, żebym założył sobie konto swoimi poślednimi postami; w końcu. Dzięki.
Dzisiaj w erze otwartej informacji piszesz o sensei śp. Leszku Drewniaku (karate shotokan w Warszawie) jakby to była ta sama osoba, co Andrzej Drewniak (karate Kyokushin w Krakowie); i to nie po raz pierwszy (!), ale kolejny, w tym głupim poście. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie ćwiczyliśmy na tej samej sali, i pewnikiem jesteś instruktorem, który namiętnie pierdzi (sic!) w czasie treningu i obmacuje ćwiczących w trakcie korekty pozycji, bo żywcem przypominasz mi jego dyskurs i żałosne poczucie humoru. Kto, chodził po sekcjach w Krk, to wie o czym mówię.
Wyjdź.
W żadnym przypadku nie chciałbym rozsiewać nieprawdziwych wieści o żyjącym oczywiście Andrzeju Drewniaku. Dla mnie rozróżnienie tych dwóch postaci jest oczywiste, faktycznie nie wyraziłem się precyzyjnie nie wymieniając imienia w btw i z posta można było odczytać coś co nie było moja intencją. Przepraszam jeśli ktokolwiek poczuł się urażony. Tak to był mój błąd. Dziękuję, że zwróciłeś mi na to uwagę.
Rozumiem, że pozostała treść Twojego posta jest wynikiem wzburzenia spowodowanego fatalnym sformułowaniem i tym nieporozumieniem, ale nawet pomimo to nie kwalifikuje się do skomentowania czy odpowiedzi.