Nowy nabytek,panie i panowie - Benchmade Vex. Pochodzi ze sklepu GPW (dzięki Gpw!).Kiedy wyjąłem go z pudełka i przytuliłem do dłoni, miałem mieszane uczucia. Wydawał mi się topornym klockiem.Dodam że od pół roku posługuję się Monochrome a ten jest subtelniejszy, więc stąd pewnie całe zamieszanie.Zaczynam się jednak przyzwyczajać a nasza przyjaźń z Vexem zacieśnia się.Kosałka ta to nie mistrzostwo świata,ale sądzę że na swoją cenę zasługuje.
czym skurczybyka rozkręcić? czy ktoś to robił? pięcioramienny torx z dziurką, skąd to wytrzasnąć?, w praktikerze nie mają,w narzędziowych też nie, poradźta chłopy!
w temacie utrącania pytań i podejmowanych wątków przez forumowiczów wypowiedzią "chłopie daj spokój, spadaj to już było..." Naturalnie rozumiem że na forum są weterani którzy "wszystko już przerabiali", ale wciąż przybywa przecież na naszym forum nowych braci którzy nie są w stanie zapoznać się z całym archiwum tematycznym, a może nie mają cierpliwości.Myślę że nie ma ucieczki od przerabiania w kółko tych samych wątków jako że forum ma swoje lata i o wszystkim zapewne była już mowa. To jest cena jaką trzeba płacić za to żeby forum utrzymało się przy życiu. Poza tym ludziom ogarniętym pierdolcem hobbystycznym zazwyczaj nie powinno przeszkadzać rozmawianie wciąż o tym samym. Podsumowując - odsyłanie do odpowiedzi które już padły na zadawane pytania jest cenne, ale ganienie za poruszony temat nie bardzo.
Ano tak się ostatnio przed snem zastanawiałem skąd i kiedy właściwie wzięło mi się to upodobanie do kosałek...?
Ojciec miał sztylet który przywiózł kiedyś z Angli, ma ze 30 lat. Większość tego czasu leżał spokojnie na dnie szuflady, ja wiedziałem o jego istnieniu, nie wzbudzał jednak moich emocji, aż tu nagle pewnego dnia wziąłem go do ręki i dostrzegłem w nim nieznane dotąd piękno. To nieporównywalne uczucie kiedy obraca się go w dłoni, czując respekt przed mienicą się w świetle klingą ostrą jak brzytwa. Myślę że nóż ma wiele wspólnego z piękną, wyrafinowaną kobietą (może nawet nagą...he,he). Nie wiem jak Wy, ale ja odbieram urok noży nawet zmysłem węchu, stal, skóra, oliwka do ostrzenia....
Lubię wieczorem sięgnąć po jedną z zabawek, kontemplować doskonałość kształtu, precyzję mechanizmu i spasowania elementów, perfekcję detali i myślę sobie że warte są swoich cen choć to masowa produkcja.
Ale najbardziej zadziwiające jest to że moja żona nie stuka się w czoło kiedy dzielę się z nią moim szczęściem gdy nabywam nową zabawkę, kiedy pakuję te zabawki do torby przed wyjazdem na urlop wraz z kosmetyczką pełną akcesoriów nożomaniaka.
A jak tam mają się sprawy w Waszym przypadku? Potraficie podać powód swoich upodobań?