budo_moriel

Mapet - wydaje mi się, że mylisz dwa pojęcia. Zgoda, diody typu high flux, w tym także wymienione przez Ciebie mają szeroki kąt świecenia, nawet rzędu 120-160 stopni. Pod tym względem są do Luxeonów czy innych diod mocy podobne.

Ale aktywna powierzchnia świecąca jest w ich przypadku znacznie (nawet kilkakrotnie) większa niż w przypadku diody Luxeon. Ta przypadłość powoduje, że trudno jest w małym zwierciadle dobrze zogniskować strumień światła. I owszem, da się go skupić, ale na poziomie charakterystycznym raczej dla low-endowych latarek, czyli mocno rozmyty throw i płynnie rozlewający się spillbeam.

W plastikowej obudowie musi być większa powierzchnia aktywna, żeby w ten sposób rozproszyć jakoś ciepło, które jest przez półprzewodnik wydzielane. Dlatego nie da się uniknąć wyboru - albo dobre chłodzenie i niemal punktowe światło, albo plastikowa obudowa i światło rozmyte, trudne do skupienia.

Dlatego twierdzę, że głównym przeznaczeniem takich diod jest zastosowanie ich do oświetlenia rozproszonego, a nie skupionego.

Wszystko to pięknie, ale z diodami 5mm czy 10mm ciągle pozostaje ciągle ten sam problem - nie da się kształtować skupienia wiązki według potrzeb.

Od pewnego czasu znane są LEDy mocy (1W i 3W) firmy Cree o nazwie XLamp. Mają efektywność o połowę większą niż typowe Luxeony (zbliżoną do Luxeona K2), są stosunkowo tanie i w miarę łatwo dostępne. A jednak nie widać, żeby były hurtowo używane przez producentów latarek EDC. Wynika to właśnie z tego, że XLampy mają dużą powierzchnię świecącą i w efekcie trudno jest dobrze skupić emitowane przez nie światło (potrzebny byłby duży reflektor).

Podobnie jest z małymi ledami, zwłaszcza typu High Flux, czyli tymi "pośrednimi" między 5mm a 1W. Znakomicie nadają się do pewnych zastosowań, gdzie nie jest niezbędne zbyt silne ani dokładne skupienie wiązki. Świetnie spełniają swoją funkcję przy oświetlaniu większych powierzchni. Ale w latarkach outdoorowych, zwłaszcza gdy niezbędny jest strumień większy niż kilka lub -naście lumenów, nie zastąpią ledów dużej mocy. Bo np. 20 diod o mocy 50mW każda to nie to samo co jedna o mocy 1W.

Przepraszam, racja. Przeglądarka mi zawiodła i kiepsko podświetliła tego linka

O tutaj jest fajne opracowanie na temat właśnie miotaczy gazu

Mnie już kilka razy strzelały mocno wyeksploatowane akumulatory AA w niezabezpieczonych ładowarkach, ale było to dość dawno i były to jeszcze stare akumulatorki NiCd o niewielkich pojemnościach (~800mAh). O ile wiem, to akumulatorom NiMH nie zdarza się to szczególnie często.

Z akumulatorami Li-Ion (i w ogóle z bateriami litowymi) jest już poważniejszy problem. W przypadku ogniw NiCd albo NiMH wszelkiego rodzaju eksplozje itd. były efektem przegrzania ogniw, ewentualnie wewnętrznego zwarcia i sprowadzały się do rozszczelnienia ogniwa przez gaz, który tworzył się wtedy w środku. W przypadku akumulatorów Li-Ion i ogólnie baterii litowych jest inaczej. Lit jest materiałem silnie wybuchowym. W ogniwach jest on wprawdzie "uwięziony" w niegroźnych związkach chemicznych, ale wszelkie przekroczenie norm pracy ogniwa (przegrzanie, przeładowanie powyżej 4,2V, nadmierne rozładowanie) powoduje krystalizację czystego litu, który w tym momencie jest niezwykle podatny na wybuch. Dlatego większość ogniw ogólnego przeznaczenia wyposażona jest we wbudowane układy zabezpieczające. Ogniwa bez zabezpieczenia powinny być traktowane niezwykle ostrożnie i właściwie nie powinno się ich stosować w urządzeniach typu latarki, bo nie posiadają one (przeważnie) odpowiednich zabezpieczeń akumulatorów.

A wybuch ogniwa litowego jest o tyle groźniejszy, że jest to rzeczywiście eksplozja materiału wybuchowego, a nie tylko rozszczelnienie obudowy ogniwa wskutek wewnętrznego ciśnienia, jak w przypadku "eksplozji" pozostałych ogniw. [/b]