budo_alegria

szacunek otoczenia.

to właśniei chyba kluczowa sprawa, bo szacunek otoczenia, ale czy ogólnie, czy najbliższego

Wystarczy, ze to najbliższe, czyli jego grupa, składa się z lekko licząc 2000 osób... I ktoś to stworzył i ogarnia...

Dla mnie szacun. Byłam na formaturze, nie mogłam przegapić. Coraz lepszy poziom grupy.

Nie deprecjonujmy polskich instruktorów, bo sami jedziemy na tym wózku ;-)

Zwykłe K.O. nie może być miernikiem zwycięstwa ?

podoba mi się - walczymy, aż jeden z nas nie "zejdzie". Do ostatniej krwi - to jest esencja Capoeiry

Ogólnie zgadzam się z Cabelo co do większości jego uwag, plus mam kilka swoich...

- czemu efektywne podcięcie ma kończyć grę? Przecież gra wtedy dopiero się zaczyna... To nie jest KO, żeby wyeliminować przeciwnika z gry, a dopiero wtedy może być ciekawa walka. Uważam, że groźba przegranej po pierwszym upadku zablokuje zawodników (z obawy przed rasteirą będą się tylko "czaić")

- Sędzia w polu gry - absolutnie niedopuszczalne. Capoeira jest zbyt dynamiczna i zamaszysta, żeby bezpiecznie wpuścić sędziego do roda.

- czemu ładna cabecada kończąca się przewrotką liczy się 8 razy słabiej niż vingativa czy tesoura?

- jestem przeciwna punktowaniu akrobacji (i czemu akurat takie akrobacje, a nie inne itp.). Albo się bijemy na punkty, albo fikamy koziołki...

- bencao na splot słoneczny (hmmm, a jak wyliczyć w jakiej odległości od splotu można? Przecież bencao idzie właśnie w tym kierunku, zawsze...)

- zapis o trafionym lub wyraźnie zaznaczonym kopnięciu łatwo doprowadzi do nadużyć.

oj, nie jest łatwa ta Capoeira do oceny... ale może być ciekawa dyskusja, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda.

Dobra, przynajmniej wyjasnilo sie ze robisz sobie z nas jaja i pewnie pekasz teraz ze smiechu widzac jak tu wszyscy powaznie podchodza do tematu

+1

ale przynajmniej ktoś coś tu pisze... ;-)