Dzisiaj znajomy ochroniarz opowiedział mi sytuacje, nadmienie, że jest nowy w fachu ochroniarza. Pracuje on w Biedronce czy innym sklepie tego typu - jak z komiksu o Stefanie;) Typowy sklep ludzie biorą koszyki, ewentualnie pare wozków robią petelke i do kasy.
A tu wchodzi ojciec z dzieckiem, spoko klient jak klient. Ale nie bierze koszyka. Hm zdarza się, ale zaczyna ich obserwować. Chodzą sobie po sklepie i widzi, że tata otwiera soczek w kartoniku dziecku. Ok wielu ludzi wchodzi do sklepu, żeby kupić coś na biegu dzieciom i to tłumaczyło nie wzięcie koszyka, dał sobie spokój wrócił do kas, a po chwili widzi, że ten klient przechodzi za plecami tych co przy kasie i wychodzi. Przy drzwiach pyta, czy
o - Pan przypadkiem brał sok
k - nie, nic nie piłem
o - Przecież Pana dziecko piło soczek
k - A to swój
o - to po co Pan wszedł bez koszyka i nic nie kupił, skoro miał soczek.
A gość mu wyszedł ze sklepu. Cóż za to mu płacą to poleciał za gościem.
o- Pan brał sok, prosze wrócić pokażemy w kamerze. (ochroniarz był po cywilnemu)
k - że nic nie pił i mu śpieszy do babci
ochroniarz nie wyrobil i przywalil mu tonfą (ma teleskopową), założył uchwyt transportowy, a tu dziecko zaczeło płakać, ludzie spod sklepu zaczeli się zbiegać, jakaś staruszka co Pan im robi.
o - jestem ochroniarzem, ten Pan nie zpłacił.
Ludzi zaczeło się coraz więcej zbierać, krzyknoł na głos, że jest z ochrony i ten człowiek nie zapłacił. A tłum chciał ochroniarza zlinczyować, bo pewno biedny ojciec nie miał dla dziecka napoju i chcieli ukrzyżować ochroniarza. To zmył się do sklepu. Potem przjyechała policja bo ktoś pobił ojca z dzieckiem, świadków nie było, pokrzywdzonego też nie i tyle.
Temat dobry na rozważania dla ochroniarzy i bramkarzy, jak reagować na cwaniaków. Przy tekście z ulicy czytałem, że ktoś też pracował przez chwile (interwencyjny, na osidelu w samochodzie) podeszłą do nich ekipa no i rozniósł ich wpył. Ja tu widze deprawujący wpływ, jakby raz sobie odpalił sok to będzie częściej zaglądał, aż w końcu będzie całe siatki wyjmował. Opowiadał, że w tym samym sklepie, kiedyś pracownik kradł sprzęt RTV/AGD, przyłapali go jak wychodził z pracy bo miał napchane w gacie karty do telefonów - sprawa trafiła do sądu i wynik był taki, że ponieważ nie opuścił magazynu to może przenosił w tak niekonwencjonalny sposób towary, czemu odrazu przypuszczać że chciał ukraść - uniewinniona gościa, ale oczywiście stracił robote i na prace w ochronie nie ma co liczyć.