Skocz do zawartości


budo_pwl

Rejestracja: Ponad rok temu
Poza forum Ostatnio: --
-----

Moje posty

W temacie: Kontemplacja nad sztuką mawachowania

Ponad rok temu

A mega zła sytuacja jest gdy ufasz tylko trenerowi w naukę mawashi a on sam się z książek uczył i kopał je przez 99% czasu tylko w powietrze ;)


Ano, ale to ciągle wariacja na ten sam temat - potrzebny jest dobry trener i tyle. Z reguły, jak wiesz, który trener jest dobry, a który nie, to albo już nabawiłeś się jakiejś kontuzji, albo jesteś na tyle zaawansowany, że i tak jest za późno ;>

W temacie: Kontemplacja nad sztuką mawachowania

Ponad rok temu

A ja mam powoli wrażenie, Poul, że nam się tu pojęcia mieszają ;-)

Nauczyciel nauczycielem. Nikt nie neguje jego roli. Jednak nauka ma się odbywać POD KIERUNKIEM nauczyciela. Nauka u nauczyciela nie oznacza, że pójdziesz na trening, a sensei cię pobłogosławi i łaska dobrej mawachy spłynie na ciebie nagle.

I tak samo Twoje seminarium nie sprawi, że Łyba cudownie nagle zacznie mawachy strzelać. Owszem, może mu pomóc, ale cała praca odbędzie się później PO seminarium. Bo jeśli Łyba spocznie na laurach to samo seminarium mu nie wystarczy i po tygodniu, dwóch będzie kopał znowu po staremu. Dlaczego? Dlatego, że nie utrwalił wiedzy nabytej na zajęciach.
A gdyby każdy uczeń szkoły muzycznej próbował się tłumaczyć, że nie ćwiczy w domu gry, bo będzie błędy techniczne utrwalał, to byśmy wirtuozów nie mieli.


A co tam, temat jeszcze nie spadł całkiem, a ja tu dawno nie zaglądałem, to dorzucę swoje 3 grosze.

Analogia między sztukami walki a nauką tudzież szkołą muzyczną jest jednak odrobinę naciągana. Jeśli np. uczę się robić skomplikowanie zadania matematyczne, to jednak kryteria sukcesu są mi z reguły dostępne - jeśli już wpadnę na rozwiązanie, jestem w stanie zweryfikować, czy to rozwiązanie jest poprawne. Podobnie jest z nauką gry na pianinie - do pewnego poziomu chodzi po prostu o doskonalenie umiejętności, w której kryteria sukcesu są jasne - albo trafiam w odpowiednie klawisze we właściwym rytmie, albo nie; w czasach, gdy mamy mikrofony, a osoby uczące się śpiewu posiadają z reguły znośny słuch muzyczny, także śpiewanie można ćwiczyć w dużym stopniu samemu (chociaż nawet tutaj potrzebny jest instruktor, który zwróci uwage na niuanse związane z emisją głosu).

W przypadku sztuk walki kryteria sukcesu często nie są dostępne ćwiczącemu. Osoba robiąca "jakieś tam mawashi" często po prostu nie będzie miała pojęcia, że robi je źle. Trenując je w domu wielokrotnie bez instruktora, będzie tylko utrwalać złe nawyki. Dodatkowo internet tutaj niewiele pomoże, jeśli będzie wyłącznie źródłem inspiracji - bo, niestety, diabeł tkwi tu w szczegółach - w rozłożeniu ciężaru ciała, w ruchu bioder, w detalach pozycji ciała, których często nie widać na internetowych filmikach itd. Wiele błędów okazuje się być bowiem błędami dopiero w specyficznych warunkach (z reguły związanych z kumite, czyli z definicji wykluczających samodzielne dostrzeżenie), np. osoba, wobec której nie stosuje się podcięć może bardzo długo żyć w przekonaniu, że stanie w jednej linii z obciążoną przednią nogą jest świetnym pomysłem na pozycję w walce.

Z tego powodu w sztukach walki rola instruktora jest o niebo większa niż np. przy kształceniu geniuszy matematycznych. Takowy potrzebuje często tylko osoby, która go dostrzeże i zmotywuje do ciężkiej pracy. Instruktor sztuk walki musi na bieżąco śledzić postępy ucznia, żeby dostrzec błędy w momencie ich formowania i je eliminować, bo mamy tu też do czynienia z nawykami manualnymi, a nie umysłowymi i wyrugowanie tych niewłaściwych to niestety trochę więcej, niż tylko spostrzeżenie, że "źle o tym myślałem/am".

Nie znaczy to oczywiście, że ciężka praca własna nie ma znaczenia. Oczywiście - karate jest w dużym stopniu sprawnością manualną i jako takie wymaga ciągłego treningu w celu odpowiedniego wyrobienia reakcji organizmu. Nikt nie nauczy się mawashi tylko przez oglądanie cudzego poprawnego wykonania. Nie zmienia to faktu, że za wyuczenie poprawnego odruchu odpowiada tu w ogromnej większości mistrz - do zadań ucznia należy głównie utrwalenie tego odruchu.

W temacie: [Spoiler] Fedor vs Werdum

Ponad rok temu

taaa Werdum chce tylko i wyłącznie rewanżu z Fedorem, Fedor mówi że ten kto nie upada nie może wstać i że mógł 3 razy wyjść z trójkąta ale nie chciał :D


To nie jest tak, że nie chciał. Fedor sam powiedział, że za mało było w jego walce automatyzmu - innymi słowy, że poniosły go emocje i rzucił się po ciosie na Werduma licząc na to, że go dobije, zamiast dać zagrać instynktowi i nie ładować się w trójkąta.

Ikona FaceBook

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024