
jeszcze do przykladow "tamtego" aikido moge dodac senseja Slawka z Pily, pewnie niejeden go tu zna. Nie mam pojecia z jakiej paki, ale ma 2 dana. Na Asaiu z nim cwiczylem shiho nage, to nie za bardzo potrafil tekatane i wogole smiac mi sie chcialo... nie jestem zadnym autorytetem, czwicze bardzo krotko ale cwiczylem na stazach z roznymi ludzmi cwiczacymi dlugo i krotko, i nie moge sie powstrzymac (tak, brak mi pokory) od napisania: pelno ludzi w Polsce (gdzie indziej pewnie tez) cwiczy badziewie, nie aikido. Wydaje im sie ze trenuja sztuke walki, a w rzeczywistosci to jest jakies grono wzajemnej adoracji, utwierdzajace sie wzajemnie w przekonaniu ze "to jest dobre" i "z tymi brutalami nie cwiczymy". Dochodzi do tego ze na stazach niektorzy boja sie mojej siostry

Nie licze ze cos sie zmnieni, pisze to zeby zasygnalizowac ze sa ludzie, ktorzy to widza i ktorzy sie od czegos takiego odcinaja. A kolko adoracji wroci na mate do siebie, potrenuje "aikido" i nawet sie nie spoci
