hmmm w pewien sposób sobie wypraszam ( bez urazy Zapas )Norbert Andrzejewski teraz jest gwiazdą Oyama Karate na tym forum jest obecny
tytułem wstępu N.A. to ja , początki swojego Karate zawdzieczam Sensei Artur Marchewka, jak to Ktoś kiedyś powiedział " ...możemy mówić o czymś , jeżeli tego doświadczyliśmy..." - kto z Was na początku swojej drogi trafił do Sensei Artura? ( śmiało piszcie , to jest pytanie numer 1 )
Długotrwałe stanie w szeregach przy kihon gdzie Sensei indywidualnie podchodzi do każdego ucznia, siłówki bez cieżarków - momenty gdy pompki kończyły sie śmiesznymi ruchami ledwo co przypominajacymi....pompki; gdy człek dostawał pasem po plecach za to że nie mógł robic wiecej brzuchów - nie mógł , albo nikt nie wbił mu do łba, że rzeczywiscie może robić ich wiele bez względu na ból, inne wysiłkowe ćwiczenia. Wszystko to hartuje młodego cżłowieka i w pewien sposób kształtuje jego podejście do Karate, z czasem to wciąga człowieka i Karate zmienia sie w Karate-Do.
Moje odejście ? jakie było ?.....nasze życie ulega zmianą, każdy z nas ma problemy, wybieramy rózne drogi , jedno trzeba podkreslić , moje odejscie nie miało nic wspólnego z niezadowoleniem technicznym u Sensei Artura , było bardziej związane z problemami osobistymi......ja musiałem iść by nieprzerwanie ćwiczyć, powiedziałem Trawa ( taka ksywa Artura ) gdzie ? .....albo Kyokushin u Drewniaka albo Oyama u Dyducha , Ty wybierasz , dłużej siedzisz w tym temacie , wiesz lepiej............. i tak padło na Oyama. Chcę podkreslić kolejną rzecz , Sensei Artur wiedząc jaka jest sytuacja nie utrudniał mi przejscia do innej sekcji ( tak rzadko spotykane - najczęsciej u Sensei , najrzadziej u czarnych pasów ).
Myśle, że 5-6 lat początkowego karate spędzonego na sekcji Shin-ai-do Karate prowadzonego przez Sensei Artura Marchewke ( wtedy 5 razy w tygodniu po 1,5 h) dało mi niesamowite silne podstawy do sukcesów odnoszonych dzisiaj na arenie sportowej Oyama
Karate.
W sumie w swoim życiu napotkałem na 2 Sensei zwiazanch z karate kontaktowym , drugim ( był / jest ) Sensei Józef Pietras - włąsciwie Shihan aczkolwiek to co jest oczywiste , nie do końca jeat takie oczywiste. Pisząc o Sensei Pietrasie przypomina mi sie jedna wypowiedź polskiego iluzjonisty odnośnie Davida Coperfilda : " ...przeskoczył On nas iluzjonistów o taki sam poziom jaki My przeskoczyliśmy ludzi którzy nie mają nic wspólnego z iluzją ...". Sensei Pietras kiedyś mi powiedział jedną rzecz : "...że jest taka prawidłowość wśród nauczycieli Karate-Do , że ćwicząc u jednego 5 lat stoimy w miescu, przychodząc do Mistrza wystarzczy pół roku by zrobić niesamowite postępy..." Nauki te maja niesamowity wpływ na moje Karate - Do........................sport jest gdzieś po drodze
Jeżeli chodzi "danomanie" to wolę to pozostawić bez komentarza......wystarczy mi tyle, że podczas swojej 14 letniej praktyki spotkałem 4 Sensei ( kontaktowe karate , Shotokan , Ryu Te ).....to przykre , ale jest to rzeczywistość w której sie poruszamy
Wiem jedno nauki Karate-Do otrzymałem od powyższych Sensei a nie od Masutatsu Oyamy czy Shigeru Oyamy, trza dążyć do tego by mieć kontakt ze źródłem ( tak to nazywam )
Osu