to moja ulubiona gra. nazywa sie natarcie albo W Wodza. ja jestem wodzem... gra sie tak- oddział czołga sie przy pełnym obstrzale do wyznaczonego punktu. wygrywa ten kto dotrze żywy. dla podniesienia realiow zabawy asystenci ciskają żwawo w czołgających różnymi dostępnymi w dojo przedmiotami. do ostrzału precyzyjnego znakomicie nadają sie kapcie i półbuty. celny rzut tanto zastąpi strzał snajpera a wybuchy moździeża symuluje znakomicie rzut średniej wielkści ławeczką... zabawy jest co nie miara...
mam nadzieje ze nie musze wyjaśniać że to tylko taki żart....
A mi sie ta zabawa serio podoba....
Ps. Podobny Ten gos cna Fotce do ciebie Chyba w to sie bawicie jednak...