Skocz do zawartości


budo_mindset

Rejestracja: Ponad rok temu
Poza forum Ostatnio: --
-----

Moje posty

W temacie: Nastawienie i inne poważne sprawy

Ponad rok temu

Parę postów temu Canus podał świetny przykład filmowy. Tak się składa że wczoraj wybralem się na nowy film Cronenberga "Historia przemocy". Kawał dobrego kina a przy tym parę scen przemawiających do mnie prawdą (oczywiście z pewną poprawką filmowej fikcji). Nie chcę psuć oglądania tym co nie widzieli poprzez ich opisywanie, ale ogólnie rzecz biorąc jest tam sporo w temacie 'talentu do stosowania przemocy" i kilka ujęć przywodzących na myśl klimaty Fairbairna. Prawie się zastanawiałem czy gdzieś tam ktoś od Cestariego nie był konsulatantem...Polecam.
Canus ciekawe że trop znowu zawiódł Cie nad zatokę..rzeczywiście coś chyba jest w tym gwałtownie zmiennym puckim klimacie. Może będzie znowu okazja się spotkać. Sam chętnie bym zaczerpnął fachowej wiedzy z tej półki i trochę się poruszał. Co do Tegnera to mam jego trzy publikacje w pdf ( "Self-defence, Nerve centres...", "Isometric exercises" i w espagnol "Sistema Completd de Defe.."), daj znać jeżeli nie masz ( albo masz coś więcej :) .

W temacie: Nastawienie i inne poważne sprawy

Ponad rok temu

Nie jestem znawcą Tegnera, ale jego historia wydaje się mi być typową dla pioniera. Propagowane przez niego bezpośrednie, zdroworozsądkowe podejście w czasach zachłyśnięcia się Zachodu mistycznie-legendarną otoczką systemów azjatyckich naraziła go na zarzuty 'prostactwa, braku NAPRAWDĘ zaawansowanej wiedzy' itd. Jest to tym bardziej śmieszne biorąc pod uwagę fakt że facet od dziecka oddychał wręcz sztukami walki ( z tego co wiem to zarówno matka jak i ojciec byli doświadczonymi instruktorami judo i to jeszcze w czasach gdy było ono wciąż bardziej kompletnym, mniej 'usportowionym' systemem). Tymczasem facet odrzucił efekciarstwo od efektywności, wykorzystując swoją głeboką wiedzę do stworzenia swego rodzaju praktycznego destylatu, poprzez metodyczną eliminację tego co zbędne - czyli idąc dokładnie w odwrotną stronę od mącącej w głowach większości o większej znajomości praw marketingu. Historia uczy. Ten sam mechanizm można w zasadzie zaobserwować dzisiaj. Kolejny dowód na to że wszystko w gruncie rzeczy już było...

W temacie: Nastawienie i inne poważne sprawy

Ponad rok temu

Jeśli nie umiesz podstaw tak naprawdę, to nie umiesz nic. Wszystko czego ci potrzeba to raptem parę technik, prostych myków, które t o b i e wychodzą. Wystarczy tylko to doskonalić. Za tym nadchodzi następne odkrycie - to też jest rozwój.

Prawda. I to przez duże "P". Żeby zabrzmieć kosmpolitycznie mogę nawet powiedzieć "The PRAWDA" :) . Nie wiem nawet co tu jeszcze można dodać. Zazwyczaj myli się podstawy i prostotę z 'wstępem/rozgrzewką' do poznania 'właściwych, NAPRAWDĘ skutecznych' technik. Jest dokładnie odwrotnie. Dla przykładu możemy nawet sięgnąć do świata sportu, gdzie weryfikacja jest oczywista. Od Alego przez Nastule do kogokolwiek na "Z". Każdy z autentycznych mistrzów ma tą jedną technikę z której słynie - jest to zawsze coś podstawowego doprowadzonego do perfekcji, pochodna cięzkiego treningu i naturalnego 'drygu' do danej rzeczy . I nawet fakt że przeciwnicy doskonale wiedzą o np. pionurującym lewym sierpem (wstawcie tu dowolna podstawową technikę z boksu, judo czy jakiegokolwiek innego sportu walki) zawodnika X, nie stanowi większej bariery przed jej wciąż na nowo udowadnianą 'kończącą' skutecznością . Wszystko jak na dłoni. Żadnych sekretów. I to nie jest tak że w danym momencie facet mówi 'dobra, to mam opanowane teraz czas na kolejny 'stopień wtajemiczenia'. Ta 'podchodząca mu' podstawowa technika, ten 'chleb codzienny' jest elementem któremy w dalszym ciągu poświęca najwięcej wysiłku. Rok po roku. Cały czas rozwijając się. Zawsze możę być o ten ciut szybsza, silniejsza PROSTSZA itd. To jest właśnie prawdziwe 'doskonalenie' się. Analogie do świata 'combatu' cisną się same. Są nawet bardziej oczywiste jeżeli dodamy do tego wszystkiego elementy związane z fizjologią strachu, ekstremalnego stresu itd. To nie jest tak że w momencie PRAWDY czyli chwili kiedy puszczają zwieracze i krew odpływa z kończyn( oraz części mózgu odpowiedzalnego za racjonalne myślenie) itd. ma się luksus na wybranie czegoś odpowiedniego z 'menu' technik. Reakcją, będzie albo jej brak czyli paraliż na wzór jelenia w świetle reflektoru lub najprostszy, gwałtowny, instynktowny odruch, co najwyżej uzbrojony i zmodyfikowany przez mianownik samoczynnie 'podchodzącej' podstawowej techniki - jeżeli oczywiście miało się dostatecznie dużo oleju w głowie by to właśnie podstawy uczynić głownym a w kontekście 'combatu' najlepiej ekskluzywnym składnikiem treningu ( są bowiem podstawy by sądzić że 'znajomość' zbyt wielu potencjalnych reakcji na dany bodziec 'zamula" jedynie szybkość egzekucji tego właściwego) Lubię języki więc podsumowując "LESS IS MORE" a PRAWDA jak co niektórzy z nas pamiętają z czasów PRL to nie to samo co PRAVDA - i wielki nakład masowej propagandy nic tu nie zmienia. Złapał czyli 'aluzju poniał' ten kto PRAWDĘ zna.

W temacie: Podręcznik walki wrecz US Army

Ponad rok temu

Canus oczywiście "od ostrzeliwania do butowania" (lub odwrotnie) jest do Twojej dyspozycji, mam nadzieję że się przyda.
Jak już wymieniamy cytaty z Fairbaina mam tu kolejną perełkę od Fairbaina na temat taktyki/podejśćia - mindset-u:
"........unfair and unethical methods of fighting in which acts of artifice, force, vehemence, and shock are of major importance and in which all earmarks of the concepts of fair-play and good sportsmanship must be eliminated."
Opłaca się zerknąć do dobrego słownika ang-ang aby przeczytać pełne opisowe znaczenia kluczowych słow - szczególnie polecam 'artifice' i 'vehemance'.
PS
Chyba zauważyłeś że Rycho się odezwał (odegrałem tu małą rolę...)

W temacie: Explosive Self Defence System

Ponad rok temu

2. Jeżeli staże ESDS polegają na tym, że prowadzący opowiada dykteryjki używając kurwy za przecinek i opowiadając o "robieniu w chuja" delikwenta i waleniu go z partyzanta - to ja nie mam więcej pytań Confused

Jak dla mnie prowadzący to porażka niezależnie od przekazywanych merytorycznie treści.

Ręce opadają...Jak może bulwersować używanie wulgaryzmów na szkoleniu na temat realnej obrony przed atakiem na ulicy, którego integralną częścią są niemal zawsze wyzwiska, przekleństwa...Wchodzimy tu w jakieś klimaty absurdu. Na Boga nie jesteśmy w dziale "Rola wychowawcza kultury fizycznej"... Sednem dobrze przeprowadzonego szkolenia jest stworzenie odpowiedniego klimatu emocjonalnego, przypominającego na tyle ile to możliwe charakter faktycznego ataku. Celem nadrzędnym jest tu danie uczestnikowi szansy na 'otarcie się' i choćby minimalne 'uodpornienie' na bardzo 'nieprzyjemne' reakcje własnego ciała/psychiki na traume ataku. Właściwie przeprowadzone szkolenie w zakresie przetrwania nie może więc być treningiem typu sportowego lub tzw. 'sztuk walki' z odpowiednią obudową etykiety, porządku etc. Niezbędny jest tu stały element stresu. pewnej nieobliczalności, nieprzewidywalności. Odpowiednie słownictwo temu klimatowi sprzyja. Szkoleniu nie ma na celu nauczenia kolejnej egzotycznej kombinacji w przyjacielskiej atmosferze sparringowego punktowania się ale o stworzenie ciału szansy przetestowania reakcji w sytuacji nagłego uderzenia 'adrenaline coctail', galopującego w ułamu sekundy do 150 tętna, dezorientacji, mdłości itd w celu wyłonienia w sposób empiryczny tego co naprawdę instynktownie działa dla CIEBIE w kontekście dużego stresu - lub mówiąc potocznie tzw. 'posrania' ( zaskakujące jest to zresztą jak zazwyczj "działa' to samo u wszystkich bez względu na doświadczenie). Nie jest i nie może to być doświadczenie miłe, przyjemne, stylistycznie eleganckie i finezyjne. Ma to być lekcja przetrwania. Tak więc Pinczewski nie jak pisze Robert

podnosi sobie ego bluzgami

ale po prostu postępuje zgodnie z duchem podstawowych założeń szkoleniowych - on po prostu dobrze wykonuje swoją pracę. Podobnie z tzw. "robieniem w chuja" - oczywiście możemy tu użyć szeregu innych określeń od 'ściemy' do angielskiego 'artifice' (słownictwo Fairbaina) - tylko po co skoro to pierwsze chyba jednak najlepiej oddaje prawdziwy charakter sprawy. Co do samej odpowiedzi Pinczewskiego na nieprzemyślane chyba słowa KrzysT nie dostrzegam tutaj w odróżnieniu od Roberta niczego obrażliwego. Widzę natomiast że Pinczewski jasno i wyrażnie mówi w czym rzecz, zapraszając w pełni otwarty sposób do konstruktywnej wymiany poglądów w praktyce. Zdecydowanie polecam bo o jego wiedzy, rzeczywistym DOŚWIADCZENIU i zaangażowaniu w to co robi mógł przekonać się na własną rękę nie tylko taki robaczek jak ja ale np. chłopaki z Gromu, Formosy, oddziałow AT, służb więziennych, eksperci sztuk walki i wielu wielu innych. Pozdrawiam Rysiek. Keep up the good work.

Ikona FaceBook

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024