Skocz do zawartości


budo_mijar

Rejestracja: Ponad rok temu
Poza forum Ostatnio: --
-----

Moje posty

W temacie: Kij w mrowisko - O co chodzi w Capoeira :)

Ponad rok temu

Capoeira to muzyka dla duszy... Delikatny deszczyk muskający żaglowce w galopie i konie pod pełnymi żaglami... Muśnięcie wiatru na rusztowaniu 40m nad ziemią bez zabezpieczenia :)

A poważnie: gra o otwartej formie, w którą gram tak jak mam ochotę i przeciwnik pozwala (cytując piłkarskiego klasyka). Mogę grać jak w szachy, mogę jak w mortal kombat na amidze :wink: Grunt to zabawa.

Pisane na sporym kacu umilającym docinanie półek.

W temacie: Grupo Gatas Brancas - Capoeira XXL

Ponad rok temu

Temat do zamknięcia, meritum zginęło gdzieś dawno i nie wróci. Pewnie założy rodzinę gdzieś na filipinach.

Lamina: walnęłaś posta idealnie obrazującego to o czym mówiłem: post Salva był rzeczową krytyką i dotyczył faktów, może podlanych trochę emocjami. Ty odpowiedziałaś pamfletem oszczerstw i oskarżeń. Nikt nie jest idealny, tarcia pojawiają się zawsze, ale to już jet przesada.

Aha i mówisz, że Gigi, Ty i Twój partner mieliście dość umiejętności by prowadzić grupę sami. Otóż przykra prawda jest: nie mieliście. Byliśmy tam kiedyś my, było tam kiedyś Esporao z wizytą. I wierz mi: rozciąganie ludzi PRZED rozgrzewką z tekstem "nie ma bólu" to nie jest profesjonalizm. To głupota. Całe szczęści w chwile potem Gigi przepadł, a grupka potrafiła się zorganizować i dzisiaj, po paru latach, naprawdę miło na nich popatrzeć.

Blindado: tak było kiedyś, głównie dlatego, że dostęp do Brazylijczyków był ciężki a ludzi parających się capo dłużej niż parę miesięcy na miejscu garstka. Naprawdę nie widzę najmniejszego sensu zbierania się"grupy przyjaciół" i zaczynania grupy od zera, gdy na rynku jest potężna oferta, sporo dobrze zorganizowanych grup, kilka młodych wraz z swym opiekunem prezentujących ciekawy styl. Domorosłym treningiem niewiele się można nauczyć. Z grupą przyjaciół twórz rodas, graj na każdym rogu, placu, nawet przy minimalnych umiejętnościach - ok podoba mi się to, bo esencją jest roda. Jednak jeśli postanawiasz się od kogoś uczyć, to naprawdę lepiej by ów ktoś coś umiał.

W temacie: Grupo Gatas Brancas - Capoeira XXL

Ponad rok temu

Lamina primo to troszkę niegrzeczne nie wiadomo skąd wciągać starą dobrą Magia w to wszystko i oczerniać trenera, zupełnie mija się to z meritum dyskusji. Odeszłaś, to odeszłaś dlaczego jest sprawą Twoją i jego, ja nie biegam użalając się nad swym losem, a też opuściłem tamtą grupę i nic do człowieka osobiście nie mam, Ty tymczasem wytaczasz naprawdę ciężkie oskarżenia.

Secundo zarzucasz nam postawę agresywną, a sama atakujesz na prawo i lewo, posługując się domorosłą psychoanalizą.

Kolejne: jeżeli nie rozumiesz czym różni się rynek capoeira obecnie od tego sprzed kilku lat, tym bardziej nie wytrwasz na rynku. W tym samym okresie co Ty we Wrocławiu pojawiły się 2 kolejne grupy,a ich sensu istnienia nikt nie podważa, bo ludzie je tworzący w świecie capoeira obracają się od dawna, mają wsparcie mestres. Ty, bez obrazy, nie masz nic.

I najważniejsze: ok, grupy samopomocowe itd itp. Ale czy to nie powinno się opierać na troszkę mocniejszych fundamentach? Może rzeczywiście było by lepiej, skoro już uważasz otwarcie takiej grupy za dobry pomysł, skonsultować się z kimś kto ma pojęcie o capoeira? Ktoś z wiedzą psychologiczną też by się przydał, bo wspomniane "klepanie po plecach" niewiele da.

Troszkę dystansu do siebie. Bo niby wszystko pięknie, a na pierwsze słowa rzeczowej krytyki odpowiadasz mocnymi oskarżeniami czy innymi opowieściami o małym penisie.

W temacie: Grupo Gatas Brancas - Capoeira XXL

Ponad rok temu

Hmm dawno mnie tu nie było, a tu takie mecyje.

Co się ciśnie na usta to: "Capoeira e para homen, menino e mulher, so nao aprende quem nao quer". Co prawda nie ma tu nic o tuszy, ale wniosek jest jeden: capoeira to gra dla każdego. Nie zgodzę się na porównanie z niepełnosprawnością, poza tym nie wydaje mi się by instruktor capo miał rozwiązywać czyjekolwiek problemy. Dużo natomiast należy od atmosfery w grupie. Jeżeli grupa składa się tylko i wyłącznie z "królów podwórka", mierzących sobie bica i skaczących salta i nie miejących respektu dla nikogo kto skacze niżej niż onie - rzeczywiście problem dołączenia do takiej grupy dla osoby otyłej może istnieć. Acz szczerze mówiąc, ja też miałbym problem by się wśród nich odnaleźć, choć na nadwagę nie narzekam.

W trakcie swej przygody z capo ( 5 lat treningów, teraz raczej rodas wyłącznie) trafiłem co najmniej kilka osób z wyraźną nadwagą. I co ciekawe - żadna z nich nie myślała o zakładaniu grupy specjalnie dla nich. Trenowali, robili co potrafili, czego nie potrafili - nie robili, capoeira (w moim rozumieniu) jest sztuką na tyle otwartą, iż nie da się narzucić ścisłego zbioru technik, którego opanowanie robi człowieka "dobrym capoeirista". Piękno polega na tym, że każdy w roda gra inaczej.

Więc zdecydowanie takie pomysły mi się nie podobają. Usuwanie grubszych z grup jest tak naprawdę wygodne tylko dla "normalnych" graczy : znika problem kogoś trochę wolniejszego, trochę mniej elastycznego (acz to nie zawsze), można się skupić na sobie.

p.s. Tak sobie myślę, że tych wybitnie otyłych osób na treningach było 3. 2 z nich są teraz jakieś 40 kg chudsze, w tym jednej figury i formy pozazdrościć może niejeden. A teraz pytanie: jak by wyglądali gdyby ćwiczyli w grupce sobie podobnych? Pewnie pare kilo więcej...

W temacie: Granice Capoeira?

Ponad rok temu

Raz,dwa, trzy...próba odpowiedzi :wink:

"Rdzeń capo" to, dla mnie, jej płynność, szybkość, ginga i roda. Jak już parę osób zauważyło, same techniki są łudząco podobne do tych w innych sztukach walki, odmienność capo polega natomiast na ich wpisaniu w zupełnie inną formę i chyba tu pojawia się problem.

Bo ową "formą" dla capo jest chyba jednak bardziej "sztuka" niż "walka". Zawdzięczamy to w dużej mierze "niezorganizowaniu" capo, brakowi jakichś naczelnych instytucji ujednolicających i poważnych zawodów, które zogniskowały by uwagę wszystkich lub chociaż zdecydowanej większości capoeiristas. Jest to rzecz, o której trenujący inne formy zapominają: my nie mamy zawodów, do których się przygotowuje cały rok i które określają kto jest "lepszy".

Dla mnie ten chaos jest niesamowitą siłą capoeira,która pozwala jej rozwijać się w faktycznie nieskończonej liczbie kierunków, z których większość z czasem zostanie najpewniej zapomniana, ale niektóre przetrwają. I osobiście nie podoba mi się wizja Uirapuru określonej metodyki treningu, miksowania jej z innymi ma i udowadniania skuteczności za wszelką cenę, ale spoko - tak jest On uczony i taka wizja capoeira mu odpowiada. Dla mnie capo to jogo: zarówno to piękne, gdzie gramy razem jak i to twarde, gdzie martelo, banda, rasteira i inne pokazują swoją siłę. I to 2. daje mi nawet większą satysfakcję, ale to jak i czego dokładnie jestem uczony zależy od moich nauczycieli.

Reasumując: gdzie bym postawił granice? Nigdzie, w capo fajne jest właśnie to, że forma jest na tyle obszerna, iż zmieści każdą treść, jak długo ma ona przysłowiowe "ręce i nogi". Jednocześnie dla mnie istnieje parę elementów , które są "znakami rozpoznawczymi" capo, ale potrafię sobie wyobrazić graczy, którzy z tych elementów rezygnują i dalej robią capoeira.

Chyba tyle póki co :-)

Ikona FaceBook

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024