Kiedyś ją przypadkiem uderzyłem dość mocno tsuki w pierś i zamarłem... Ona włożyła pod gi i podkoszulek rękę, pochyliła się do przodu, pomasowała sobie a potem spojrzała na mnie i powiedziała - o.k., nic się nie stało, jedziemy dalej... A ja miałem kocią mordę, bo byłem i zmieszany uderzeniem i tym, co zobaczyłem... Ona zrobiła to naturalnie, a ja potem nie mogłem skupić się na sparingowym kumite i dostałem w ryło po spóźnionym bloku. Dopiero to mnie otrzeźwiło.
Byłem i widziałem. Generalnie zgadzam się w kwestii tego pierdolonego Antyradia - mogli napisać na ulotkach, że walki się zaczną o 20, a nie że "start o 19". Po prostu dramat...
Hehe! A ja się zastanawiałam dlaczego jest godzinna różnica pomiędzy rozpoczęciem Konfrontacji a transmisją w tv. Miałam obawy, że może nie pokażą wszystkich walk. Jak się okazuje, należy się cieszyć, że oszczędzili kibicom przed telewizorem pseudo-widowiska
Co do najważniejszych walk:
Wystąpienie Jurasa niestety baaardzo mnie zaskoczyło i rozczarowało
Walka finałowa od początku wydawała się przesądzona na korzyść Krzyśka (i miałam nadzieję, że tak zostanie do samego końca :wink: ) ale jak to w mma bywa, wystarczy chwila 'nieuwagi' i następuje odwrót sytuacji. Czego jak czego ale gilotyny w takim momencie to najmniej się spodziewałam... Gratulacje dla Michała :-) Osobiście byłam pod wrażeniem tego, że po lawinie ciosów Krzyśka nie osunął się na nogach a zachował hart ducha i sięgnął po pas.
Aż się ciśnie na usta komentarz co do sposobu prowadzenia imprezy przez konferansjera ale... oszczędzę kolejnych słów gorzkiej krytyki...