budo_kether

Optymista napisał:

Rzucam haslo: nie bijcie się o dany ( chocby to był i siodmy ), zdobywajcie wiedze uzyteczna.

Miło, że ktoś doszedł do takich samych wniosków...

Nie będę się tu rozwodził o ewolucji i rozwoju (za chwilę usłyszę, że to uwstecznianie), bo niektórzy zapewne o tym nigdy nie słyszeli i pozwolę zacytować sobie tylko dwie osoby, z pewnością mądrzejsze od wszystkich szanownych forumowiczów. Nie tyczyły się co prawda SW, a ogólnego podejścia do życia, więc i tu pasują jak ulał:
"Oczekuj trucizny po stojącej wodzie"
"Słowem grzechu jest ograniczenie"
Jeśli ktoś nie rozumie, przykro mi...

Żadne przesłuchanie, tajemnicą to też nie jest. Ćwiczyłem osiem lat w Braniewie (takie miasteczko 20 tys. niopodal Zalewu Wiślanego), dopóki nie wyjechałem na studia. Teraz na treningach zjawiam się sporadycznie. W wakacje urządzamy tygodniowy obóz, więc gdybyś miał ochotę, daj znać.

Szczepan, skad mozesz wiedziec, czy to co robimy, to amatorszczyzna??? Byłeś kiedyś na naszym treningu, widziałeś, poczułeś??? Więc nie gadaj głupot. Jesteś gorszy od Leppera, on swoja retoryke negacji popiera checia zysku i jakas tam ideą, Ty robisz to chyba tylko dla swojej przyjemności. Padam na kolana przed Twoja absolutną wiedzą na temat SW i streetfighting'u. Może Wy wszyscy macie po prostu kompleks na punkcie swoich baletów i tego, że nie potraficie dzięki nim się obronić. Ja osobiście nie miałem okazji sprawdzać się na ulicy, wszystkie sytuacje rozwiązywały się jakoś tak same, ale wiele osób od nas walczyło na ulicy i wychodziło bez szwanku, więc skuteczne to to chyba jest.

Kita, odpusc sobie, bo niczego sie tu nie dowiesz. Szanowni Panowie wyszystkie rozumy pozjadali i w swym zadufaniu trwac beda po kres swych dni na tym padole. Ja mam podobne doświadczenia do Twoich (początek "tradycyjne aikido" , ze stopniową ewolucją w kierunku jak największej realności) i muszę powiedzieć, że nie potrafię się już odnależć na treningach prowadzonych przez takich napuszonych bufonów, jak tu, którzy nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że aikido może być realne (i kwiczą tylko przy każdej mocniejszej technice lub gdy oporuję, i po chwili już nie mam z kim ćwiczyć). Nie chce mi się pisać nic więcej, bo to i tak nie ma sensu (zaraz wytoczą te same argumenty co zwykle), tylko wkurw mnie bierze, jak po raz setny zaczyna się po kimś jechać bez powodu. Żeby uprzedzić wszelkie głupie zarzuty: ćwiczymy z bokserami, bronimy się przed serią i co tylko jesteście sobie w stanie wymyślić.