budo_yoshi

Kto ma ochotę ze mną pogadać i posłuchać relacji, wie gdzie mnie szukać. Bardzo to wszystko zabawne i żałosne, to obrzucanie się błotem zza anonimowego nicka. Nie myśleliście o tym, żeby się spotkać face to face i wyjaśnić nieścisłości...a chociażby przy dobrym piwie? Ale obawiam się, że nikt by na to nie poszedł. Chociaż...jakby ktoś miał coś do mnie, to zapraszam na staż z Senseiem Horii - przyjemne z pożytecznym. I poćwiczyć u shihana będzie można i mi osobiście parę słów powiedzieć, żeby spuścić powietrze...

o kurde....o kurde... teraz już wiem czemu nas Sensei Isoyama oblał. Nie o stary kihon O'Senseiowy chodziło, tylko o to, że na Kanetsuke nie jeżdzę...o dżizas...no żebym wiedziała wcześniej to byśmy z Markiem 2 razy w roku u Senseia Kanetsuki dywaniki wydeptywali. A mówią, że nie liczą się układy:)))) ...to co ja będę teraz musiała na 5 dan zrobić?...

Nie uważacie, że nick Randall jest taki jakiś mdły i mało wymowny? Ja uważam, że powinien brzmieć raczej...Randall - Stwórca. To by oddało istotę rzeczy...

Wiesz, Aikia, masz całkowitą rację. Ja też myślę, że to ma być przyjemność...i trening i rozmowa o wspólnych zainteresowaniach i dyskusja i spór...przyjemność. Ale niektórzy ludzie po prostu mają taki problem, że MUSZĄ...ale to po prostu MUSZĄ się wyeksponować za wszelką cenę i nieważne jakim i czyim kosztem. I wtedy to już przestaje być przyjemność...głównie dla innych. Więc, skoro dla mnie nie jest to przyjemność, słuchanie obelżywych uwag od obcych osób, to zrozum...nawet mi się nie chce w takim towarzystwie ust otwierać...bo i o co?

Szkoda Ninja, że nie doczekasz się przedstawienia Dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewałam od Miszcza Randalla. Nie zawiódł mnie ani o milimetr. Są jednak rzeczy stałe na tym świecie, jakie to pocieszające w sumie.
Dalej - no comments:)