O kata raz jeszcze.
Napisano Ponad rok temu
A nie jest przypadkiem tak tak, że bez znaczenia jaki blok wykonasz, jęsli odpowiednio zareagujesz dystansem i pracą ciała, to ręce zrobią co trzeba i be znaczenia jest jaki to blok. A swoją drogą age-uke to rzut barkowy...
Napisano Ponad rok temu
Koźlak
A nie jest przypadkiem tak tak, że bez znaczenia jaki blok wykonansz, jęsli odpowiedniozareagujesz pdystansem i pracą ciała, to ręce zrobią co trzeba i be znaczenia jest jaki to blok. A swoją drogą age-uke to rzut barkowy...
Fakt :-) Age-uke to był tylko przykład. Rzecz i tak rozbija się o pracę ciałem i zrozumienie. Dzięki za doprecyzowanie :-)
Napisano Ponad rok temu
Troszeczkę spłycasz. Gdyby organizacje wchodzące w skład WKF interesowały tylko aspekty sportowe treningu, to nie byłoby rankingu stopni i określonych wymagań egzaminacyjnych zwłaszcza jeśli chodzi o kihon. Zdobyć medal w kumite można za pomocą 2 do 4 technik i ani jednego bloku Walkę można wygrać jedną techniką. I tak dalej. Kata nie trzeba znać żadnego. Na szczęście do takiej degrengolady jeszcze nie doszło...
Rozwijając temat egzaminów: mnie też one demobilizują i odbierają pasję i robią mi wiele innych przykrych rzeczy, dlatego właśnie je zdaję.
Co do nauki obrony przed wszystkimi sztukami, sportami i żulami świata, to sparafrazuję cytat z tekstów jakie podrzuca od czasu do czasu Death-Wish: kiedy ćwiczysz odpowiednio długo to odkrywasz, że wszystkie sposoby walki mają wspólne źródła i że karate zawiera większość z nich. To nie są czcze przechwałki. Karate dzisiaj to nie jest nawet 10% tego czym mogło być kiedyś. Dlatego owszem: korzystam z każdej okazji, żeby poznać sposoby walki kickboxerów, judoków, aikidowców ( ), a nawet kroczowąchaczy z bjj. Myślę, że gdyby zapakować takich, powiedzmy, zarozumiałych kroczowąchaczy jak Garcie do wehikułu czasu i wysłać ich z zadaniem nałomotania Okinawskim mistrzom karate, to byśmy mieli dzisiaj ciekawe kata w karate.
A może mamy, tylko nikt tego nie uczy, bo po co?
Co do samej obrony przed mawashi, bynajmniej mi nie chodzi o obronę gedan barai. Chodzi np. o założenia, że koleś nie przeciągnie kopnięcia, a tajowie akurat zawsze przeciągają. Albo jeszcze durniej, że jak wypycha kolano frontalnie to będzie kopnięcie proste albo ura mawashi, a potem dostaje bombę w ryj. A już szczyt wszystkiego to zainspirowany przez kolegów z forum "brasilian kick" - w karateków wchodzi jak złoto, spróbuj sama, posłuchasz zabawnych komentarzy: "To kopnięcie, którym mnie trafiłaś 3 razy z rzędu nie ma mocy... ała! No dobra to nie ma kontroli... Uhhh... eee... i tak byś nie dostała punktów na zawodach, bo nie ma właściwej formy!"
Ja tam się na karate nie znam i nie wiem po co te wszystkie dziwne ruchy... szkoda, że nikt nie che mi powiedzieć
Właśnie to (zrzędliwie) robię.zmień klub na coś, co będzie Ci bardziej odpowiadać
Napisano Ponad rok temu
to nie był mój tekst, ja uważam że dobra interpretacja powinna być uczona od początku. Ja wiem że są instruktorzy którzy twierdza że trzeba znać wszystkie kata. Moim zdaniem to bzdura. Opanuj perfekcyjnie 3-4 a będziesz dobry. Kata mam na myśli formę i kompleksowa interpretację, a także umiejetność zastosowania kata w samoobronie.Niestety w większości wypadków liczy się ilość a nie jakość. Kiedyś pytałem instruktora Shotokan z 6 danem (nie w Polsce) o pewne zaawansowane interpretacje Tekki Nidan, że tak zaawansowane sprawy robi się na poziomie 3 dana.
Napisano Ponad rok temu
Troszeczkę spłycasz. Gdyby organizacje wchodzące w skład WKF interesowały tylko aspekty sportowe treningu, to nie byłoby rankingu stopni i określonych wymagań egzaminacyjnych zwłaszcza jeśli chodzi o kihon. Zdobyć medal w kumite można za pomocą 2 do 4 technik i ani jednego bloku Walkę można wygrać jedną techniką. I tak dalej. Kata nie trzeba znać żadnego. Na szczęście do takiej degrengolady jeszcze nie doszło...
To jest pytanie o to, czy wtedy mogliby mówić, że robią karate. A chcą tak mówić. Myślę, że wszystko jasne. Sport to podejście, a nie to, czy założymy dresy czy gi (choć buciki i ubranka z logo adidaska i tak sporo mówią).
Rozwijając temat egzaminów: mnie też one demobilizują i odbierają pasję i robią mi wiele innych przykrych rzeczy, dlatego właśnie je zdaję.
A mi w tym sensie nie robią absolutnie nic. Poza ew. wyciąganiem kasy z kieszeni.
Co do samej obrony przed mawashi, bynajmniej mi nie chodzi o obronę gedan barai. Chodzi np. o założenia, że koleś nie przeciągnie kopnięcia, a tajowie akurat zawsze przeciągają [...] i tak byś nie dostała punktów na zawodach, bo nie ma właściwej formy!"
Moim zdaniem ciągle jesteśmy w tym samym punkcie. Ty mówisz o sporcie, o zawodach, o punktowaniu reguł.
A co do ataku, ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto może zrobić coś, czego nie przewidziałeś. Ja bym tylko bardzo chciała usłyszeć, jak jakakolwiek sztuka walki mogłaby Cię przed tym ochronić.
Napisano Ponad rok temu
Pytanie jest jak najbardziej poważne.
Teraz parę dygresji.
Przypuszczam, że większość ćwiczących przechodziła w swoim życiu treningowym etap kombatów, fascynacji technikami realnycmi a śmiertelnie niebezpiecznymi. Kiedyś byłem na szkoleniu organizowanym przez CSSW w Kaliszu, było tam paru konkretnych ludzi ale paru magików też się trafiło. Jeden big master z zagranicy prowadził trening super realnych technik samoobrony i pokazywał zachwyconej publice niektóre aplikacje Pinianów i Seiunchin. Od tego czasu już się nie pojawiłem na tego typu spędzie (w końcu specjalistów od shorin mam w Poznaniu ;-) ).
Dygresja nr 2. Nie ma nigdzie przymusu zdawania egzaminów, chcesz zdajesz nie chcesz nie zdajesz. Ale wszystko ma swoje konsekwencje i pod tym względem wzorcową organizacją jest (była?) IOGKF. Na seminariach z grand masterem istnieje podział na grupy względem stopnia zaawansowania. Każda z grup realizuje inny program a im jesteś bardziej zaawansowany tym więcej zyskujesz. Nie ma znaczenia jak ładnie wywijasz witkami i ilu dresiarzy wciągasz dziurką od nosa - stopień zaawansowania determinuje twoje miejsce w szeregu i tyle. Ale IOGKF jest stosunkowo małą organizacją gdzie poziom egzaminów jest wysoki (chyba, że coś się zmieniło). W dużych organizacjach egzamin egzaminowi nierówny niestety, podobnie jak i dyplom ukończenia studiów wyższych. Z drugiej strony - egzamin i pasek to nie jest fetysz i świadectwo umiejetności w sensie absolutnym, raczej zamknięcie pewnego etapu i start do następnego. I tyle (albo aż tyle).
Napisano Ponad rok temu
Powiedz to Koganowi. On przecież chodzi na karate bo musi. Na szczęście, w czerwcu napisał "zostało mi już niedużo treningów i muszę być cierpliwy", więc może niedługo przestanie zrzędzić na karateków i przerzuci się na coś innego.Nie ma nigdzie przymusu zdawania egzaminów, chcesz zdajesz nie chcesz nie zdajesz.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
gratulacje
- Ponad rok temu
-
Meibukan Goju Ryu
- Ponad rok temu
-
Podskakiwanie (pulsing).
- Ponad rok temu
-
a imię demona brzmi - Kara-te
- Ponad rok temu
-
"common body called the World Kyokushin Union."
- Ponad rok temu
-
Poszukiwany tłumacz z Japońskiego na Polski mający pojecie..
- Ponad rok temu
-
Życzę wam
- Ponad rok temu
-
35 British Open IFK Kyokushin
- Ponad rok temu
-
PROPAGANDOWA ANKIETA OCENY RYUTE :)
- Ponad rok temu
-
Seminarium GOJU RYU Tarnowskie Góry 27.05.2011 - gekisaidai
- Ponad rok temu