Są z pewnościa ludzie, którym dziś to wystarczy, ale dla równowagi znajdą się i tacy, którym nie. Rozwijają się akademie, a może raczej: pojawiają się. Sądzę, że nie zawsze jest to tak złoty biznes jak się spodziewali założyciele. I co zrobić, żeby się utrzymać?
Pytanie, czy w obecnej rzeczywistości jest miejsce dla szkół "tylko" capoeira, czy, żeby się utrzymać lepiej jest najmować wspólnie pomieszczenia z innymi dyscyplinami, tańcem itd, a Capoeira wtedy staje się opcją "jedną z" do wyboru dla uczestników zajęć.
A może wprost przeciwnie, może właśnie tworzenie "Domu Brazylijskiego", w którym dajemy capoeira, maculele, samba i inne związane z capoeira zajęcia ma sens i przyciągałoby?
Tak z ciekawości pytam, co sądzicie? Ja osobiscie cieszę się z obecnej formy, gdy po pracy zarobkowej mogę sobie spokojnie pójść na zajęcia, poszarpać się fizycznie i nerwowo z mniejszymi lub większymi pajacami w postaci niedorobionej młodzieży gimnazjalnej, a potem iść spać w poczuciu kolejnego uczciwie spędzonego dnia. Choć to trochę smutne, to wciąż czekam na tych kilku alunos dla których warto się starać - i nie przestanę
 
					
					 


 

 
				
			 przecierz ma cwiczy sie przede wszystkim dla siebie hehehe...
  przecierz ma cwiczy sie przede wszystkim dla siebie hehehe...
					
					
 
				
			 inwestować we własną akademie - bardzo drogo. To serio ciężki kawał chleba. Żyłem tak kilka lat, nie powiem, nie staralem się pewnie na 100%, ale i warunków nie miałem idealnych. Zrezygnowałem, bo nie było to coś, w czym dopatrywalem się awansu społecznego czy finansowego. To nie etat dla dojrzalego czlowieka. Chyba, że masz sponsora (rodziców
 inwestować we własną akademie - bardzo drogo. To serio ciężki kawał chleba. Żyłem tak kilka lat, nie powiem, nie staralem się pewnie na 100%, ale i warunków nie miałem idealnych. Zrezygnowałem, bo nie było to coś, w czym dopatrywalem się awansu społecznego czy finansowego. To nie etat dla dojrzalego czlowieka. Chyba, że masz sponsora (rodziców  
				
			 
				
			 FaceBook
 FaceBook 
 
 
 
