Ale dlaczego wy mnie bierzecie za idiotę?I wielokrotnie podawałeś go błędnie, czy raczej wg twojej interpretacji kyudo. Ostatecznie (nie mniej jednak) kompletnie nie chodzi o trafienie do celu. To jest skutek uboczny.Podawałem wielokrotnie kontrprzykład z kyudo - strzelanie z łuku, z ogromnym rytuałem, niemniej jednak ostatecznie chodzi o trafienie do celu. Adept kyudo potrafi z luku celnie strzelić. Jest umiejętność nadająca się do walki, jest i sztuka walki.
Doskonale wiem jak to działa. Dlatego przykład kyudo jest bardzo adekwatny.
Aikido też nie stawia sobie za cel "super celnego strzelania do wszystkiego", też idzie drogą na około.
Możemy być pewni że zawodowi sportowi łucznicy strzelają 100 razy lepiej niż mistrzowie kyudo, i mają lepsze łuki
Kyudo wraz z ceremoniałem ma swój mistyczno-kulturowy wydźwięk. Cała zabawa w rozpoznaniu osadzenia, świata pochodzenia, wgłębieniu się w zrozumienie innego. Gwarantuję wam że posiadam do tego lepsze narzędzia myślowe, ale jak słusznie tw.dziki zauważył, wybrałem co innego. Innymi słowy byłem tam, obejrzałem, nie zobaczyłem nic ciekawego.
Ale do sedna.
W kyudo jednak to strzelanie z łuku do tarczy jest, co więcej, myślę ze wykracza ono poza to co piszecie, swojego czasu oglądałem takie tradycyjne "zmagania" łuczników w japonii, to i owszem strzelali do niruchomej tarczy, ale z konia w galopie.
Skutek uboczny to nie celność.
To wszystko co jest otoczką kyudo jest skutkiem ubocznym doskonalenia w strzelaniu!
Cały rytuał strzału, przygotowań łuku itd. jest skoncentrownany na tym jednym jedynym momencie, właśnie strzału, który ma być doskonałością, ma nadać sens temu wszystkiemu. Jest właśnie takim momentem jedności ze światem itd itp czyli zahaczamy o buddyzm i taoizm.
Ale właśnie - w kyudo się tego strzelania lepiej czy gorzej nauczę. Kształtuję praktyczną umiejętność zakładania strzały, naciągania łuku, strzelania w tarczę. Mam sięnauczy ć trafiać i się nauczę. Dlatego bez kaszlnięcia nazwę je SW.
W aikido się tego kotegaeshi na wrogie uderzenie nie nauczę, ani lepiej ani gorzej. Dlatego odmawiam mu nazwy sztuki walki.
W obu wypadkach nie ma znaczenia to, czy umiejętnosci owe kiedykowliek będą stosowane i czy sa adekwatne do pola bitwy, czy XV wiecznego czy dzisiejszego.