Maty się tak nie rozjeżdzały. Wiadomo ze troche tak,ale nie na tyle zeby to w jakikolwiek sposob przeszkadzalo komukolwiek.
A patent polegał na tym że puscilem wzdłuż i wszerz taśmy nośne (ściągające ok. 400 mb) i na kazdej z konców zamocowany był kątownik o wysokości boków ok 2cm. Całość mocno ściągnieta i zawiązana. Czyly krótko wiąc mata była z kazdej strony ściśnięta ku srodkowi. Do tego na brzegach połozone byly maty ze spodem antypoślizgowym. I tyle. Zagrało.

Dzięki za koncepcję
