Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Wczoraj w nocy do redakcji nadeszła krótko brzmiąca wiadomość SMS od Macieja:
KO :-) Nic dodać nic ująć. Dzisiaj rano, po krótkiej rozmowie z 'Irokezem' dowiedzieliśmy się nieco więcej.
"Złamałem mu szczękę" – powiedział w pierwszych zdaniach Maciej.
"Wpierw wszedłem w niego mawahą (kopnięcie mawashi,) wiedział już że nie jest dobrze. Trafiłem go, później poprawiłem middle kickiem. Litwin próbował wejść w nogi i prawie wyleciałem z ringu próbując skontrować to kolanem. Później jeszcze posłałem dwa uderzenia, on znowu próbował wejść w nogi i przejść do dźwigni skrętowej na nogę. Posłałem trzy bomby, po pierwszej już trochę odpłynął, po trzeciej walka została przerwana… publiczność oszalała."Tym samym rekord Irokeza wynosi obecnie 6-0-0 i już teraz wiadomo, że świat uchylił dla naszego rodaka swoich drzwi.
"Jestem zadowolony z walki i teraz czekam na Holendra (Best of the East – 12 czerwca). Myślę, że po wczorajszej gali podskoczę w europejskich rankingach, ponieważ Petraitis miał w swoim dorobku wygrane ze świetnymi zawodnikami. "Maciej miał wczoraj ambitny plan który zrealizował. Postanowił bowiem utrzeć nieco nosa dziennikarzom, którzy zarzucali mu iż za lekko uderza.
"Najmocniejszą mam stójkę i kibice to lubią. Zacząłem od BJJ z chłopakami z Berserkers, bardzo mocnymi chłopakami."
"Rozmawiałem z Nastulą. Wszystkim się podobało że szybko kończę walki. Większość w pierwszej rundzie. Raz przeciwnik przetrwał dwie rundy ale nie wyszedł do trzeciej bo miał połamane żebra."
Najwyraźniej kolejne wygrane przysparzają Polakowi nowych fanów, którzy żywiołowo reagują na jego kolejne sukcesy.
"Fani podbiegają do mnie, cieszą się, robią sobie ze mną zdjęcia, proszą o autograf a ja przecież zwykły Maciek jestem… chyba czas się przyzwyczaić (śmiech)."Tradycyjnie, jak to w sporcie bywa, sukcesy zawodnika są wynikiem pracy zespołowej i jak większość zjawisk, opiera się na finansach o które tradycyjnie ciężko, zwłaszcza w sporcie tak nowym w Polsce jak Mieszane Sztuki Walki.
"W wywiadach dałem upust trochę swojej złości, ponieważ u nas tak dużo publicznych pieniędzy przeznacza się na piłkę nożną a co krok widać jak zawodnicy rozbijają się na okolicznych imprezach a ich osiągi sportowe mówią same za siebie a przecież wczoraj walczyło kilku wybitnych zawodników, choćby Marcin Parcheta (o pas Zawodowego Mistrza Europy WPMF).
Nie ma się co oszukiwać, ciężko trenowałem na ten sukces. Każdego dnia wstaję o 5.30 rano, jem śniadanie i reszta dnia jest podporządkowana treningom."