Ksiazka Milkowskiego jest nieokreslona. opisuje karate z niewiadomo jakich pozycji. Najblizej chyba autorowi do do jakiejs komorki partyjnej. Wiadomo jakie wtedy byly czasy. mam ta ksiazke, ale nie jest ona dla mnie juz w tej chwili pozycja do cytowania.
a ja się z Tobą zgodzic nie mogę, książka Miłkowskiego powstawała gdy nie sniło się jeszcze w Polsce o takim zainteresowaniu SW i byly nieco inne czasy
co do opisu technik sie nie wypowiadam, zajmuję się czymś nieco innym (z mojej działki opis kung fu zdecydowanie mozna sobie darować, ale wtedy to i tak było dużo ) , ale ilustracje z tej ksiązki są moim zdaniem OK
dodatkowo J.Miłkowski bardzo ciekawie i moim zdaniem rzetelnie opisuje sprawe przygotowania do zawodów, postepowania w razie wypadków ( w końcu jest lekarzem) i ogólnie podejścia do higieny osoby uprawiającej SW, co może nie jest zbyt ciekawe, ale baardzo przydatne. Nie spotkałem się z drugą taka książką na naszym rynku
jak dla mnie - bardzo wartościowa pozycja, pozbawiona ilustracji na całe strony i dwóch stron tekstu w całej książce.
8)
celna diagnoza. nie ma co do tego watpliwosci.
ale... najmniej istotne rozdzialy sa najlepsze - o kontuzjach, w tamtych latach lepsza ksiazka jest J.Garlickiego- Traumatologia sportowa.
Ksiazka spelnila swoja propagatorska role, to pierwsza i wlasciwie jedyna "ogolna" ksiazka o karate. Jak napisalem wczesniej, pisana z nieokreslonych pozycji, co byc moze bylo podyktowane przeslanka "obiektywizmu" w ocenie calosci zagadnienia.
Ksiazka dobra dla stryjka Jozka, ktory nie ma pojecia co to jest karate i ma zamiar otrzymac zbior podstawowych informacji. Jako podrecznik do nauki karate - bezuzyteczna.