no to się nie zrozumielismy - ale jeśli chodzi o zaczepki słowne, masz rację.
Moja partnerka życiowa, gdy była w ciąży, poszła sobie na spacer do parku obok domu. Jeszce nie miala duzego brzucha a jest niezłą blondyneczką
Ja mieszkalem na tym osiedlu dopiero pol roku, wiec nie znalem "towarzystwa" ani oni mnie. Zadzwonila do mnie do domu ze słowami: "Przyjdź po mnie. Jacyś kolesie mnie zaczepiają, wyzywają od kurew, są pijani, boję się". Mialem wtedy złamane śródręczę - ręka w opatrunku ale wyskoczylem z chaty jak stałem, z kluczami w ręku. Wszedlem do parku i od razu skierowalem się do tych dwóch kolesi. Dziewczyna dołączyła po drodze a ja szedłem do nich machając sobie kluczami wymownie tą zdrową ręką. Zacząłem od "Co jest kurwa chłopaki, do dziewczyny ciężarnej się przypierdalacie? Może ze mną pogadacie" i takie tam, powiedziałem, ze to, że mam rękę kontuzjowaną w niczym mi nie przeszkadza, że mogą się zdziwić, bo dopiero mnie poznają, machałem tymi kluczami jak motylkiem
- zgłupieli. Pewnie wpierdolili by mi, bo było ich dwóch a ja z jedną ręką. Ale ja powiedziałem: Przeproście moją dziewczynę!
Przeprosili. Moja dziewczyna się poniosła i zaczęła coś im na to bluzgać, że są chojraki ale wziąłem ją za rękę, spytałem: "Przeprosili? To idziemy do domu."
Poszliśmy, kolesie w międzyczasie z lekkiego szoku nabrali odwagi, coś jeden się odezwał, popatrzyłem na niego, odwróciłem się i poszliśmy. Po drodze wytłumaczyłem swojej (i tak pewnie nie skumała
), że łażenie po parku na grochowie, samotnej blondynce nei wypada.
Gdybym miał tą rękę zdrową, zachowałbym się podobnie. Byłem zdeterminowany i wymogłem słowo "przepraszam". Uważam, że załatwiłem tą sprawę na poziomię :wink:
Pozdr.